po 4 latach zostałam z niczym

loveNEVERdies

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2012
Posty
8
Punkty reakcji
0
Miasto
City of Evil
Skoro już trafiłam na to forum, myślę, że warto jest wyrzucić z siebie wszystko.

Obecnie mam 23 lata a mój chłopak był 2 lata starszy.

Wtedy mieszkałam w małej miejscowości, gdzie zostałam obarczona opinią kujona, "tej która nie chodzi na dyskoteki". Chociaż patrząc w lustro nie byłam brzydka, znałam swoją wartość, a poza moją mieściną ludzie traktowali mnie zupełnie inaczej. Jednak opinię w takich środowiskach trudno zmienić, więc czekałam tylko na ten dzień aż się stamtąd wyniosę. Zdałam maturę, wybrałam sobie studia, wakacje dobiegały końca. Wtedy to koleżanka wyciągnęła mnie na grzyby, gdzie poznałam kolegę jej chłopaka, X.
X wrócił z zagranicy, nigdy wcześniej o mnie nie słyszał, patrząc na mnie zakochał się od pierwszego wejrzenia. Po tylu latach oczekiwania, byłam już gotowa na miłość wiec wystarczyły 2 spotkania i byliśmy razem. On był jak taki Kmicić, imponował mi swoim zdecydowaniem i silnym charakterem.

Oczywiście X, jak dowiedział się na jakie studia się wybieram to poszedł na ten sam kierunek. Na początku mieszkaliśmy osobno, on do mnie przyjeżdżał, dawał kwiaty, starał się. Jednak X już, po pół roku przestał się starać. Nigdy więcej nie dostałam od niego żadnego prezentu, sama kupując mu zawsze coś na święta, czy na inne okazje, myślałam, że się domyśli i również mi coś podaruje ale bez skutku. Po roku zamieszkaliśmy razem. Zrobiłam to za jego namową, przy tym wchodząc w poważny konflikt z moimi rodzicami.

Wtedy to X zaczął grać całymi dniami na komputerze w grę World of Warcraft, a ja siedziałam i prosiłam go bez skutku o trochę czasu dla mnie. Potem stałam się dla X służącą, sprzątaczką, odrabiaczką zadań na studia i niestety "dziwką". Robiłam to wszystko by od czasu do czasu usłyszeć "Kocham Cię" rzucone gdzieś zza monitora. "On mnie kocha" myślałam. "Muszę mu pomóc. To dla mnie poszedł na te studia." Zabierałam tylko talerz z jedzeniem sprzed monitora, nie mogłam odkurzać jak on grał, bo hałasuję i mu przeszkadzam, a on nie robił w mieszkaniu absolutnie nic. Jak już płaczem wyżebrałam trochę czasu dla nas to oglądaliśmy film - Taki jaki on chciał i nie rozmawialiśmy. To wszystko się wydaje straszne ale jak się kogoś kocha to takie rzeczy się robi dla drugiej osoby i nawet nie myśli się, że ona tak podle Cie wykorzystuje. Jest się dosłownie zaślepionym pseudo miłością.

Czas leciał i studia się kończyły. Został do napisania tylko licencjat, który przeniosłam na grudzień. X wrócił do domu, a ja przeprowadziłam się z rodzicami do innego miasta. Mówił, że znów zamieszkamy razem: "wytrzymaj jeszcze trochę Kochanie". Przyjeżdżałam do X autobusem (choć on miał samochód), zazwyczaj znów siedziałam za nim i patrzałam jak gra, jak mija rajd za rajdem, 6 godzin czekania... wreszcie znalazł dla mnie czas, czyli film, może jakiś 5 min sex, zero rozmowy.

Jak nie byłam u niego to nie odbierał telefonów, bo mu przeszkadzam. Odrzucał połączenia a na smsy nie odpisywał. Mimo wszystko dalej w to brnęłam. X postanowił mi miesiąc przed rozstaniem urządzić urodziny. Krzyczał pijany jak baaaardzo mnie kocha i nigdy nie opuści.

Nastała jesień. Poszłam do pracy. X musiał zacząć dzielić pokój z bratem, więc namawiałam go, zeby on teraz przyjeżdżał do mnie na weekendy. Było tak przez miesiąc. Przyjeżdżał, leżał na kanapie, oglądał tv, a ja chodziłam mu po piwo do sklepu, robiłam jedzenie jakie tylko chciał. On mówił, że kocha - mi to wystarczało. W weekend przed zerwaniem, przyjechał do mnie, było tak jak zawsze. W niedzielę namówił mnie na sex choć nie miałam ochoty. W poniedziałek zadzwonił do mnie na 30 sekund, powiedział, że mnie nie kocha, nie chce ze mną mieszkać i woli zamieszkać z kumplami w swoim mieście. Rozłączył się i wyłączył telefon.
Myślałam, że to sen. X był całym moim światem. Nie rozmawiał nawet ze mną, nie wspominał, że chce odejść. Żyłam w przeświadczeniu, że wszystko jest ok, a tu nagle taki cios. Rozumiem, że ktoś nie lubi rozmawiać ale jak coś takiego ma się na myśli to myślałam, że mi powie. Nie prosiłam go też nigdy o pierścionek, o jakieś deklaracje, o nic. Chciałam tylko być kochana i akceptowana. Jak wreszcie się do niego dodzwoniłam usłyszałam "Po ch... tu dzwonisz.", "Czegoś nie rozumiesz?!". Miałam ochotę się zabić. Myślałam, że X jest porządnym facetem, a tu takie wyzwiska, taki koniec prawie 4 letniego związku. Nie dał mi nawet możliwości powiedzenia czegokolwiek.

