Zaburzenia lękowe.

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Czy ktoś z Was cierpi na zaburzenia lękowe ? W jaki sposób sobie z nimi radzicie ?
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Ja osobiście nie cierpię na takie zaburzenia, ale moja partnerka cierpiała kiedyś jak miała problemy ze sobą i miała różne lęki... może nie typowo depresyjne lęki bo jest DDA ale jednak lęki. A Ty masz depresję? Bierzesz leki?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
miała różne lęki... może nie typowo depresyjne lęki bo jest DDA ale jednak lęki. A Ty masz depresję? Bierzesz leki?

Lęki są charakterystyczne dla nerwicy lękowej a nie depresji, choć jedno nie wyklucza drugiego, a wręcz bardzo często depresja im towarzyszy - nie jest to jednak zasada.

Faktem jednak jest, że leki uspokajające są stosowane w leczeniu tych nerwicy, więc myślę, że warto je skonsultować z psychiatrą, który mógłby takowe wypisać. Ewentualnie z psychologiem, choć on raczej niewiele mógłby w tym przypadku z mojego punktu widzenia pomóc.

Niestety wielu ludzi unika wizyty u psychiatry, bo zaraz będzie im się wydawało, że są niebezpiecznymi dla społeczeństwa "świrami", z którymi nie chcą się identyfikować. Co jest trochę smutne.
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Ja osobiście nie cierpię na takie zaburzenia, ale moja partnerka cierpiała kiedyś jak miała problemy ze sobą i miała różne lęki... może nie typowo depresyjne lęki bo jest DDA ale jednak lęki. A Ty masz depresję? Bierzesz leki?

Tak, ja również kiedyś cierpiałam na takie zaburzenia, ale nie wiem, czy już tak do końca mi przeszło :lagodny: A ona brała leki ?
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Lęki są charakterystyczne dla nerwicy lękowej a nie depresji, choć jedno nie wyklucza drugiego, a wręcz bardzo często depresja im towarzyszy - nie jest to jednak zasada.

Faktem jednak jest, że leki uspokajające są stosowane w leczeniu tych nerwicy, więc myślę, że warto je skonsultować z psychiatrą, który mógłby takowe wypisać. Ewentualnie z psychologiem, choć on raczej niewiele mógłby w tym przypadku z mojego punktu widzenia pomóc.

Niestety wielu ludzi unika wizyty u psychiatry, bo zaraz będzie im się wydawało, że są niebezpiecznymi dla społeczeństwa "świrami", z którymi nie chcą się identyfikować. Co jest trochę smutne.

Nie wiem czy wiesz ale jest coś takiego jak depresja lękowa i jest to rodzaj depresji - na to z kolei cierpiała moja ex... i właśnie tak miała w diagnozie psychiatrycznej. A tu między innymi masz dowód http://online.synapsis.pl/Depresja-podstawowe-informacje/Rozne-depresje-proby-podzialu.html

Tak, ja również kiedyś cierpiałam na takie zaburzenia, ale nie wiem, czy już tak do końca mi przeszło :lagodny: A ona brała leki ?

Wiesz co... ona nie brała leków, przeszła terapie grupową półtoraroczną i teraz jest na 98% OK, jedynie została jej zbytnia emocjonalność i obniżone poczucie własnej wartości ale to już chyba nie przejdzie nigdy. Natomiast leki ( psychotropy ) brała moja ex która cierpiała na depresję lękową oraz leki brała moja matka ( nawiasem mówiąc ma teraz zalecenie brania leków profilaktycznie, żeby nawrotu nie mieć ).

Jak poczytasz trochę na temat depresji to się dowiesz, że leki tylko maskują tak naprawdę problem oddziaływując sztucznie na mózg... i nie jest to leczenie przyczyny tylko objawów. Żeby tak naprawdę się wyleczyć to trzeba leczyć przyczynę, a to można zrobić jedynie za pomocą terapii. Inną kwestią jest to właśnie, że psychiatrzy dają leki psychotropowe właśnie żeby "zaleczyć" sytuację i żeby pacjęt pozbył się leków czy problemów ze spaniem albo zmęczeniem.

A na jakie "zaburzenia" cierpiałaś?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Nie wiem czy wiesz ale jest coś takiego jak depresja lękowa i jest to rodzaj depresji - na to z kolei cierpiała moja ex... i właśnie tak miała w diagnozie psychiatrycznej.

