Szkoła - czyli jak poradzić sobie z uporczywą klasą?!

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Witam.

Mam 17 lat i chodzę do klasy II LO. Od początku nie zaaklimatyzowałem się w nowej klasie, bo tam tylko palą papierosy, piją alkohol oraz oczywiście kilka osób bierze narkotyki (może z 4-6 osób). Same imprezy, weekend oznacza "narąbanie się jak świnia". Ja nigdy nie byłem tacy jak oni, nie uległem wpływom z ich strony i nie zacząłem z nimi palić czy pić. Po prostu nie chcę, wolę wybrać zdrowie niż to.

Problem jednak leży w czymś innym. Jak wiecie, skoro się nie zaaklimatyzowałem - to ludzie mnie nie lubią. Nie chcą się ze mną spotykać, w szkole jedynie rozmawiamy o nauce i niczym innym, oni mają swoje tematy o imprezach, alkoholu itp. Ludzie ze mną nie rozmawiają, nawet często wyzywają (nie w twarz bezpośrednio, ale krzyczą a potem się chowają - na lekcji to ma miejsce np. gdy się odzywam poproszony o przeczytanie tekstu czy coś...). Ponadto sporo ludzi zawsze pisze do mnie smsy czy na gadu-gadu, żebym odkserował/zeskanował im lekcje, bo ja byłem w szkole i w ogóle. Pragnę nadmienić, że w 1 kl. dobrze się uczyłem, teraz coś się opuściłem ale i tak wg nich jestem przysłowiowym "kujonem" a u nas w szkole ciężko jest się utrzymać. Ja zawsze skanowałem/kserowałem ludziom, co chcieli ale pewnego dnia powiedziałem sobie: "dość! Koniec z tym pomaganiem." Oni nigdy mi nie pomogli, niechętnie ze mną rozmawiali i ja to widziałem. Słyszałem jak mnie wyzywają chociaż próbowali robić to "bez przypału" jak to się mówi. Nie wyszło im bo o wszystkim wiem, wiem że ludzie mnie nie lubią i że nie mam tam ani znajomych ani kumpli/przyjaciół. Od pewnego czasu nie kseruję im niczego i nie pożyczam i ostatnio "koleżanka", ponieważ nie mogłem pożyczyć jej zeszytów bo się uczyłem i odrabiałem lekcje, napisała do mnie sms treści (parafrazując): "jesteś skończony, myślisz że dlaczego nie masz kolegów? Zobaczymy, jeszcze będziesz tego żałował..." itp. To są słowa, które mnie zdenerwowały i ciekaw jestem co zrobi, jak pójdę do szkoły w poniedziałek bo przecież to jest szantaż - napisałem jej, że ma tyle osób i koleżanek z którymi rozmawia z klasy, że ma od kogo wziąć lekcje. A ona zawsze musi mieć ode mnie, ja nie wiem co ona sobie myśli, tak mnie denerwuje - zresztą jak ponad pół klasy, jedni palą i piją, drudzy wyzywają, inni chcą żeby im lekcje odrobić, jeszcze inni szantażują bo nie pożyczyłem zeszytów.

No ludzie, to jest przemoc psychiczna, nie mogę już dłużej tego ciągnąć bo się załamię... Mimo wszystko jestem dumny z siebie, że tak długo z tą klasą wytrzymałem - na jakieś połowinki i inne imprezki nie chodziłem, bo po prostu samo picie i durne towarzystwo. Ja rozumiem napić się trochę z poważnym i fajnym towarzystwem ale nie z taką hołotą! Poza tym nie przepisałem się do innej klasy, bo tak czy inaczej widziałbym się z nimi na przerwach więc to odpada. A do innej szkoły? Raczej nie, u mnie mało jest takich na poziomie, w których wzorowo przygotowują do matury. A moja szkoła właśnie taka jest - prawie 100% zdawalności na maturze to jest coś, a mi zależy na niej. Jednak nie mogę nie zwracać uwagi na klasę, bo niedługo wysiądzie mi psychika, że tak powiem. Mam tu sporo dobrych nauczycieli, którzy są naprawdę świetni i którzy mnie lubią ale coś za coś - z klasą kolejne 1,5 roku nie wytrzymam, bo jestem w połowie II kl.

Przepisać się, może złożyć jakieś zażalenie że mnie koleżanka "szantażuje" (jak wyżej smsami bo nie wysłałem jej skanu czy książek nie pożyczyłem) czy co robić? W gimnazjum było inaczej, tam mnie ludzie lubili, szanowali i był spokój mimo że to był dziecinny wiek. Tutaj to jest koszmar, przeklinają i "wyją" na lekcjach czy buczą. No masakra jednym słowem, chlew. Po prostu chlew. Brak słów i staram się być asertywny i w miarę możliwości odmawiać im pomocy, jednak czasem są ludzie, których lubię i mogę wysłać im conieco z lekcji. Jednak większość to typowe "chamiska" i jak wyżej napisałem.

Proszę o pozytywne rozpatrzenie, pomoc i porady, co mógłbym zrobić w tejże sytuacji. Rozpatrzę wszystkie posty i Wasze porady, jednak te najlepsze (najdłuższe i jak najwięcej rozwiązań) spróbuję nagrodzić jeśli się w ogóle da.

PS Korzystam z darmowej pomocy "emailowej" psychologa i też chcę, żeby on mnie jakoś naprowadził jednak potrzebuję Waszej pomocy.

Pozdrawiam serdecznie i proszę o możliwie najszybsze i najlepsze odpowiedzi,​
NoCompromise
 

Tiwaz

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2007
Posty
650
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Kielce
Witam.