Kazałam zabrać mu swoje rzeczy w weekend. Nie przyjechał. Zjawił się dopiero po 3 tygodniach. Zabierając rzeczy powiedział "Na co się :cenzura: tak gapisz, nie kocham Cię i już!". Nie odezwałam się do niego nawet słowem tylko płakałam tak głośno jakby ktoś wyrywał mi serce.

W nowy rok, odezwał się do mnie jak gdyby nigdy nic, powiedział, że tęskni. Stwierdził też, że to ja z nim zerwałam... ale to już pozostawię bez komentarza.

A co ze mną? Jestem w fatalnym stanie psychicznym. Na wsparcie rodziny nie ma nawet co liczyć, bo tylko słyszę, że sama sobie jestem winna, że żyłam z mężczyzną bez ślubu itd :) Niektóre z tych argumentów są śmieszne ale po części mają racje.Tylko takie gadanie na pewno nie pomaga. Co dzień budzę z płaczem, boli mnie żołądek mam zaburzenia łaknienia. Nie wiem czy dam rade się z tym uporać. Poświeciłam dla X wszystko, swoje przyjaźnie, hobby, zamiłowanie do muzyki - był tylko on. Nie napisałam licencjata, nie mogę pracować. Na pomoc przyszedł mi Y. Poznałam go przypadkiem przez koleżankę. Jest całkowitym przeciwieństwem X ale nie jestem w stanie się do niego zbliżyć. On wszystko wie na temat tej sytuacji, trwa przy mnie, liczy na coś więcej. Jednak jak patrze na niego, to widzę dawną mnie, tą która bezgranicznie starała się dla X. Wtedy bierze mnie jeszcze większe obrzydzenie do siebie i do takich osób.

Do tego 4 dni temu spotkałam się z .... X z jego inicjatywy. Ale co ja miałam mu powiedzieć 3 miesiące po rozstaniu? Wiecie co jest śmieszne, nawet liczyłam, że do mnie wróci... ale okazało się, że przyjechał kupić prezent na urodziny koledze. Poleciała mi łza (nie dostałam nigdy od niego urodzinowego prezentu, nie licząc zorganizowanych dla mnie urodzin, o których pisałam, gdzie X zaprosił tylko swoich kolegów i upił się do nieprzytomności). Za tą łzę zostałam zwyzywana, kazał mi się przestać mazać i wyjść z samochodu, bo się śpieszy.

Y przy mnie trwa, wiedział o tym spotkaniu z X ale ja nie jestem gotowa na żadną przyjaźń, miłość, czy zaufanie. Cieszę się jedynie, że mogę być szczera z Y, on wie na czym stoi, wie, że z mojej strony na razie nie może na nic liczyć.
 

kika868686

Master
Dołączył
21 Czerwiec 2009
Posty
2 568
Punkty reakcji
130
moje pytanie brzmi DLACZEGO myslalas ze jest porzadnym facetem skoro wy w ogole ze soba nie zyliscie tylko mieszkaliscie jak wspolokatorzy przy czym jeden z nich czyli ty robil wszystko podczas gdy ten drugi nie robil nic.

wyjasni mi jak taka osoba mogla byc calym twoim zyciem? przeciez nie bylo tam za grosz szacunku, slepy by to zauwazyl, ze ty sie starasz a on ma to w pupie.

nie kumam jak mozna zyc w takiej relacji tyle czasu, nawet jakbym go kochala to po takim traktowaniu przeszloby mi, a przynajmniej zrozumialbym ze to nei jest facet dla mnie i moze i z ciezkim bolem ale bym sie rozstala, a 3,5 roku takiej egzystencji to koszmar jakis :/

poprawy nie bylo zadnej a raczej bylo coraz gorzej a ty nadal w to brnelas i robilabys to nadal bo to przeciez facet twojego zycia.. yhmm facet twojego zycia, NIGDY by sie tak nei zachowal, a juz na pewno nie zachowywalby sie tak pomnad 3 lata.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Oczywiście musiało nawalić cytowanie niebieski - H.

Skoro już trafiłam na to forum, myślę, że warto jest wyrzucić z siebie wszystko.

Nie, nie warto <_< Zaraz się przekonasz dlaczego.

X wrócił z zagranicy, nigdy wcześniej o mnie nie słyszał, patrząc na mnie zakochał się od pierwszego wejrzenia. Po tylu latach oczekiwania, byłam już gotowa na miłość wiec wystarczyły 2 spotkania i byliśmy razem.

Jesteś... cholernie naiwna <_<

On był jak taki Kmicić, imponował mi swoim zdecydowaniem i silnym charakterem.

Ciekawe określenie dla maczo i kretyna. <_<

Oczywiście X, jak dowiedział się na jakie studia się wybieram to poszedł na ten sam kierunek.

