Chciałem zaporonować, taki temat. Nie wiem czy ciekawy, ale sądze, że nie byle jaki, ponieważ w dyskusjach cały czas się przewija. Protestanci zarzucaja katolikom bałwochwalstwo, podobnie Świadkowie Jehowy, sami oczywiście twierdząc, że są od tego grzechu wolni. Katolicy się tego wypierają, jednocześnie zwalczając neopogaństwo w róznych aspektach współczesności. Ateiści próbują sprowadzić wszystkie religie do jednego mianownika zacierając różnice między bogiem np. Zeusem, a Bogiem, negując rozwój jaki religie odbyły poprzez wieki.
I to mnie skłania do takiego myślenia, że wszystkie religie, nie zwracając uwagi na to, jaki pacyfizm zawierają w sobie, usilnie próbują wyszukać sobie wroga.
czym się różni Bóg, od bożka, czy tylko idzie o ilość w panteonie? Czy kosmos monoteisty musi być sterylny, czy jest tam miejsce na inne postacie nadprzyrodzone?
Z mojego punktu widzenia właśnie stwierdzenie, iż jest jeden bóg a nie kilkadziesiąt był niejako czymś nowoczesnym. Innym sposobem myślenia. Wcześniej raczej mało kto wychodził z założenia, że jest jedno bóstwo odpowiedzialne za wszystko. Za całe stworzenie i zajmujące się każdym aspektem życia. Wcześniej był podział. Może właśnie dlatego z czasem potępiono politeizm, jako obrazę Boga. Różnica jednak między Bogiem a bogiem została przedstawiona. Choć jak dla mnie ciekawym jest stwierdzenie, że Bóg był zawsze, od początku wszechrzeczy. A bogowie i boginie pogańskie powstały z Chaosu. Skoro Bóg był wcześniej niż zaczyna się przeszłość, a bóstwa się zrodziły z konkretnego wydarzenia...co brzmi bardziej patetycznie i skłania do refleksji? To pierwsze. I może dlatego tak wielu ludzi przyjęło religie monoteistyczne, a pogaństwo potępiono, bo jako jedyny rodzaj religii mówił wprost o co chodzi, a nie owijał w bawełnę i zmuszał do interpretacji, która z kolei poskutkowała wieloma wojnami w dziejach.
Czy w XXI wieku, mamy bałwochwalstwo odbierać po starotestamentowemu, czy spogłądać głębiej?
Wielu ludzi odrzuca Stary Testament w pewnych momentach. Jest zwyczajnie przepełniony nienawiścią i prymitywnymi (wg Kościoła) zachowaniami. Mógłbym podać parę cytatów. Dlatego też Kościół stara się o tym nie wspominać, a bierze pod uwagę jedynie Adama i Ewę, Sodomę i Gomorę, próbę Hioba (też niejako przeczącą doskonałości Boga), Abrahama, Mojżesza, Izaaka i parę innych wydarzeń oraz postaci. Ale o takim Izmaelu nikt nic nie wie. Nikt nie wspomina też o tym, że Abraham go wygnał razem z jego matką, bo okazało się, że Bóg dał mu syna, którego urodziła jego żona a nie niewolnica. Więc biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy nikt, kto zna Stary Testament w stopniu chociaż nieco większym niż podstawowy nie będzie brał go pod uwagę.
Przyznam, że w Kościele katolickim, w pewnych bardziej ludowych, że tak powiem, formach pobożności jest pewne zatarcie granic i czasami wbrew nauce Kościoła kult ociera się, albo wprost jest bałwochwalczy. Kościół to akceptuje chwaląc przedwszystkim pobożność.
Te "bardziej ludowe formy" powstały w wyniku tradycji słowiańskich przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Swoją drogą aż się dziwię, że po tak strasznie długim czasie jeszcze przetrwały, skoro mieliśmy czasy solidnego tępienia pogańskich zwyczajów. A dzisiaj mamy bajki o Babie Jadze, mamy Marzannę, mamy choinkę, mamy Noc Kupały pod nazwą wigilii św. Jana, mamy świętowanie Bożego Narodzenia w tym samym prawie momencie, gdy świętowano Szczodre Gody z okazji przesilenia zimowego, mimo iż Chrystus urodził się podobno jesienią. To takie w pewnym sensie połączenie religii pierwotnych z religią "najeźdźców", że się tak wyrażę. Berberowie, lud północnej Afryki, łączy też Koran z tradycyjnymi wierzeniami i nikt się do nich o to nie czepia. Z kolei gdyby odwiedzili Arabię Saudyjską, pewnie mieliby przewalone. Berberyjskie plemię Tuaregów, wbrew temu czym kierują się Arabowie, żyje w matriarchacie, chociaż jest plemieniem muzułmańskim.