Mam 17 lat i chodzę do klasy II LO. Od początku nie zaaklimatyzowałem się w nowej klasie, bo tam tylko palą papierosy, piją alkohol oraz oczywiście kilka osób bierze narkotyki (może z 4-6 osób). Same imprezy, weekend oznacza "narąbanie się jak świnia". Ja nigdy nie byłem tacy jak oni, nie uległem wpływom z ich strony i nie zacząłem z nimi palić czy pić. Po prostu nie chcę, wolę wybrać zdrowie niż to.

Problem jednak leży w czymś innym. Jak wiecie, skoro się nie zaaklimatyzowałem - to ludzie mnie nie lubią. Nie chcą się ze mną spotykać, w szkole jedynie rozmawiamy o nauce i niczym innym, oni mają swoje tematy o imprezach, alkoholu itp. Ludzie ze mną nie rozmawiają, nawet często wyzywają (nie w twarz bezpośrednio, ale krzyczą a potem się chowają - na lekcji to ma miejsce np. gdy się odzywam poproszony o przeczytanie tekstu czy coś...). Ponadto sporo ludzi zawsze pisze do mnie smsy czy na gadu-gadu, żebym odkserował/zeskanował im lekcje, bo ja byłem w szkole i w ogóle. Pragnę nadmienić, że w 1 kl. dobrze się uczyłem, teraz coś się opuściłem ale i tak wg nich jestem przysłowiowym "kujonem" a u nas w szkole ciężko jest się utrzymać. Ja zawsze skanowałem/kserowałem ludziom, co chcieli ale pewnego dnia powiedziałem sobie: "dość! Koniec z tym pomaganiem." Oni nigdy mi nie pomogli, niechętnie ze mną rozmawiali i ja to widziałem. Słyszałem jak mnie wyzywają chociaż próbowali robić to "bez przypału" jak to się mówi. Nie wyszło im bo o wszystkim wiem, wiem że ludzie mnie nie lubią i że nie mam tam ani znajomych ani kumpli/przyjaciół. Od pewnego czasu nie kseruję im niczego i nie pożyczam i ostatnio "koleżanka", ponieważ nie mogłem pożyczyć jej zeszytów bo się uczyłem i odrabiałem lekcje, napisała do mnie sms treści (parafrazując): "jesteś skończony, myślisz że dlaczego nie masz kolegów? Zobaczymy, jeszcze będziesz tego żałował..." itp. To są słowa, które mnie zdenerwowały i ciekaw jestem co zrobi, jak pójdę do szkoły w poniedziałek bo przecież to jest szantaż - napisałem jej, że ma tyle osób i koleżanek z którymi rozmawia z klasy, że ma od kogo wziąć lekcje. A ona zawsze musi mieć ode mnie, ja nie wiem co ona sobie myśli, tak mnie denerwuje - zresztą jak ponad pół klasy, jedni palą i piją, drudzy wyzywają, inni chcą żeby im lekcje odrobić, jeszcze inni szantażują bo nie pożyczyłem zeszytów.

No ludzie, to jest przemoc psychiczna, nie mogę już dłużej tego ciągnąć bo się załamię... Mimo wszystko jestem dumny z siebie, że tak długo z tą klasą wytrzymałem - na jakieś połowinki i inne imprezki nie chodziłem, bo po prostu samo picie i durne towarzystwo. Ja rozumiem napić się trochę z poważnym i fajnym towarzystwem ale nie z taką hołotą! Poza tym nie przepisałem się do innej klasy, bo tak czy inaczej widziałbym się z nimi na przerwach więc to odpada. A do innej szkoły? Raczej nie, u mnie mało jest takich na poziomie, w których wzorowo przygotowują do matury. A moja szkoła właśnie taka jest - prawie 100% zdawalności na maturze to jest coś, a mi zależy na niej. Jednak nie mogę nie zwracać uwagi na klasę, bo niedługo wysiądzie mi psychika, że tak powiem. Mam tu sporo dobrych nauczycieli, którzy są naprawdę świetni i którzy mnie lubią ale coś za coś - z klasą kolejne 1,5 roku nie wytrzymam, bo jestem w połowie II kl.