Mówiłem, że to kretyn? <_<

Wtedy to X zaczął grać całymi dniami na komputerze w grę World of Warcraft, a ja siedziałam i prosiłam go bez skutku o trochę czasu dla mnie.

Wolał gry od Ciebie, a Ty miałaś nadzieję, że się zmieni <_< To podobnie jak zbiciem. Tacy się nie zmieniają na lepsze. <_<

Potem stałam się dla X służącą, sprzątaczką, odrabiaczką zadań na studia i niestety "dziwką". Robiłam to wszystko by od czasu do czasu usłyszeć "Kocham Cię" rzucone gdzieś zza monitora.

Przypomnisz mi jak to było? "Zakochał się od pierwszego wejrzenia", czy tak? :) Nigdy Cię nie kochał, dotarło? <_<

"On mnie kocha" myślałam.

Co Ty niby robiłaś...?

"Muszę mu pomóc. To dla mnie poszedł na te studia."

No nie do końca. Przyszło mu to bardzo lekko, ponieważ nie było żadnym wyrzeczeniem. Poszedł, bo poszedł, było mu to obojętne, tak samo jak Ty. Wróć raczej poszedł tam ze względu na Ciebie, żebyś mu robiła zadania domowe... <_<

Zabierałam tylko talerz z jedzeniem sprzed monitora, nie mogłam odkurzać jak on grał, bo hałasuję i mu przeszkadzam, a on nie robił w mieszkaniu absolutnie nic. Jak już płaczem wyżebrałam trochę czasu dla nas to oglądaliśmy film - Taki jaki on chciał i nie rozmawialiśmy.

Ach ta miłość <_<

To wszystko się wydaje straszne ale jak się kogoś kocha to takie rzeczy się robi dla drugiej osoby i nawet nie myśli się, że ona tak podle Cie wykorzystuje. Jest się dosłownie zaślepionym pseudo miłością.

Strasznie? Ja póki co mam dobrą zabawę czytając te wszystkie brednie :) Moje pytanie, kim trzeba być, żeby "kochać" kogoś takiego? Większość ludzi interesuje się "drugą połówką", bo ona zainteresowała się nimi. To nie jest miłość, ani nawet pseudomiłość. To po prostu głupota. <_<

Czas leciał i studia się kończyły. Został do napisania tylko licencjat, który przeniosłam na grudzień. X wrócił do domu, a ja przeprowadziłam się z rodzicami do innego miasta. Mówił, że znów zamieszkamy razem: "wytrzymaj jeszcze trochę Kochanie". Przyjeżdżałam do X autobusem (choć on miał samochód), zazwyczaj znów siedziałam za nim i patrzałam jak gra, jak mija rajd za rajdem, 6 godzin czekania... wreszcie znalazł dla mnie czas, czyli film, może jakiś 5 min sex, zero rozmowy.

Twój poziom jest naprawdę dość żałosny, skoro dalej godziłaś się na to wszystko.

Jak nie byłam u niego to nie odbierał telefonów, bo mu przeszkadzam. Odrzucał połączenia a na smsy nie odpisywał. Mimo wszystko dalej w to brnęłam. X postanowił mi miesiąc przed rozstaniem urządzić urodziny. Krzyczał pijany jak baaaardzo mnie kocha i nigdy nie opuści.

Jego mentalność przypomina troszkę znanego "Dariusza"... strzeż się, następnym razem będzie wanna i szampan <_<

Nastała jesień. Poszłam do pracy. X musiał zacząć dzielić pokój z bratem, więc namawiałam go, zeby on teraz przyjeżdżał do mnie na weekendy. Było tak przez miesiąc. Przyjeżdżał, leżał na kanapie, oglądał tv, a ja chodziłam mu po piwo do sklepu, robiłam jedzenie jakie tylko chciał. On mówił, że kocha - mi to wystarczało.

Jesteś żałosną istotą o ilorazie inteligencji równym jego poziomowi miłości <_<

W weekend przed zerwaniem, przyjechał do mnie, było tak jak zawsze. W niedzielę namówił mnie na sex choć nie miałam ochoty. W poniedziałek zadzwonił do mnie na 30 sekund, powiedział, że mnie nie kocha, nie chce ze mną mieszkać i woli zamieszkać z kumplami w swoim mieście. Rozłączył się i wyłączył telefon.

Mam nadzieję, że już rozumiesz, do czego prowadzą takie zachowania i jakie typy "osobowości" określają? <_<

Myślałam, że to sen. X był całym moim światem. Nie rozmawiał nawet ze mną, nie wspominał, że chce odejść.

A kiedy miał to zrobić, skoro niemal cały czas grał? Jak biegałaś mu po piwo? Czy może kiedy chlał z kolesiami? Albo może podczas seksu? <_<

Chciałam tylko być kochana i akceptowana. Jak wreszcie się do niego dodzwoniłam usłyszałam "Po ch... tu dzwonisz.", "Czegoś nie rozumiesz?!". Miałam ochotę się zabić.

Przez takiego śmiecia? Gratulacje <_< Nie on świadczy o Twojej wartości. Żaden człowiek nie świadczy o niej. Tę wartość możesz pomniejszyć tylko Ty, na przykład przez to na co się godziłaś <_<

Myślałam, że X jest porządnym facetem, a tu takie wyzwiska, taki koniec prawie 4 letniego związku. Nie dał mi nawet możliwości powiedzenia czegokolwiek.

