agorafobia, fobia społeczna, depresja

fluulianna

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
9
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
kraków
Witam,
Nie wiedziałam gdzie o tym wszystkim napisać. Ostatecznie wybrałam to forum, ten dział.
Zacznę od tego, że rok temu, pewnego razu, jechałam z przyjaciółką do centrum handlowego pociągiem. Wsiadłyśmy do pociągu i dopadła mnie pilna potrzeba skorzystania z łazienki. Oczywiście w pociągu nie ma łazienek, więc wykręciłam wielką awanturę, że muszę do łazienki i bezwarunkowo wysiadamy w jej poszukiwaniu. Wysiadłyśmy, na jakimś "za:cenzura:u" i nigdzie nie było toalety. Niedziela, wszystkie puby itp pozamykane. Po 20min stresu i męczarni, że nie wytrzymam, znalazłam kwiaciarnie, w której miłosierna Pani mnie wpuściła do łazienki. Później jakoś dojechałyśmy do tego centrum handlowego. Najcięższa podróż pociągiem w moim życiu. No cóż, fizjologia jest niemiłosierna... (tak, to może wydawać się śmieszne. teraz się z tego śmieje, ale będąc w tej sytuacji to naprawdę nie było śmieszne)
Na drugi dzień miałam normalnie jechać pociągiem do szkoły. Zwykle na pociąg chodzę z mamą, bo wychodzimy z domu w tych samych godzinach na peron. No i jak co dzień poszłam z mamą, stoimy przy kasach, a ja dostałam akcji, że nie, nie mogę wsiąść do pociągu, z resztą już na samą myśl, że mam iść na peron chce mi się siku. Wiem, to głupie, nawet bardzo. Dostałam napadu silnego stresu, że nie jestem w stanie wsiąść do pociągu, boję się, sama nie wiem czego, i że w ogóle nie ma opcji, żebym jechałam do szkoły. Mama mimo wszystko kazała mi, chyba myślała, że jakoś chce się wymigać, nie wiem. Ale ja powiedziałam, że może mi zrobić, co zechce, zabrać wszystko na 2 miesiące, komputer/telefon/iPoda co tam chce, bo ja i tak nie wsiądę do tego pociągu i nie pojadę do szkoły. Byłam cała czerwona, serce mi biło strasznie szybko, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale wiedziałam, że muszę wrócić do domu, jak najszybciej.
Wróciłam, rozpłakałam się, zadzwoniłam do mamy, że nie pojadę tam znów, nawet z Tatą samochodem, bo się po prostu panicznie boję.
Od tego wszystko się zaczęło, tak na poważnie. Zaczęłam wyolbrzymiać małe problemy, zwykłe błahostki stały się wielkimi problemami nie do zniesienia. Przestałam jeździć do szkoły, bałam się siedzieć w klasie, zwykle, jak już rodzice mnie do niej wypchnęli to wracałam taksówką po 1-2 lekcji. Nie dawałam rady i skończyłam 1 klasę gimnazjum z takimi ocenami, jakie miałam 3 miesiące przed końcem roku (średnia gdzieś 4,1). Załamałam się, przestałam wychodzić z domu pare miesięcy, aż do końca wakacji, kiedy nie było innej możliwości, musiałam zacząć wychodzić z domu, chodzić do szkoły, bo zbliżał się wrzesień. Nie chciałam nauczania indywidualnego, załamałabym się jeszcze bardziej. A ja lubię swoją szkołę i nie chce jej zamieniać na żadną inną. Wyjechałam za granice na 3 tygodnie, tam chodziłam na dwór, stopniowo oswajałam się z ludźmi, otoczeniem. Przeczytałam książkę pt "Potęga podświadomości", i zaczęłam sobie wmawiać, że tego nie ma.