Wszędzie takie rzeczy występują, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Druga rzecz to koncepcja Boga. Jeżeli pobożny rzymianin, cąłe życie czci tylko Herkulesa, a innych bogów nie uznaje, to czy jest on monoteistą? To mnie w sumie najbardziej ciekawi. Granica kiedy bóg jest już Bogiem.
To już zostało wyjaśnione, ale też coś powiem. Jeśli Rzymianin czcił Herkulesa, to jego sobie wybrał jako obiekt szczególnego kultu. Ich religia nie polegała na tym, że wszystkim oddawało się cześć, co często też mijało się z samym wyznaniem, zważywszy uwagę na fakt, iż bogowie często walczyli i konkurowali między sobą. Nie na tej samej zasadzie jednak co Bóg i Szatan, bo tutaj mamy metaforę walki dobra ze złem. W mitologii rzymskiej nie ma ani złych ani dobrych bogów. Są po prostu bogowie, mający swoje racje, swoje dziedziny życia. Jeśli ktoś był kupcem, logicznym się wydaje, że szczególną czcią otaczał Merkurego. Natomiast jeśli był artystą, modły zanosił do Apollina, by zesłał na niego jakąś wenę. Bo po co miał się modlić taki rzymski rzeźbiarz do Diany albo grecki do Artemidy o pomyślne łowy, skoro nie był myśliwym? To właśnie zasady ówczesnych wierzeń. Każdy bóg i każda bogini mieli swoje dziedziny, którymi się zajmowali. I jeśli ktoś podlegał tym dziedzinom najczęściej (aczkolwiek nie zawsze) wznosił modły do tego konkretnego bóstwa. Nie oznacza to jednak, że nie wierzyli w pozostałych bogów. Wręcz przeciwnie, pojawiłby się wówczas pewien konflikt, bo jednak bóstwa były ze sobą spokrewnione. Na przykład Eros i Afrodyta albo Hypnos i Tanatos, czy też Hades i Persefona. Więc ktoś czczący Hadesa, przeczyłby istnieniu Persefony, żony Hadesa, oraz wszelkim istotom przez niego stworzonym, jak erynie? Nie sądzę. Po prostu ani go ten bóg/bogini grzeje ani ziębi. Nikt ich też za to nie ścigał, czego nie można powiedzieć o monoteizmie - bo tutaj jest jednak jedno bóstwo, więc nikogo poza nim nie możemy pominąć w modłach. A jeśli to zrobimy, jesteśmy nagle bezbożnikami, szatanami, opętańcami, głupkami.
Dla mnie poganstwo to wlasnie jest KRK i wszystkie pochodne i podobne religie, ktore twierdza iz bog objawial sie tylko im a przedtem boga nie bylo. Ludzie w bozkow jakichs wierzyli co fikcja zupelna byli.
Warto też zauważyć, że nigdy nie zabijali się dlatego, iż ktoś wierzył w innych bogów. Nie narzucano nikomu swojej religii, jeśli nie stanowiła bezpośredniego zagrożenia dla ich wiary i życia społecznego. Chrześcijanie również byli tolerowani, dopóki nie oskarżono ich o podpalenie Rzymu.
A w ST stoi, ze bog chadzal z ludzmi po swiecie kiedy swiat byl mlody. Ale ta czesc widac niewygodna.
W Nowym Testamencie też jest sporo niewygodnych kwestii. Ale głównie listy Pawła z Tarsu, w moim osobistym mniemaniu i pojmowaniu moralności.
EDIT: Do posta wyżej.
Bóg objawił się wszystkim? Ja go nie widziałem. Jeśli natomiast Ty go widziałeś, wówczas nawet ksiądz biskup doradzi Ci wizytę u psychiatry. Natomiast w Starym Testamencie, tak - Bóg rozmawiał z ludźmi bezpośrednio. Z Mojżeszem, z Adamem i Ewą, z Abrahamem (nawet mu anioła zesłał).