Wszystkie tak myślały na początku <_< Czteroletniego...? No comment... <_<

W nowy rok, odezwał się do mnie jak gdyby nigdy nic, powiedział, że tęskni. Stwierdził też, że to ja z nim zerwałam... ale to już pozostawię bez komentarza.

Hmm... czyżby idealny przykład męskiej dziwki? :)

Na pomoc przyszedł mi Y. Poznałam go przypadkiem przez koleżankę. Jest całkowitym przeciwieństwem X ale nie jestem w stanie się do niego zbliżyć. On wszystko wie na temat tej sytuacji, trwa przy mnie, liczy na coś więcej. Jednak jak patrze na niego, to widzę dawną mnie, tą która bezgranicznie starała się dla X. Wtedy bierze mnie jeszcze większe obrzydzenie do siebie i do takich osób.

Nie pomyl się drugi raz. I nie pozwól przysłonić swojego osądu bólowi i cierpieniom. Bo będziesz miała w ten czy inny sposób powtórkę <_<

Do tego 4 dni temu spotkałam się z .... X z jego inicjatywy.

Zachowałaś się jak skończona idiotka <_<

Ale co ja miałam mu powiedzieć 3 miesiące po rozstaniu?

No nie wiem, może " :cenzura:"? <_<

Y przy mnie trwa, wiedział o tym spotkaniu z X ale ja nie jestem gotowa na żadną przyjaźń, miłość, czy zaufanie. Cieszę się jedynie, że mogę być szczera z Y, on wie na czym stoi, wie, że z mojej strony na razie nie może na nic liczyć

Żaden facet długo nie wytrzyma w takim układzie, nie licz na to. <_<

Podsumowując, jesteś cholernie nawina, żałosna, słaba, można Cię sponiewierać bez konsekwencji. To zawsze spotyka dobre, czułe i oddane osoby. Uważaj na siebie, a szczególnie z tym Y.

nie kumam jak mozna zyc w takiej relacji tyle czasu, nawet jakbym go kochala to po takim traktowaniu przeszloby mi, a przynajmniej zrozumialbym ze to nei jest facet dla mnie i moze i z ciezkim bolem ale bym sie rozstala, a 3,5 roku takiej egzystencji to koszmar jakis :/.

No jak to jak można? Z miłości przecież <_< Po co kogoś poznać, jak można pokochać? <_<
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Wtedy to koleżanka wyciągnęła mnie na grzyby, gdzie poznałam kolegę jej chłopaka, X. X wrócił z zagranicy, nigdy wcześniej o mnie nie słyszał, patrząc na mnie zakochał się od pierwszego wejrzenia. Po tylu latach oczekiwania, byłam już gotowa na miłość wiec wystarczyły 2 spotkania i byliśmy razem. On był jak taki Kmicić, imponował mi swoim zdecydowaniem i silnym charakterem.

Nie mnie Ciebie oceniać, bo sama szybko zeszłam się ze swoim TZ, ale szybko Wam poszło. Panowie lubią o coś się postarać zawalczyć coś zdobyć (może nie wszyscy) ale daje to pewną satysfakcje. A Panie wiadomo tak się utarło, że lubią być zdobywane, tylko trzeba pamiętać, że lepiej smakuje jeśli troszke się na to poczeka.

Oczywiście X, jak dowiedział się na jakie studia się wybieram to poszedł na ten sam kierunek. Na początku mieszkaliśmy osobno, on do mnie przyjeżdżał, dawał kwiaty, starał się. Jednak X już, po pół roku przestał się starać. Nigdy więcej nie dostałam od niego żadnego prezentu, sama kupując mu zawsze coś na święta, czy na inne okazje, myślałam, że się domyśli i również mi coś podaruje ale bez skutku. Po roku zamieszkaliśmy razem. Zrobiłam to za jego namową, przy tym wchodząc w poważny konflikt z moimi rodzicami.

Dawanie prezentów kwiatków upominków, nie jest wyznacznikiem czy ktś się stara czy nie, chociaż wiadomo, że jesto to miłe.
Do tego człowiek dąży jednak do zbudowania związku jakiejś bliskiej relacji i więźi...chce być blisko zamieszkać razem i to jest normalne, tylko przy tym trzeba zachować zdrow rozsądek, skoro wszystko mu tak łątwo przychodzi...
Czasami jednak warto posłuchać rodziców, oni się kierują twoim dobrem...
Wtedy to X zaczął grać całymi dniami na komputerze w grę World of Warcraft, a ja siedziałam i prosiłam go bez skutku o trochę czasu dla mnie. Potem stałam się dla X służącą, sprzątaczką, odrabiaczką zadań na studia i niestety "dziwką". Robiłam to wszystko by od czasu do czasu usłyszeć "Kocham Cię" rzucone gdzieś zza monitora. "On mnie kocha" myślałam. "Muszę mu pomóc. To dla mnie poszedł na te studia." Zabierałam tylko talerz z jedzeniem sprzed monitora, nie mogłam odkurzać jak on grał, bo hałasuję i mu przeszkadzam, a on nie robił w mieszkaniu absolutnie nic. Jak już płaczem wyżebrałam trochę czasu dla nas to oglądaliśmy film - Taki jaki on chciał i nie rozmawialiśmy. To wszystko się wydaje straszne ale jak się kogoś kocha to takie rzeczy się robi dla drugiej osoby i nawet nie myśli się, że ona tak podle Cie wykorzystuje. Jest się dosłownie zaślepionym pseudo miłością.