Przepisać się, może złożyć jakieś zażalenie że mnie koleżanka "szantażuje" (jak wyżej smsami bo nie wysłałem jej skanu czy książek nie pożyczyłem) czy co robić? W gimnazjum było inaczej, tam mnie ludzie lubili, szanowali i był spokój mimo że to był dziecinny wiek. Tutaj to jest koszmar, przeklinają i "wyją" na lekcjach czy buczą. No masakra jednym słowem, chlew. Po prostu chlew. Brak słów i staram się być asertywny i w miarę możliwości odmawiać im pomocy, jednak czasem są ludzie, których lubię i mogę wysłać im conieco z lekcji. Jednak większość to typowe "chamiska" i jak wyżej napisałem.
Tak no wiem jak jest w szkołach, sam przeżyłem to co tutaj piszesz, jak coś chcą to wiedzą gdzie się udać a jak nie to mają gdzieś. Z tego co opisujesz to widać że rzeczywiście nie jesteś zbyt lubiany. Tym co pisze Ci ta dziewczyny, też sie nie przejmuj, tak naprawdę jak chce uderzyć psa to się kija zawsze znajdzie. Spróbuj się nimi nie przejmować, ja np jestem na studiach, ale mam same dziewczyny, które mają tylko jedno w głowie, przeklinają, imprezują to wychodzę na każde półgodzinną przerwe ze szkoły i wracam i tak jak najmniej po prostu przebywam z nimi. Może też spróbuj tak żyć sam dla siebie, przeciesz skończysz szkołę i nie będziesz się z nimi widział, a ci co piją to oni i tak dostaną zapłate od życia, ja np teraz spotykam goscia który mi ubliżał w liceum pytam się go czym się zajmujesz a ten niczym? potem dowiedziałem się że siedział w więzieniu. Dlatego nie układaj się z nimi, nie daj się namówić na żadne imprezy(życie mogą nam niszczyć inni ale my też możemy je sami niszczyć poprzez różne nałogi), po prostu trwaj ale jeśli nie dasz radę to możesz sie przepisać, ale czy wtedy zastanów sie nie będzie gorzej tu masz dobrych nauczycieli jak sam mówisz - doceniaj to także bo możesz trafić nawet gorzej że będzie nieciekawa klasa i nauczyciele. Inne jeszcze taka rada. Ja np rok nie zdałem i wiesz co żałowałem że się poddałem, bo rodzice mi wogóle nie pomogli, więc nie warto poddawać sie, potem skończyłem techinikum zaoczne, wyobraź sobie maturę zdałem i jestem teraz na 2 gim roku germanistyki. Inna sprawa zawsze pomagała mi wiarę teraz np jak jadę na uczelnię, potem jak wracam, odmawiam sobie Różaniec Święty i to bardzo mi pomaga, daje taką siłe że różne zranienia łatwiej sie goją albo wręcz ich się nie odczuwa. Wiem że może to teraz troche jak zabawnie dla Ciebie może brzmieć ale wiara odgrywała dla mnie zawsze dużą rolę i dawała przetrwać najtrudniejsze sytuacje w życiu.
 

samotnawsieci93

Bywalec
Dołączył
10 Grudzień 2008
Posty
2 716
Punkty reakcji
82
Tiwaz proszę daj spokój, w każdym temacie nawiązujesz do wiary. Możliwe, że jest to dla Ciebie bardzo ważne, ale dla mnie zaczyna wpadać to w paranoję...
Nocompromise na pewno nie jest Ci łatwo w takim towarzystwie. Z tego co piszesz stwierdzam, że radzisz sobie bardzo dobrze w takich warunkach. Bardzo dobrze postąpiłeś z koleżanką, która wymuszała na Tobie notatki, pokazałeś, że nie dasz się wykorzystywać. Co do rozwiązania całej sytuacji zastanawia mnie opinia o Twojej szkole i klasie:
A moja szkoła właśnie taka jest - prawie 100% zdawalności na maturze to jest coś
Skoro chodzą do niej ludzie, którzy wszystko sobie olewają to coś jest nie tak, może ta zdawalność jest acz na bardzo niskim poziomie.. I tak czy inaczej zastanowiłabym się czy warto trzymać się tej szkoły, to że lubią Cię nauczyciele nie znaczy, że są dobrzy i Cię odpowiednio przygotują.

SzklanaDama
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Wg mnie powinieneś dalej robić swoje. Jeśli choćby ktoś jest odrobinę miły i masz wobec takiej osoby jakiekolwiek pozytywne odczucia to jasne, jeśli to nie problem, podziel się materiałami z lekcji czy tam zadaniami domowymi... No ale jeśli ktoś jest chamem i burakiem, i przyzwyczaił się , że mu pod nos podstawisz "gotowe" ksero to miej takiego kogoś w d*pie. To jest tak jak ... tresowanie zwierzęcia :) Ktoś jest miły to daj mu nagrodę w postaci materiałów, ktoś jest niemiły to niech spier.....

Prawda jest taka, że po liceum drogi wasze się rozejdą - pewnie 90-95 % już więcej nie spotkasz więc nie ma tak naprawdę co zaprzątać sobie nimi głowy.

Na pocieszenie - sądząc po opisie jaki dałeś to 90 % z nich skończy jako szara masa i będą pracować w Polsce czy UK za 1500 zł gdzie jakiś sfrustrowany szef będzie jechał po nich równo - więc będą jeszcze mieli okazję poczuć jak to jest, gdy ktoś jedzie po nich.
Ty natomiast widać, że masz inne priorytety. Jakoś przemęcz się, może spróbuj sobie znaleźć w klasie choćby jedną, przyjazną Ci osobie - wtedy zawsze można na przerwie nie siedzieć pod klasą, a np. skoczyć sobie do bufetu, tam posiedzieć kilka chwil i wrócić do klasy . 1,5 roku to naprawde nie jest dużo - półtora roku i ty będziesz normalnym człowiekiem, z maturą, z planami na przyszłość, a oni będą leszczami bo już teraz widać, że ta "koleżanka" to niby ma 17-lat, a móżdżek to jak 12-13 latka za "moich" czasów.

Odnośnie złości "kolegów", że nie dajesz im materiałów to ... normalne. Dawałeś im non stop i nagle przestałeś. Zawsze taki coś będzie budziło bunt bo dostawali coś za darmo, a teraz już nie dostają.
Ogółem to plus dla Ciebie za asertywność - wiele jednostek w takiej sytuacji daje siebie zmiażdżyć i "służy" grupie. Ty potrafisz powiedzieć NIE.

