Greeg:
Twoja koleżanka przynajmniej ma szansę poznać kogoś, kto zwróci uwagę nie na jej ubiór, lecz na nią.
Chyba się z choinki urwałeś
Nawet facet, który ma żonę, spoglądając na inną kobietę patrzy na to jak ona wygląda, jak jest ubrana. W zasadzie to odnośnie tej koleżanki zarówno opinie facetów singli, jak i facetów zajętych, jak i żonatych są idealnie zbieżnie (a nie są to jakieś baranki - każdy sobie w zyciu radzi, kasa im też żywota nie przesłania - ot taka młoda klasa średnia można by rzec). Zresztą, tak jak mówię, kolejki chętnych do niej nie ma, a właściwie to prawie wcale.
Możemy sobie wciskać kit, że nie szata zdobi człowieka, ale ZDOBI. Jeśli kobieta ma ładną figurę, a ubiera się w "worek", który wszystko tuszuje to sorry, ale daleko nie zajedzie. I nie chodzi tutaj o to, że płytki facet patrzy na ubranie. Każdy facet patrzy bo takimi nas natura stworzyła - umiejętnie dobrany ubiór umie podkreślić kobiece "krągłości" czyli coś za czym faceci od setek lat szaleją, bo tak ich ewolucja ukształtowała. W zasadzie jeśli ja widzę ładną dziewczynę i ona się nie umie ubrać to dla mnie jest to obraz godny pożałowania - autentycznie mi jej żal, nawet jeśli ten ubiór jest jej świadomym wyborem
Po prostu wiem, że wystarczyłoby gdyby ona założyła "inne szmaty" i sprawa wyglądałaby dla niej zupełnie inaczej - lepiej. I wcale nie chodzi o to, że jakieś dresy, nażelowani kolesie czy inni lovelasi zaczeliby się na nią rzucać. Nie. Zaczęliby się rzucać normalni faceci, inteligentni...
Ja bym wręcz powiedział, że widząc taką dziewczynę to jest ... podwójny żal. Bo ok, jest inteligentna, fajna (nie ma takich wiele
) i tym bardziej jest to żal, że ta inteligentna osoba nie potrafi "dopełnić całości" i się do jasnej ciasnej ubrać jak na kobiete przystało.
Zresztą, już miała jakiegoś Ziutka, który "nie patrzał na wygląd". Tylko, że jak co do czegoś przychodziło, trzeba było coś dla niej zrobić (np. zawieźć gdzieś tam) to ten Ziutek dziwnie tak nie był "dostępny", nigdy nie mógł i siłą rzeczy jako kolega proponowałem jej transport. Nie czarujmy się, jakby się umiała porzadnie ubrać to ten jej facecik by chodził jak zegarek bo wiedziałby, że jak raz, drugi, trzeci zawali to sobie panna znajdzie innego bo i kolejeczka chętnych by była.
W ogóle, jak ktoś mówi, że wygląd, ubiór nie ma znaczenia to wg mnie jest ... infantylnym ignorantem. Sorry, Chromosom, ale narazie pod tego ignoranta mi podpadasz
Osobiście wolę za małe niż za duże.
Też już wolę mniejsze niż "wylewające się balony"
Choć najlepsze są proporcjonalne - pasujące do właścicielki.
Ma fajne okulary i włosy związane w kucyk?
Zamiast jeansów wolałbym, osobiście, jakieś sukienki albo spódnice u dziewczyn. Prawdę mówiąc jeansów jest już u pań od za*ebania i trochę mnie to wnerwia. Kiedyś Europejczycy się śmiali z Amerykanek, że chodzą w spodniach.
Nie. Raczej wygląda jak Ania z zielonego wzgórza czyli jakiś tam warkoczyk
Spódnice nosi, ale uwierz mi że tragiczne - daleko tym spódnicom do zwiewnych, letnich spódnic, czy jakichś fajnie dopasowanych. Spódnice lubie nawet bardziej niż jeansy (choć z bólem akceptuje to, że kobietom jest wygodniej nosić spodnie i jakoś też w tym odnalazłem piekno, jesli spodnie ładnie leżą
), ale ... nie takie jak ona nosi
Niestety jako facet mam ograniczone możliwości opisowe spódnic bo dla mnie niemalże wszystko co nie jest spodniami, rajstopami, szortami jest spódnicą
Jakoś każdy element jej ubrania nie współgra z niczym - przypomina jakby losowo nakładała kilka ciuchów na siebie - bez ładu i składu. W sumie to jest to chyba bardziej szczególny przypadek, który nawet faceta (nie będącego przy tym jakimś znawcą) bije po oczach ehehehe.
Mnie to jest obojętne jak się ona ubiera, ale wiem, że na 99 % gdyby się inaczej ubrala to znacznie by zwiększyła swoje szansę na bycia adorowaną i to wcale nie przez buraków.