Sama zauważyłaśze zaczęło się dziać coś niedobrego, zaczął całymi dniami przesiadywać przed komputerem, nie miał czasu ani ochoty spędzać z tobą chwil, to już było ostrzeżenie...
Masz nauczkę, że nie należy być służącą, kurą domową i kochanką w jednym, trzeba mieć też swoje wymagania, trzeba ustalic wspólne reguły gry...nie może być tak że to jedna osobabuduje związek.

Z tego co się orientuję po twoim poście, to był twój pierwszy związek, teraz masz gorzką i bardzo przykra nauczkę, że nie można być służką... związek buduję dwie osoby i każda z nich powinna dać coś od siebie.
Na prawdę są faceci którzy potrafią i chcą zatroszczyć się o swoją kobiete, potrafią być czuli, kochający zrobić sniadanie i przytulić na dobranoc...
I każdy w związku potrzebuje czasu równeiż dla siebiesamego na wąsnesprawy.

Jak nie byłam u niego to nie odbierał telefonów, bo mu przeszkadzam. Odrzucał połączenia a na smsy nie odpisywał. Mimo wszystko dalej w to brnęłam. X postanowił mi miesiąc przed rozstaniem urządzić urodziny. Krzyczał pijany jak baaaardzo mnie kocha i nigdy nie opuści.

Nic nie buzuje we mnie krwi tak jak lekceważenie drugiej wydawało by się ukochanej osoby... to jest takie perfidne...:/
Ale troszke sobie na to zasłużyłaś, ty dzwoniłaś pisałaś jeździłaś chodziłaś po piwko gotowałąś to na co miał ochotę, chłopak stwierdził że nie musi się starać bo i bez tego ma wszystko to na co ma ochotę...

Myślałam, że to sen. X był całym moim światem. Nie rozmawiał nawet ze mną, nie wspominał, że chce odejść. Żyłam w przeświadczeniu, że wszystko jest ok, a tu nagle taki cios. Rozumiem, że ktoś nie lubi rozmawiać ale jak coś takiego ma się na myśli to myślałam, że mi powie. Nie prosiłam go też nigdy o pierścionek, o jakieś deklaracje, o nic. Chciałam tylko być kochana i akceptowana. Jak wreszcie się do niego dodzwoniłam usłyszałam "Po ch... tu dzwonisz.", "Czegoś nie rozumiesz?!". Miałam ochotę się zabić. Myślałam, że X jest porządnym facetem, a tu takie wyzwiska, taki koniec prawie 4 letniego związku. Nie dał mi nawet możliwości powiedzenia czegokolwiek. Kazałam zabrać mu swoje rzeczy w weekend. Nie przyjechał. Zjawił się dopiero po 3 tygodniach. Zabierając rzeczy powiedział "Na co się :cenzura: tak gapisz, nie kocham Cię i już!". Nie odezwałam się do niego nawet słowem tylko płakałam tak głośno jakby ktoś wyrywał mi serce. W nowy rok, odezwał się do mnie jak gdyby nigdy nic, powiedział, że tęskni. Stwierdził też, że to ja z nim zerwałam... ale to już pozostawię bez komentarza.

Po takim zachowaniu to ja już w ogóle wymazała bym go z pamięci, nic ale to nic nie przysłoniło by mi tego draństwaktóe zrobił, nawet jeśli na początku związku było super.

Dziewczyno! otrząśnij się, nie ma za kim płakać, nie ma za kim rozpaczać! To :cenzura: do szpiku kości... jak by do mniezadzwonił taki z tekstem że tesknii ze toja zerwałam... to odpowedziała bym mu tak jak on mi poprzednio "...na ch** dzwonisz... czegoś nie zrozumiałeś"
Az się zdenerwowałam troszkę, ale nei rozumiem jak młoda wykształcona dziewczyna mogła pozwolić tak sobą pomiatać!:(

Poświeciłam dla X wszystko, swoje przyjaźnie, hobby, zamiłowanie do muzyki - był tylko on. Nie napisałam licencjata, nie mogę pracować. Na pomoc przyszedł mi Y. Poznałam go przypadkiem przez koleżankę. Jest całkowitym przeciwieństwem X ale nie jestem w stanie się do niego zbliżyć. On wszystko wie na temat tej sytuacji, trwa przy mnie, liczy na coś więcej. Jednak jak patrze na niego, to widzę dawną mnie, tą która bezgranicznie starała się dla X. Wtedy bierze mnie jeszcze większe obrzydzenie do siebie i do takich osób.