To jest trochę tak, że klasa / grupa szuka sobie słabej jednostki, nad którą można się trochę popastwić - nie wiem z czego to wynika, ale tak jest chyba od wieków ;) u mnie w klasie też byli tacy, z których sobie żartowano, ale w porównaniu do tego co jest dzisiaj to były to niewinne żarty. Zadania spisywaliśmy od jednego gościa (takiego co miał średnią powyżej 5,5 :D) - dawał i dzieki temu miał spokoj, ale jednocześnie normalnie z nim sie rozmawialo. Nikt go nie wytykał palcami, w ogóle na swój sposób ludzie go szanowali - jakoś kiedyś to nawet te "klasowe mendy" miały więcej człowieczeństwa i rozumiały, że ktoś jest inny itd.

Co Ci poradzić ? Nie wiem, trochę trudno mi się stawiać w takiej sytuacji bo ze mnie nigdy nikt nie szydził i nie wykluczał z grupy. Jeśli już to bardziej nadawałem się na osobę, wokół której grupa się tworzyła. Ja bym próbował się przemęczyć - jest szansa, że jakaś część z nich znormalnieje, gdy matura zacznie się zblizać wielkimi krokami. Wtedy być może choć na chwilę staną się milsi - nawet jeśli na swój sposób będzie to fałszywe to ja wtedy bym trochę "poluzował smycz" i np. dawał im te jakieś ksera, jak ktoś np. Ciebie poprosi. Z czasem zrozumieją, że jak będą Ciebie dobrze traktować to spotka ich nagroda. Tak jak zwierzę tresowane w zoo:)

Możesz też równie dobrze napisać tej koleżance, że zeszyty pożyczysz jej nastepnym razem (teraz nie mogłeś bo sam ich potrzebowałeś), ale , że jest takie magiczne słowo, które należy wypowiedzieć: "poproszę". Jak się obruszy to niech spier....

Ja mam taką filozofię, że słabszym jednostkom mogę pomagać o ile widzę w nich jakąkolwiek formę wdzięczności - wtedy dość długo mogę jechać na takim jednostronnym mimo wszystko układzie. Natomiast jak ktoś to traktuje jako normalkę, żąda tego niemalże to trzeba takiego kogoś szybko naprostować : "albo doceniaj to co dla Ciebie mogę zrobić , albo pierd*l się".

Może mi się wydaje, ale jeśli jesteś w czymś dobry to pokaż to. Wtedy to zawsze wzbudza szacunek, zawsze znajdzie się jedna, dwie osoby, które spojrzą na to inaczej, wyłamią się. Bo ja wiem - grasz np. dobrze w piłkę, spróbuj się załapać do szkolnej reprezentacji. Grasz dobrze na jakimś instrumencie , zrób "costam" ;) Chodzi o taki lekki przekaz grupie - nie jestem taki słaby jak wam sie wydaje, mam inne umiejętności, którym wam brak. Kto wie, może jakaś koleżanka zmądrzeje i popatrzy na Ciebie inaczej.

Ja wiem, że to się tak łatwo mówi, ale po prostu miej ich w d*pie i rób swoje. Nie oglądaj się na nich bo nie ma się co porównywać do gorszych, zawracać nimi głowę.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
@Szklana Dama - to nie jest do końca tak jak napisałem. Chodzi o to, że akurat w moim przypadku to jest makabra, ludzie się nie uczą i ogólnie jest kiepsko a reszta szkoły daje sobie radę dlatego zdawalność (zresztą z tego co na stronce intern. szkoły jest napisane) jest sporawa. Ja po prostu trafiłem do takiego buszu, gdzie szacunek do nauczyciela się nie liczy, a jedynie JP, narkotyki, picie i palenie. Wulgaryzmy czy obrażanie kogoś to chleb powszedni, dlatego po prostu w większości przypadków gdy wyzywają kogokolwiek a nie mnie, to się z nich śmieję, z ich głupoty, bo co można zrobić w takiej sytuacji? Uwagi nie zwracam bo jeszcze coś nie coś będzie, a tak chociaż z niektórymi pogadam i będzie w miarę dobrze.

@Greeg - Na początek chciałem podziękować za odpowiedź, wiadomość dotarła i mnie jest miło "gościć" Cię w moim temacie :D Teraz tak - ten temat napisałem pod presją dzisiejszych smsów, które otrzymałem od "koleżanki". Cieszę się z tego, że jej odmówiłem. Ciekawe czy mi odda pożyczoną ostatnio książkę... :> Bo jak narazie to wielce "obrażona" że nie pożyczyłem jej swoich zeszytów, bo "nie mogła być w szkole". Co mnie to interesuje? Przecież ma kilka koleżanek z którymi tak dużo spędza czasu. Aż dziwię się, że ktoś taki jak ona ma chłopaka, bo ja bym na jego miejscu nie wytrzymał, poważnie... Tak jak mówiłem, napisałem ten temat pod wpływem emocji. Jakich? Ano takich, że klasa jakoś wcześniej się uspokoiła a ten sms: "jesteś skończony, myślisz że czemu nie masz kumpli, zobaczymy itp." po prostu mnie "przeraził". Tak przeraził, przez chwilę serce mocniej zabiło, zawsze tak mam - stres to zaraz wiecie co :p
Takie życie, nie wiem co ona zrobi, pewnie nic, ale kto wie. Może po prostu się nie będzie odzywałą do mnie (bo klasa z nią też szczególnie się nie solidaryzuje, wszędzie są potworzone grupki i każdy do jakiejś należy) i nawet to dobrze. Na następnego sms-a nawet jej nie odpiszę, w ogóle. A co do tej presji przez sms - napisałem, że zmienić chcę szkołę. No fakt, chciałbym mieć zupełnie nowe i normalne towarzystwo. Ale skoro twierdzicie, że mogę trafić i na złych nauczycieli i złą klasę, to wolę tutaj zostać. A nauczycieli naprawdę mam tutaj w porządku - bardzo cisną nas do nauki, są wymagający i przy tym są normalni, nie wulgarni - a ludzie na poziomie. Takich się ceni, bo zawsze z takimi można spokojnie pogadać.
Pomyślę o tej zmianie, skoro wytrzymałem 1,5 roku to może przez takie zlewanie ich rzeczywiście wytrzymam drugie 1,5. Zobaczymy jak to będzie. Swoją drogą - co do tej nagrody jak zoo :D Bardzo ciekawy sposób Greeg wymyśliłeś, dzięki Ci za to bo może się przydać. Sporo osób (a właściwie prawie wszystkie) które chcą ode mnie coś pożyczyć lub bym odskanował - po prostu mówią magiczne słowo "proszę". Wiedzą jak się zachować, mówią pobłażliwie, miłym tonem i grzecznie. Takich cenię i szanuję, jednak ta "koleżanka", która szantażowała mnie smsem to już porażka i nigdy do niej nie napiszę, nie pomogę - jak mówisz. Niech się odpier****.