Masz rację. Nie wiem. Pewnie dlatego, że częściej stosuje się pojęcie "dystymia". Taka, mniej destrukcyjna forma depresji. Ale że dystymia, to "depresja nerwicowa" dlatego napisałem, iż "jedno nie wyklucza drugiego, a wręcz bardzo często depresja im [lękom] towarzyszy" i wspomniałem o nerwicy - bardziej prawdopodobnej opcji zważywszy na częstotliwość występowania. Nie zdałem sobie sprawy z tego, że muszę pisać prościej i nie stosować skrótów myślowych, gdyż ktoś może nie zrozumieć. Wybacz.
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Masz rację. Nie wiem. Pewnie dlatego, że częściej stosuje się pojęcie "dystymia". Taka, mniej destrukcyjna forma depresji. Ale że dystymia, to "depresja nerwicowa" dlatego napisałem, iż "jedno nie wyklucza drugiego, a wręcz bardzo często depresja im [lękom] towarzyszy" i wspomniałem o nerwicy - bardziej prawdopodobnej opcji zważywszy na częstotliwość występowania. Nie zdałem sobie sprawy z tego, że muszę pisać prościej i nie stosować skrótów myślowych, gdyż ktoś może nie zrozumieć. Wybacz.

Nie wiem, ja w tym temacie jestem laikiem:) Może i jesteś nawet psychiatrą - to było to zaznaczyć na wstępie... ja znam depresję od strony bycia w towarzystwie osób z takimi problemami czy lękami... od tej strony mogę pomóc i wydaję mi się, że problem znam z bliska i autopsji.

I jeszcze jedno... zgadzam się w całej rozciągłości co do strachu społeczenstwa przed psychiatrami itd... ale wydaje mi się, że to się powoli zmienia. Wyobraź sobie jakie to zacofanie musi być skoro 7 lat temu rodzice mojej ex którzy są lekarzami byli w totalnym szoku, że ich córka ma depresje i wyraźnie widziałem jak chcieli zapobiec wizycie ich córki u psychiatry niby to bagatelizując problem.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Nie jestem psychiatrą. Nie jestem aż takim kozakiem, żeby studiować medycynę, a potem ją ukończyć. Z pewnego względu jednak mam temat w wystarczającym stopniu ogarnięty.

Jeszcze tak zapomniałem dodać do poprzedniego posta.
Jeśli ktoś zacznie brać leki, musi je brać cały czas i w żadnym wypadku nie odstawiać, nie zmniejszać ani nie zwiększać dawki na własną rękę. To ustala lekarz, aczkolwiek jeśli ktoś zacznie brać leki, to zbyt szybko raczej ich nie odstawi. Aczkolwiek, z tego co słyszałem, pomagają. Niektórym. Bo również ich odpowiednie dobranie może okazać się kłopotem. Na jednego zadziałają, na drugiego nie. Nie mam jednak pojęcia od czego to zależy. Być może od tego, co się w tych lekach znajduje i w jakich ilościach a dany osobnik po prostu na takie ilości wykazuje odporność. Lub na istotny element składu.
Druga sprawa, depresji nie da się wyleczyć. Tutaj jest jak z astmą. Da się doprowadzić do stanu, gdy nie odczuwa się na stałe stanów depresyjnych, jednak po jakimś czasie mogą, aczkolwiek nie muszą, powrócić. I wtedy wracamy do punktu wyjścia.
Przyczyny nie da się wyleczyć lekami. One mogą jednak być przydatne w psychoterapii. Z tego, co słyszałem lekarze oraz psycholodzy często doszukują się przyczyny depresji, ale pacjent sam może nie zdawać sobie sprawy z tego, co nią jest. Wówczas zbiera się czas na wspomnienia, pytają o dzieciństwo i tak dalej. Wielu ludzi myśli, że przyczyna pojawiła się mniej więcej w tym samym czasie co choroba, ale tym powodem mogły być chociażby problemy w szkole podstawowej, wyśmiewanie się z ucznia (pacjenta), gardzenie nim, co zachwiało jego samooceną i pewnością siebie. A choroba sama w sobie mogła się pojawić wskutek tejże właśnie samooceny. Gdy już znajdą problem, wówczas starają się odpowiednio naprostować sytuację. Mówiąc, że można przyczynę wyleczyć, solidnie naginasz fakty niestety, bo żadne leki nie wymażą przeszłości. Mogą jednak, jak słusznie mówisz, sprawić, iż człowiek nie będzie się tym przejmował. Na tym właśnie mniej więcej polegają leki, ale one są różne. Niektóre człowieka przymulają, inne pobudzają do działania.

EDIT:
Wiesz, to właśnie jest tragedia. Rozumiem, do psychiatrów chodzą również ludzie o problemach takich, które wymagają hospitalizacji w trakcie ich nasilenia. Ale chodzą też tacy, którzy nie są niebezpieczni dla otoczenia, a chcą po prostu być szczęśliwi. Teraz jednak jest lepiej, być może dlatego, że więcej się mówi o chorobach psychicznych. No i jest internet.
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Ja nie napisałem, że leki wyleczą przyczynę... napisałem że przyczynę możesz wyleczyć terapią i jedynie tym, oczywiście o ile w ogole... ale tutaj dużo zależy już od osobistej woli i motywacji do naprawienia siebie.