Kobietko kochana, weź się w garść, miałaś swoją pasje to do niej powróć, odezwij się do swoich znajomych zaproś ich na jakieś piwko cole cokolwiek, pogadac o starych czasach, w brew pozorą znajomości da się odnowić :)
Poradzisz sobie, po prostu zamiast żalu wypielęgnuj sobie złość, bo łatwiej wybaczyć i toczyć nowe życie jeśli się człowiek wkurzy i po prostu w duchu wybaczy tej drugiej osobe idiotyzmy jakie narobił...
Otwórz się na nowe znajomości, nikt niekaże ci z Y iść od razu do łóżka zamieszkać i rodzić dzieci, spotykaj się z nim jeśli uważasz że jest wartościowym cżłowiekiem, i nei zaykaj się na innych, tylko pamiętaj, że jeśli masz jakieś swoje sprawy przyjaciół i pasje to ich nie zaniedbuj, bo w dobrym związku można przyjaźnie i pasje pielęgnować :)

Do tego 4 dni temu spotkałam się z .... X z jego inicjatywy. Ale co ja miałam mu powiedzieć 3 miesiące po rozstaniu? Wiecie co jest śmieszne, nawet liczyłam, że do mnie wróci... ale okazało się, że przyjechał kupić prezent na urodziny koledze. Poleciała mi łza (nie dostałam nigdy od niego urodzinowego prezentu, nie licząc zorganizowanych dla mnie urodzin, o których pisałam, gdzie X zaprosił tylko swoich kolegów i upił się do nieprzytomności). Za tą łzę zostałam zwyzywana, kazał mi się przestać mazać i wyjść z samochodu, bo się śpieszy. Y przy mnie trwa, wiedział o tym spotkaniu z X ale ja nie jestem gotowa na żadną przyjaźń, miłość, czy zaufanie. Cieszę się jedynie, że mogę być szczera z Y, on wie na czym stoi, wie, że z mojej strony na razie nie może na nic liczyć.

Wbijasz sobie gwóźdź do trumny, nie spotykaj się z nim koleś jest totalnym dupkiem nie wiem skąd tacy ludzie się biorą. Znajswoją wartość i nie pozwól żeby ktoś taki marnował twój czas!

Weź się w garść kochana i do boju, świat stoi przed tobą otworem!
 

loveNEVERdies

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2012
Posty
8
Punkty reakcji
0
Miasto
City of Evil
Dziękuję wam za szczere odpowiedzi!
Tego mi było trzeba. Już dawno ktoś powinien mi przywalić betonową płytą w głowę, żebym się otrząsnęła. Nie wiem nawet kiedy z ambitnej, inteligentnej osoby stałam się jego służącą, bez żadnych marzeń i odwagi by cokolwiek zmienić. Bezsensowna wiara w to, że "pierwszy musi być tym ostatnim", sprawiała, że się dużo nacierpiałam i to z własnej głupoty. Niestety, dobrzy ludzie trafiając na takie osoby jak X łatwo nie mają , więc nie dziwię się, że większość z nich wyginęła. Idę teraz po piwo - tym razem dla siebie :)
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Dziękuję wam za szczere odpowiedzi!
Tego mi było trzeba. Już dawno ktoś powinien mi przywalić betonową płytą w głowę, żebym się otrząsnęła. Nie wiem nawet kiedy z ambitnej, inteligentnej osoby stałam się jego służącą, bez żadnych marzeń i odwagi by cokolwiek zmienić. Bezsensowna wiara w to, że "pierwszy musi być tym ostatnim", sprawiała, że się dużo nacierpiałam i to z własnej głupoty. Niestety, dobrzy ludzie trafiając na takie osoby jak X łatwo nie mają , więc nie dziwię się, że większość z nich wyginęła. Idę teraz po piwo - tym razem dla siebie :)

Na nas zawsze możesz liczyc ^^ Hauser jak zwykle bardzo bezpośredni ale czasem tak trzeba.

Dużo jest inteligentnych, ambitnych osób co nie znaczy że nie sa naiwne. Niestety ale pierwsza miłośc rzadko bywa ostatnią. Często jednak zostaje jakis taki sentyment, i człowiek martwi sie że nic lepszego go nei spotka.
Mój pierwszy związek też pozostawiał wiele do życzenia, ale na prawde można znaleść kogoś "równego sobie" osobę która jest warta naszych starań.
Nie tacy Panowie straszni jak ich malują :p
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Hauser to chyba przywalił wielką płytą betonową... taką, którą się powszechnie swego czasu stosowało do budowy bloków;) W każdym razie - w pełni zgadzam się z przedmówcami:)

Dziewczyno - szanuj siebie!:) Tak na przyszłość:)
 

Carlos83

Nowicjusz
Dołączył
13 Wrzesień 2011
Posty
113
Punkty reakcji
1
Kolejna, ktora "poprawi" swojego partnera.
Kolejna, ktorej sie nie udalo.
 

Śmierć91

Nowicjusz
Dołączył
6 Listopad 2011
Posty
251
Punkty reakcji
11
Tego mi było trzeba. Już dawno ktoś powinien mi przywalić betonową płytą w głowę, żebym się otrząsnęła. Nie wiem nawet kiedy z ambitnej, inteligentnej osoby stałam się jego służącą, bez żadnych marzeń i odwagi by cokolwiek zmienić

Ty się nie zmieniłaś, ty taka byłaś zawsze po prostu nikt Ci tego wcześniej nie uświadomił, a tu przyszedł taki Kmicic i pokazał co i jak, jeśli znowu się "zakochasz" a twój Romeo znów będzie takim pajacem, znów będziesz robiła to samo, póki nie trafisz na porządnego faceta, który Ci pokarzę prawdziwą miłość, zamiast niewolnictwa.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Jak widać ludzi nie da się zmienić, o ile oni tego nie chcą lub nie zauważają niczego złego w swoim postępowaniu.