Piątek jest już wolny - zatem w czwartek chyba ostatni raz idę do szkoły. Napiszę Wam tutaj czy coś się zmieniło, co było z drogą "koleżanką" i innymi. Mam nadzieję, że to zmieni się na dobre, bo chcę zostać w tej szkole i mieć normalną atmosferę. Mam jednak postanowienie - że po prostu na pozyskanie znajomych chciałem się zapisać na jakieś zajęcia sztuk walki, tańca, siłownię czy czegoś innego. Niby dobre wyjście - pozyskanie znajomych, ćwiczenia dla siebie i umiejętności się przydadzą na przyszłość - ale to sporo kosztuje... Pomyślę nad tym.
Drugim postanowieniem jest to, że na studiach dziennych, jeśli się dostanę (oby tak było :p), po prostu zmienić się trochę. Pozostać sobą, ale zmienić się na takiego, jaki byłem w gimnazjum - lubianego i szanowanego kumpla, czasami spotkać się z nimi, pogadać, TROSZKĘ wypić (nie do nieprzytomności, bez przesady) - bo wtedy już będzie te 18+ lat.

Dziękuję za odpowiedzi i czekam na kolejne!
Pozdrawiam,​
NoCompromise :)
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
PS Zadzwoniła właśnie do mnie i mówiła że ja mam jakieś problemy skoro jej zeszytów nie mogę pożyczyć. Pytała czy jutro - mówię, że jak zrobię to pożyczę, ale i tak nie pożyczę, niech się odwali :)
Pewnie ona sama ze sobą ma problemy skoro od rana (godz. 10-11) do teraz (godz. 16) nie mogła znaleść kogoś, kto by jej to pożyczył - to chyba jej także nie lubią i chce ze mnie zrobić jakiegoś "sługusa" :D
A jakie inne smsy były to huhu, porażka, chlew, busz i co tam jeszcze można. Współczuję jej bliskim, ciężki z niej egzemplarz, poważnie.

Co mam zrobić, żeby więcej problemów z tą durną dziewczyną nie było? Bo zawsze mnie ona denerwuje i zawsze coś chce. Po prostu odmawiać czy nie wiem co jeszcze? Nie da się jej przemówić do rozsądku, bo ona na to nie reaguje - jak mówił Greeg - mózg 12latki u 17letniej "dziewczynki".
 

zagubiona20-stka

Nowicjusz
Dołączył
28 Październik 2011
Posty
96
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Hej..w pewnym sensie rozumiem,co czujesz..ja uczę się w liceum wieczorowym i po prostu ciężko tam z kimś znaleźć wspólny język .. i już nie mogę słuchać ich ,, śmiesznych dowcipów'' . W dzisiejszych czasach to liczy się chyba tylko seks,imprezy,picie.. I tak po liceum drogi się rozejdą,więc nie ma czym się tak bardzo przejmować,ale z drugiej strony psychika siada.. Więc zastanów się jeszcze,ale według mnie nie przepisuj się..dobrze postępujesz,że nie chcesz już więcej robić z siebie barana.. niech se sami radzą..
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Też myślę, że tylko imprezy w głowach młodych ludzi. Pomyślę nad tym przepisywaniem się a co do tego ostatniego pytania, powtórzę: co mam zrobić, żeby więcej problemów z tą durną dziewczyną nie było? Bo zawsze mnie ona denerwuje i zawsze coś chce. Po prostu odmawiać czy nie wiem co jeszcze? Nie da się jej przemówić do rozsądku, bo ona na to nie reaguje - jak mówił Greeg - mózg 12latki u 17letniej "dziewczynki". Obym wytrzymał psychicznie te 1,5 roku, teraz święta idą to może chociaż humor się poprawi bo narazie nerwy itd.