1 września poszłam do szkoły, dałam rade. Wszystko zaczęło wracać do normy. Brałam leki, które dostałam od psychiatry przed wakacjami (jeszcze jak mama mnie wyciągała z domu na siłę samochodem do psychiatrów, jeszcze wtedy na psychoterapię nie byłam gotowa), jeździłam do szkoły na 6:40 (1,5 godz przed lekcjami), żeby się oswoić z otoczeniem. Codziennie od nowa. Już myślałam, że wszystko będzie dobrze, zaczęłam się uśmiechać, normalnie żyć. Tyle, że na lekach, blisko wyjścia w klasie itp. Jakoś dawałam rade. Kilka razy w tygodniu trochę strachu dało się znieść. Żyłam, jakoś...
Po jakichś 2 miesiącach szkoły, wyjechałam z rodzicami na wakacje, na 1,5 tygodnia, żeby jakoś odpocząć. Wtedy w wakacje, cały czas siedziałam w domu jak w klatce. To nie były dla mnie wakacje. Jakiś koszmar. Sięgnęłam wtedy dosyć pewną ręką po alkohol. Piłam, często, żeby zapomnieć o tych problemach. Zapominałam... na jakiś czas. Przyszła szkoła, musiałam sobie radzić bez tego. I radziłam. Jak wróciłam z wakacji spotkały mnie straszne zaległości w szkole. Jeden dzień nieobecności, 2 nadrabiania. Nie dawałam sobie z tym rady, zaczęłam znów się załamywać. Każdy kolejny dzień był coraz cięższy. Przychodziłam po to, żeby dostać kolejną jedynkę... Bałam się coraz bardziej, znów ludzi, na których się zawiodłam, klasy (jako pomieszczenia), odrzucenia nauczycieli poprzez te oceny, że zaczęłam coraz częściej tego unikać, tych dni w szkole. Zaczęłam chodzić w kratkę. Nie chciałam znów wszystkich sobą martwić, więc nikomu o tym nie mówiłam i nie zamierzałam powiedzieć, chciałam nauczyć się z tym żyć, kompletnie sama...
Wymigiwałam się co jakiś czas, od pójścia do szkoły, to że mnie boli, brzuch, jestem chora itp. Uchodziło, ale na dłuższą metę to nie jest takie łatwe, po prostu nie da się tak żyć. Na półrocze skończyłam z 4 jedynkami i 4 dwójami, gdzie zawsze byłam dobrą uczennicą, nigdy nie było ze mną żadnych problemów, dobrze się uczyłam. Załamałam się ostatnio tym strasznie, że mogę nie zdać.
Poszłam w końcu do psychologa, wykryto u mnie ataki paniki z agorafobią, fobie społeczną i w wyniku tych problemów depresję.
Mam robioną psychoterapie, czekam na wizytę u psychiatry. Mam nadzieję, że się wyleczę... Wszyscy mi to obiecują.
O tyle dobrze, że naprawdę mam duże wsparcie, przyjaciół, ludzi, którzy naprawdę we mnie wierzą. Ale mimo wszystko nie daje rady...
Chcę się przeprowadzić na jakiś czas. W domu nie dogaduje się z młodszą siostrą, chcę odpocząć. Ciągle ogląda bajki, drażni mnie to.
Co o tym wszystkim myślicie? Pomysł z wyprowadzką jest okej? Ma ktoś jakieś propozycje co jeszcze mogę zrobić w tej sytuacji? Musiałam gdzieś o tym wszystkim napisać...
Pozdrawiam
 

Fan-Fan

Zbanowany
Dołączył
23 Wrzesień 2010
Posty
711
Punkty reakcji
8
No nie wiem w pociągu zawsze jest WC
Nie jarzę jeździłem ciągle pociągami
I zawsze tam było WC
Nie wiem nawet w Rosji tego typu problemy nie występują
Może po prostu miałaś pecha ? może popsuła się łazienka ?
Tak czy siak uważam że powinnaś wyrzuć to z głowy
I niczym się nie przejmować
A w tedy pozbędziesz się tego problemu
I nie tylko tego ale także i innych
Wszystko siedzi w głowie
 
Do góry