Ja wiem, ze Twoj post mial przedwszystkim na celu wylanie zalow ale spytam: czy myslisz, ze moze chcialabys dostac jakies rzeczowe porady?

pozdrawiam,
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Gość ewidentnie wpadł w uzależnienie i co tu dużo mówić - gra stała się dla niego ważniejsza, ciekawsza, bardziej emocjonująca niż ... proza życia. Co do jego niewybrednych tekstów to być może sam był na siebie zły, że Ciebie nie kocha - czasem jednak jest sporo prawdy w tym, że serce nie sługa.

Niezależnie jednak od tego, kobiety nie przestają mnie zadziwiać. Nie wiem jak można spędzić 3,5 roku z chłopcem (do mężczyzny mu daleko), który nic nie robił. Nie wiem jak można przez 3,5 roku wypełniać rolę kucharki, sprzątaczki i czegoś na kształt "dziwki", którą się rzuca w kąt "po skończeniu". Nie przeszło Ci nigdy przez myśl, aby poszukać kogoś lepszego ? :)

Zaryzykuję stwierdzenie, że przez kobiety myślące takimi kategoriami jak Ty, chodzi własnie po świecie pełno tumanów i cymbałów bo nie wiedzieć czemu na takich tluków mających w d** wszystko i wszystkich jest całkiem niezły popyt ze strony kobiet. Czymś tam ich omamią, a one potem przez 3-4 lata robią dla nich wszystko, "naprawiają" ich.

Naprawdę nie kumam - mnie by szlag trafił po miesiącu egzystowania z takim pasożytem :)

Weź się w garść i znajdź sobie jakiegoś normalnego faceta - pełno ich jest tylko, że tutaj być może trzeba zmienić kryteria wyboru, zacząć patrzeć na co innego bo tak to może się okazać, że masz "pecha", że w kółko "trafiasz" na takich nierobów. Nie wiem w sumie po co kobiety siedzą z takimi baranami - to już 100x lepiej jak będzie singielką, przynajmniej jej psychika nie zostanie tak "zgwałcona".

Z drugiej strony - wiesz już jak to jest mieć zj*banego faceta - nic nie robi, ma Cie w d*pie, nie interesuje się tobą, nic nie daje od siebie. Znajdź sobie takiego, który nie ma tych cech :)
 

loveNEVERdies

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2012
Posty
8
Punkty reakcji
0
Miasto
City of Evil
Od założenia tego tematu minęło parę dni, więc wrzucam update'a. Obecnie jestem w rozsypce :( Nigdy się tak, źle nie czułam: nie chce mi się spać, jeść, żyć, funkcjonować...
Poszłam na uczelnię, wszystko mi się z nim kojarzyło, że ledwie powstrzymywałam łzy. Ale co było najgorsze?! Jak byłam w bibliotece to na moje nieszczęście zjawił się również on! Akurat w miejscu, w którym bym go się najmniej spodziewała. Kilkukrotnie odwracałam głowę aby sprawdzić czy mózg nie płata mi figla... Podszedł do mnie zadowolony. Opowiadał coś jak gdyby nigdy nic (oczywiście o sobie i co to nie on) i spytał się czy by mnie nie odwieźć do domu... Boże...byłam dla niego takim zerem, że traktował mnie jak pierwsza lepszą koleżankę.Odeszłam ze łzami w oczach, bo miałam już dość upokorzeń.

Staram się robić wszystko to co zawsze aby chociaż popaść w rutynę. Jednak widzę, że jestem tylko jednym wielkim workiem mięsa bez uczuć i marzeń. Czy to depresja? Nerwica? Nie wiem ale do lekarza nie zamierzam się wybrać, bo mimo wszystko jeszcze nie chce się zabić. Nie warto... w końcu to on był palantem. Szkoda tylko, że to ja czuję ten straszny ból i cokolwiek mnie obchodzi. Tak już mają ludzie, którzy mają w życiu jakieś zasady, wartości to potem cierpią...

Co jest najśmieszniejsze? Czekam aż do mnie przyjdzie i wytłumaczy mi to wszystko, zerwie ze mną jak dorosły mężczyzna, a nie gówniarz przez sms lub telefon... Zdaje mi się, że jeszcze sobie długo poczekam. Albo po paru latach znów usłyszę, że to ja z nim zerwałam.
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Na nic nie czekaj, nie licz nie łudź się nawet na jakieś głupie wyjaśnienia.
Palant pozostanie palantem i koniec kropka...

Wbij sobie do głowy że on nie jest niczym dobrym i ciesz sie że ni emartune twojego czasu w dalszym ciągu!
 

E-kwiaty

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2011
Posty
415
Punkty reakcji
5
Historia jakich wiele,ale mam nadzieję ze dzięki temu bedziesz mogła w przyszłosci nei popełnić tych błędów. Nie rozumiem,dlaczego bylaś z facetem,który kompletnie Cię nie szanował,poniekąd sama jesteś sobie winna. Wiem jak trudno jest przeżywać rozstanie z pierwszą miłością,ale zobaczysz ze to minie,musisz dac sobie czas i nic więcej.
 