Pozdrawiam i dzięki za odp.
 

kab00m

Nowicjusz
Dołączył
2 Maj 2008
Posty
118
Punkty reakcji
0
Miasto
ja jestem
nocompromise słuchaj skończyłem technikum w tym roku to wiem jak to wygląda, tej panience wydrzyj się w twarz powiedz żeby się odje*ała od Ciebie i tyle zrób to pewnie i z przekonaniem to na pewno się uciszy:)) nie może być tak że chłop nie daje sobie razy z panienką no prosze;/ a z "kolegami" z klasy urwij się raz z lekcji bo mnie osobiście też wkur*wiały osoby które chodziły na WSZYSTKIE lekcje, jak się np. ucieka całą klasą to całą klasą, a jak zostanie jedna czy dwie osoby to tacy są źle traktowani tak to już bywa, wyjdź raz czy dwa razy na wagary napij się jedno czy dwa piwka pogadaj, ja też mam ekipe gdzie piją po 10 nawet browarów i mogą dalej imprezować, ja pije 4-5 i nikt mi nic nie mówi że mało pije czy coś, każdy pije ile chce
 

Tiwaz

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2007
Posty
650
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Kielce
Tiwaz proszę daj spokój, w każdym temacie nawiązujesz do wiary. Możliwe, że jest to dla Ciebie bardzo ważne, ale dla mnie zaczyna wpadać to w paranoję...
Czemu ? No pisze tak jak jest. W życiu nie pomogła mi rodzina, wręcz przeciwnie szkodzi do dziś, nie pomógł przyjaciel, wielu było fałszywych, nie pomógł jakiś tam psycholog, tylko wlaśnie Bóg, zawsze jak od Niego odchodziłem to zaczynałem być wtedy słaby i nie radziłem sobie. A teraz jak się modlę to jestem silny i tego typu sprawy spływają po mnie. No np siedzę z dziewczyną, której taki układ nie odpowiadał, to za każdym poprawiała sie, namawiała mnie żebym się z nią umówił, a ja w życiu nie chciałem nawet jakby mi dopłacali i strasznie mnie to denerwowało ale jakoś tam nie patrzyłem na nią i z czasem jej sie nie chciało, teraz czasem coś tam powie ale nie tak jak było. Po prostu przestrzymałem trudny i przeszło.
A jeśli chodzi o tą dziewczynę to ja bym powiedział proste nie pożycze Ci bo,....tu wymienieć np. bo jesteś nieuprzejma dla mnie. Są dwa wyjścia albo to zrozumie a jeśli nie to ignorować i tyle. Raz powiedziałeś i koniec tak musi być.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
nocompromise słuchaj skończyłem technikum w tym roku to wiem jak to wygląda, tej panience wydrzyj się w twarz powiedz żeby się odje*ała od Ciebie i tyle zrób to pewnie i z przekonaniem to na pewno się uciszy:)) nie może być tak że chłop nie daje sobie razy z panienką no prosze;/ a z "kolegami" z klasy urwij się raz z lekcji bo mnie osobiście też wkur*wiały osoby które chodziły na WSZYSTKIE lekcje, jak się np. ucieka całą klasą to całą klasą, a jak zostanie jedna czy dwie osoby to tacy są źle traktowani tak to już bywa, wyjdź raz czy dwa razy na wagary napij się jedno czy dwa piwka pogadaj, ja też mam ekipe gdzie piją po 10 nawet browarów i mogą dalej imprezować, ja pije 4-5 i nikt mi nic nie mówi że mało pije czy coś, każdy pije ile chce

To nie tak, że ja sobie nie daję rady z jakąś tam panienką. Bo wiesz, ja na wagary nierzadko chodziłem ale u nas w szkole liczy się frekwencja, tj. (dla mało kumatych) obecność w szkole. To zawsze biorą pod uwagę i szczerze powiedziawszy - u nas nie zrywają się tak z lekcji. Tak to jest, kumple mają frekwencji około 98% więc nie namawiają mnie sami do ucieczek bo sami nie uciekają. Poza tym = nieraz wyrwałem się ze szkoły, napiłem się piwko ale po prostu nie z tymi ludźmi.
Każdy mnie traktuje tak, że "po co on na imprezie? a co on tam będzie robił?". Tak już jest, źle się zaprezentowałem na początku, to ciekawe jak będzie na studniówce, bo na tą imprezę pójdę. Trzeba będzie jakąś dziewczynę poszukać i zaprosić, ale to jeszcze czas około rok+.
Ja mogę się na nią wydrzeć ale ona sobie wmawia, że ja to jestem za słaby psychicznie by jej odmówić i zawsze zrobię to co ona chce, jak nie zrobię to od razu wyzywa i bluzga. Taki jest mój kąt widzenia na tę sprawę. Także wydaje mi się, że zasługuję na jakieś lepsze grono znajomych a nawet towarzystwa do napicia się, a nie że oni po 3 jabole, 2 połówki, 10 piw itp. (tak z głowy mówię, bo zazwyczaj dużo piją).
Nie wiem co mam zrobić, dziewczynka denerwuje mnie - powiem jej to i więcej nie pomogę.
Kumple czasem wyzywają - będę to zlewać aż im się znudzi.

Zobaczymy jaki wyjdzie tego efekt - m.in. w czwartek napiszę tu post, co się działo przez 4 dni, czy był spokój itd.

@Tiwaz - rozumiem, że lubisz pomagać ludziom, ale nie wiara w Boga tu mi jest potrzebna (mimo, że jestem wierzący) a wiara w siebie i chęć zmiany siebie. Problem to problem, Bóg dał nam wolną wolę więc nie rozwiąże go za nas... Zatem proszę nie komentuj tak więcej i proszę o odpowiedzi innych użytkowników, którzy dadzą porady "z życia wzięte" :)