Od siebie dodam, że najważniejszym czynnikiem kształtowania się samooceny są rodzice i sytuacja w domu rodzinnym ( najczęstszym przypadkiem oczywiście jest alkoholizm któregoś z rodziców ), a dopiero pochodną tego jest np. wyśmiewanie się dzieci w szkole, często i bez tego wyśmiewania dziecko wystarczająco czuje się "gorsze" z powodu sytuacji w domu rodzinnym. Tak naprawdę wszystko: nasz charakter, usposobienie, pewność siebie wywodzi się z dziecinstwa i to ono nas kształtuje w późniejszym życiu.

Ostrzegam również z doświadczenia przed niektórymi psychologami "amatorami" - przykład: dziewczyna mojego brata ma wieloletnią depresję i poszła do psychologa zamiast psychiatry narzekając miedzyinnymi na to, że w ogole nie może spać - to "mądry" psycholog pokazał jej jak należy oddychać żeby lepiej spać, a poza tym stwierdził, że przyjdzie do niego jeszcze dwa razy i będzie wyleczona ( ale musi zapłacić z góry:) )... dwa dni później trafiła do psychiatry który zdiagnozował depresję i oczywiście dostała psychotropy...
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
A no racja, przeoczyłem.

Zgoda, jednak otoczenie też ma wpływ. Takie dziecko mające przerąbane u rówieśników może też być przez nich terroryzowane, lub po prostu jest kozłem ofiarnym. A rodzicom nie zawsze mówią o problemach, bo się wstydzą, albo nie mają do nich zaufania. Powiedzą nauczycielowi - przewalone na całej linii. Jeśli jednak wychowuje się w rodzinie alkoholików, to ma przewalone tym bardziej, bo to jednak jego najbliższe otoczenie i tam spędza najwięcej czasu. Chociaż alkoholizm...różne formy przybiera. Nie każdy alkoholik sieje spustoszenie w domu.

Tak, w dzieciństwie większość rzeczy ma miejsce. Jednak i w dorosłym życiu percepcja może się zmienić i pod wpływem potężnych refleksji albo jakiegoś wydarzenia zmieniamy poglądy na pewne sprawy, a bywa tak, że zmieniając je zmieniamy też samych siebie.

Ciężko jest rozpoznać takich psychologów, szczególnie zanim się do takiego pójdzie i nikt nic o nim z naszych znajomych nie wie. Są też jednak tacy, którzy potrafią normalnie, jak ludzie porozmawiać i faktycznie coś doradzić. Kwestia farta albo niefarta.
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Tak też może być ale nie sądzę żeby to miało aż takie odbicie w dorosłym życiu - chodź te dzisiejsze czasy są na maxa porąbane, więc i dzieci mają gorzej.

Napisałeś, że nie każdy alkoholik sieje spustoszenie w domu, nie każdy sieje ale każdy rozwala rodzinę od środka oddziaływując odpowiednio na mamę która potem sieje spustoszenie w głowach dzieci ( zostawcie tatusia, tatuś jest zmęczony, idźcie do pokoju i nie wychodźcie do rana itd. itd. ).

Jak to w życiu albo masz farta albo nie:)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
W zasadzie jest wiele kwestii, które odgrywają rolę w tym, czy ktoś ma depresję, czy nie. Nie tylko sytuacja w domu, w szkole czy innych miejscach. Niektórzy po prostu mają taki a nie inny typ osobowości. Ryzykowny, bym powiedział.

Zakładając, że każdy alkoholik przychodzi pijany do domu, tudzież zakładając, że przychodzi.
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Czy przychodzi do domu czy nie, to niespecjalnie ważne... tak czy siak jest interakcja w rodzinie... I jest zawsze ten lęk

No ale jeśli chodzi o dzieci z rodzin alkoholickich to tutaj depresja nie jest już taka istotna i jest jedynie dodatkiem... Bo tutaj te dzieci stają się DDA i niekoniecznie muszą mieć depresję mają wystarczająco przerąbane w inny sposób...
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Tak, tak. Mają. Morał jest taki, żeby albo za często nie pić, albo nie zakładać rodziny. Przy czym to drugie bardziej mi odpowiada. :)
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Hehehe oj... a do AA uczęszczał?:p czy masz lęk?:))))
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Ja? Coś Ty. Za młody jestem na AA.

Lęk to ja mam przed zakładaniem rodziny, przed dziećmi, przed tym że będę musiał spać z kimś w łóżku podczas gdy wolę swobodnie się przewracać z boku na bok bez obawy że kogoś zbudzę i tak dalej, i tak dalej. Swoisty lęk przed pełną stabilizacją.
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
Hehe a to rzeczywiście za młody jesteś:p przyjdzie z wiekiem:)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Pożyjemy, zobaczymy. Chyba że nasi politycy zdążą doprowadzić Polskę do takiego stanu, że wszyscy będziemy mieszkali w rezerwatach.
 

graszew

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
71
Punkty reakcji
2
No wszystko do tego zmierza... Małymi kroczkami...

*Madzia* napisz jaki masz problem z tymi lękami...
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Ja miałam raczej takie napady lęku, niekiedy bardzo uciążliwe. Miałam też depresje, w sumie to chyba nadal mam.
 
Do góry