Magda79k

Nowicjusz
Dołączył
26 Styczeń 2012
Posty
22
Punkty reakcji
1
Miasto
Kraków
Uważam, że aby związek przetrwał - obie strony MUSZĄ starać się tak samo. Tak mam ze swoim facetem i nie widzę innej opcji, że mam niby mu po piwo biegać i czekać aż skończy grać?! Nigdy w życiu. Jeśli on się stara to i ja się staram.
 
B

Blancos

Guest
Uważam, że aby związek przetrwał - obie strony MUSZĄ starać się tak samo. Tak mam ze swoim facetem i nie widzę innej opcji, że mam niby mu po piwo biegać i czekać aż skończy grać?! Nigdy w życiu. Jeśli on się stara to i ja się staram.

Pełna zgoda:) Z tym, że nie ma nic hańbiącego jak raz kiedyś zrobi się coś dla drugiej strony:)

Załóżmy, że taki facet np. czekał przez 5 lat na jakąś grę, bardzo się tym podniecał i jak ta gra wyszła to cieszy się jak dziecko, zasiada przed komputerem i ma potrzebę przejścia owej gry od początku do końca. Oczywiście zakładam, że takie sytuacje zdarzają się sporadycznie, np. raz na rok czy dwa lata. Wówczas nie ma nic złego jak dziewczyna w momencie gdy jej facetowi w środku rozgrywki skończą się chipsy czy piwo skoczy do sklepu i mu kupi, aby ten miał przyjemność, ale!

Takie coś musi działać w obie strony:) Jeżeli np. zbliża się finał ulubionej telenoweli, albo przyjeżdża teściowa, albo przychodzą koleżanki to facet powinien w razie potrzeby być gotowy czy to skoczyć do sklepu, czy zrobić cokolwiek innego:)

Ot, chodzi mi o to, że czasami w związku coś dla kogoś jest ważne i jeżeli nie istnieje poważniejsza sytuacja to druga strona powinna to uszanować i postarać się przyłożyć do szczęścia partnera, o ile to nie wygląda tak, że jedna osoba siedzi i nic nie robi, a druga haruje:)
 

*KabaL*

Nowicjusz
Dołączył
13 Kwiecień 2012
Posty
16
Punkty reakcji
0
Dla mnie w ogóle hardkorowym tematem jest podawanie jedzenia i piwa przez nią podczas gdy on grał w wowa. Gdy tylko moja dziewczyna usłyszy dźwięk włączanego laptopa zaraz przybiega i zaczyna się "co robisz? pewnie będziesz grał!" ale cóż...gry dla faceta to jak nowe buty dla kobiety, każdy ma swoje słabości ;) loveNEVERdies mam nadzieję że spotkasz Prawdziwego Faceta a nie kolejnego macho kuta*a.Nie daj sobą pomiatać.Miej też coś z faktu bycia z kimś. Pozdro :>
 

JohnConstantine

Nowicjusz
Dołączył
6 Marzec 2012
Posty
87
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Lubartów woj.Lubelskie
Dla mnie w ogóle hardkorowym tematem jest podawanie jedzenia i piwa przez nią podczas gdy on grał w wowa. Gdy tylko moja dziewczyna usłyszy dźwięk włączanego laptopa zaraz przybiega i zaczyna się "co robisz? pewnie będziesz grał!" ale cóż...gry dla faceta to jak nowe buty dla kobiety, każdy ma swoje słabości ;) loveNEVERdies mam nadzieję że spotkasz Prawdziwego Faceta a nie kolejnego macho kuta*a.Nie daj sobą pomiatać.Miej też coś z faktu bycia z kimś. Pozdro :>
Fakt ja mam podobnie.Jestem ze swoja dziewczyna dopiero 7 miesiecy i widuje Ją codziennie po pracy a weekendy spedzamy razem albo u niej w miescie albo u mnie.Miszkamy 27 km od siebie ale tak jak ona pracuje w Lbn.Dla mnie tez hardcorowym tematem jest ze mu biega po piwo i podaje jedzenie.Chociaz moja dziewczyna czasami cos ugotuje jak jestesmy u niej i zjemy razem ale jak mam ochote na piwo to ide po nie sam a przy okazji zawsze sie jej pytam czy czegos nie potrzebuje.Jak jest u mnie to ja robie jedzenie ale do sklepow chodzimy razem.Dla mnie ten facet jest po prostu skonczonym idiota i dupkiem ktory nie widzi ze ma skarb kolo siebie i nie potrafi go zatrzymac tylko odwala jakas maniane.Ja jak bym taki jak on zapadl bym sie pod ziemie i nakryl uszami

@loveNEVERdies z dnia 22 luty 2012 - 19:40:
Dziewczyno koles był jest i będzie skonczonym dupkiem i żal mi go.Nie potrafił docenić jaki ma skarb w zasiegu reki.
 
B

Blancos

Guest
@JohnConstantine - pozwoliłem sobie usunąć drugi cytat z Twojej odpowiedzi i zamiast tego umieścić po prostu informację, do którego postu się odnosiłeś. Zrobiłem to, ponieważ takie bardzo długie cytaty trochę zaburzają przejrzystość Twojej wypowiedzi:) Pozdrawiam.
 
Do góry