Pozdrawiam
 

Tiwaz

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2007
Posty
650
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Kielce
@Tiwaz - rozumiem, że lubisz pomagać ludziom, ale nie wiara w Boga tu mi jest potrzebna (mimo, że jestem wierzący) a wiara w siebie i chęć zmiany siebie. Problem to problem, Bóg dał nam wolną wolę więc nie rozwiąże go za nas... Zatem proszę nie komentuj tak więcej i proszę o odpowiedzi innych użytkowników, którzy dadzą porady "z życia wzięte" :)
Pozdrawiam
A mój to z kosmosu jest :D Bóg może bardzo wiele, dopóki Mu nie zaufałem to się szamotałem w życiu. No ale nic na siłe sam musisz przeżyć swoje życie.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
tam tylko palą papierosy, piją alkohol oraz oczywiście kilka osób bierze narkotyki (może z 4-6 osób). Same imprezy, weekend oznacza "narąbanie się jak świnia". Ja nigdy nie byłem tacy jak oni, nie uległem wpływom z ich strony i nie zacząłem z nimi palić czy pić. Po prostu nie chcę, wolę wybrać zdrowie niż to.
Nie pozostaje mi nic jak tylko pochwalić Twoje podejście, o ile oczywiście nie jest zbyt ekstremalne.

Ogólnie rzecz ujmując - chwali Ci się, że nie uległeś ludziom z klasy i zostałeś, kim jesteś. Nieco bardziej dojrzali ludzie, jakich mam nadzieję napotkasz w przyszłości, z całą pewnością docenią to, że prezentujesz sobą coś więcej niż życie od imprezy do imprezy czy też od piwka do piwka.

Mam tylko nadzieję, że nie podchodzisz do tego tak, że musisz zawsze być poważny, dbać o zdrowie, etc. Wiesz, czasami wypicie jednego czy dwóch piw na imprezie nie jest wcale żadnym grzechem i jako osoba, która jednak w przyszłości będzie zajmować się zdrowiem powiem Ci, że nie jest to również w jakikolwiek sposób szkodliwe dla Twojego organizmu. Samo skosztowanie piwa raz na ruski rok jest nawet dobre, ponieważ pozwala trochę przepłukać nerki:) Jak ze wszystkim, problem pojawia się wtedy, kiedy się czegoś nadużywa.

Tak więc, powinieneś w przyszłości, bo nie sądzę, byś teraz znalazł wspólny język z klasą, zwyczajnie starać się zachować zdrowy umiar - tak jak nie powinieneś pozwolić, by używki zawładnęły Twoim życiem, tak też nie powinieneś też całkowicie ich eliminować :) Ot, jakaś impreza i piwo od czasu do czasu to nawet pozytywna rzecz - o ile, oczywiście, nie jest to tak, jak to ująłeś,, że "każdy piątek oznacza, że chodzi się nawalonym jak świnia".

Pragnę nadmienić, że w 1 kl. dobrze się uczyłem, teraz coś się opuściłem ale i tak wg nich jestem przysłowiowym "kujonem" a u nas w szkole ciężko jest się utrzymać.
To ja jestem ciekaw jak w takim razie ci ludzie dalej są w Twojej szkole?

Wiesz, sam chodziłem do niby elitarnego liceum i muszę powiedzieć, że było czuć, że tamtejsza młodzież była nieco inna. Owszem, była banda takich dzieci z bogatszych rodzin, która często chodziła na imprezy i szpanowała jak tylko mogła, ale była też grupka takich nieco mniej "fajnych" ludzi. Rozejrzyj się - może w Twojej szkole też są takie osoby. Przecież w życiu nie chodzi o to, aby wszyscy Cię lubili.

Wierzyć mi się nie chce, że tylko Ty jesteś nielubiany. Wydaje mi się, że jakbyś się nieźle rozejrzał to powinieneś znaleźć kilka osób, które też nie są szczególnie akceptowane. Może warto byłoby się z nimi zakolegować? Ja w liceum zawsze odnosiłem wrażenie, że ta zabawowa elita to bardzo średni materiał na jakichkolwiek znajomych, więc trzymałem się z tymi nieco mniej "fajnymi" :)

Od pewnego czasu nie kseruję im niczego i nie pożyczam i ostatnio "koleżanka", ponieważ nie mogłem pożyczyć jej zeszytów bo się uczyłem i odrabiałem lekcje, napisała do mnie sms treści (parafrazując): "jesteś skończony, myślisz że dlaczego nie masz kolegów? Zobaczymy, jeszcze będziesz tego żałował..."
Bardzo dobrze, że słowo "koleżanka" ująłeś w cudzysłowiu. Ja bardziej określiłbym ją mianem: "pijawka".

Pochwalam też, że się zbuntowałeś i nie chcesz odwalać roboty za inne osoby. Moim zdaniem Greeg ma świętą rację mówiąc, że powinieneś pomagać z lekcjami tym, którzy są wobec Ciebie w porządku, ale nie dawać się wykorzystywać całej reszcie. Wbrew pozorom takie zachowanie nie sprawia, że inni Cię lubią. Powiedziałbym, że jest nawet zupełnie na odwrót - jak długo będziesz dawał się doić, tak długo inni będą mieli Cię za jelenia, a nie za człowieka.

Ja w liceum stosowałem taką zasadę, że bardzo chętnie pomagałem innym, ale... Jak ktoś był wobec mnie w porządku i czasami coś miłego dla mnie zrobił to ja zwyczajnie się odwdzięczałem np. poprzez napisanie jakiegoś wypracowania albo coś. Nie było to jednak jakieś bardzo częste - 3-4 razy w roku szkolnym. Przeważnie ograniczałem się do tego, że albo pomagałem ludziom coś zrobić, albo coś tłumaczyłem.

Powiem Ci, że sporo osób doceniało to, że jak czegoś nie rozumieli i wiedzieli, ze ja rozumiem to mogli zawsze przyjśc i ja bez najmniejszego problemu wytłumaczyłem. Jednakże... Nie lubiłem ani odwalać za kogoś roboty, ani dawać materiałów, które sam przygotowałem, ani też ściągać/dawać ściągać. Polecałbym Tobie podobne podejście:)

Na studiach jest trochę inaczej, bo każdy robi jakieś materiały i wrzucamy je do wspólnej puli, także tu akurat nie mam problemu, aby wrzucić jakieś opracowanie, nad któym siedziałem cały weekend do sieci. Sam się zresztą przekonasz:)

Co zaś do tej koleżanki.... Myślę, że może zwyczajnie robić Ci koło zadu, ponieważ ciężko mi wyobrazić sobie, aby wymyśliła coś innego. Nie będzie to przyjemne, ale z perspektywy czasu zauważysz, że będzie to świadczyć tylko o niej, nie o Tobie.

A ona zawsze musi mieć ode mnie, ja nie wiem co ona sobie myśli, tak mnie denerwuje - zresztą jak ponad pół klasy, jedni palą i piją, drudzy wyzywają, inni chcą żeby im lekcje odrobić, jeszcze inni szantażują bo nie pożyczyłem zeszytów.
Te osoby, które traktują Cię jak łosia, którego można wycyckać i te, które nadużywają różnych rzeczy nie są warte, aby utrzymywać z nimi bliższe kontakty - pamiętaj o tym. Tak jak pisał Greeg - za kilka lat zobaczysz, gdzie jesteś Ty, a gdzie są te osoby i zauważysz, że takie stare powiedzenie: "ten się śmieje, kto się śmieje ostatni" jest bardzo mądre życiowo.

Co zaś do tej koleżanki to myślę, że bierze lekcje od Ciebie, bo Ty pewnie jako jeden z nielicznych w klasie robisz wszystkie zadania, wszystko notujesz, pewnie jeszcze jak weźmie Twoje zeszyty to może sobie pouzupełniać jakieś stare zaległości albo coś.

Mimo wszystko jestem dumny z siebie, że tak długo z tą klasą wytrzymałem - na jakieś połowinki i inne imprezki nie chodziłem, bo po prostu samo picie i durne towarzystwo. Ja rozumiem napić się trochę z poważnym i fajnym towarzystwem ale nie z taką hołotą!
Myślę, że choć Twoja klasa jest taka z deczka... nazwijmy to "nadmiernie rozpasana" to Ty z kolei jesteś "nadmiernie poważny". Chłopie, o ile dobrze liczę to druga klasa liceum to będzie... 17 lat? Nie zrozum mnie źle, pochwalam to, że się uczysz, że zależy Ci na Twojej przyszłości i że nie robisz głupot, ale czasami mógłbyś troszeńkę wyluzować :) Zaznaczony przeze mnie cytat zabrzmiał jakbyś miał 30 lat, a nie 17:)

Radziłbym Ci poszukać osób, które też nie przepadają za używkami i też nie są lubiane, założyć z nimi takie własne kółeczko znajomych i kręcić się w nim. Dodatkowo czasami proponowałbym też, abyś mimo wszystko troszeczkę wyluzował i się napił (nawet od święta upił - nie tak, abyś chodził i wymiotował co 5 metrów, ale tak, aby zaszumiało w głowie i humor się poprawił), czasami poszedł potańczył, zrobił coś głupiego.

To już nawet nie chodzi o znajomych... Jak będziesz teraz cały czas taki poważny to potem na starość nie będziesz miał żadnych głupot do wspominania:) Nie mówię, że masz stawać się taki jak oni, ale troszeczkę dać się ponieść... Czemu nie? :)

Przepisać się, może złożyć jakieś zażalenie że mnie koleżanka "szantażuje" (jak wyżej smsami bo nie wysłałem jej skanu czy książek nie pożyczyłem) czy co robić? W gimnazjum było inaczej, tam mnie ludzie lubili, szanowali i był spokój mimo że to był dziecinny wiek.
Możesz spróbować przepisać się do innej klasy. Co z tego, że Twoich obecnych kolegów dalej będziesz widywał na przerwach? Jeżeli się przepiszesz to mimo wszystko większość czasu będziesz spędzał z nową klasą. Jedyny problem jaki w tym widzę to to, że w nowej klasie mogłoby być Ci ciężko wejść w jakikolwiek krąg znajomych, ponieważ byłbyś nowy. Może jednak miałbyś przynajmniej święty spokój?

Żadnych zażaleń i skarg do nauczycieli nie składaj, bo koleżanka nie robi nic takiego, co wymagałoby interwencji kadry pedagogicznej. Niektóre problemy musisz rozwiązywać/przeżywać sam, a nie latać z tym do nauczycieli, bo takie zachowanie sprawi, że inni nie dość, że Cię nie polubią, to jak już są tacy głupawi to mogą jeszcze bardziej zacząć Ci dowalać, bo "jesteś kapuś".

Moja rada brzmi - możesz spróbować się przepisać, jeżeli chcesz, ale przede wszystkim powinieneś rozejrzeć się wokół czy nie ma innych takich jak Ty i spróbować nawiązać z nimi znajomość, której będziesz mógł się trzymać, co pozwoli Ci na olanie całej reszty klasy i przeżycie tego roku do matury. Jednocześnie powinieneś troszeczkę wyluzować i czasami dać się ponieść :)

Proszę o pozytywne rozpatrzenie, pomoc i porady, co mógłbym zrobić w tejże sytuacji. Rozpatrzę wszystkie posty i Wasze porady, jednak te najlepsze (najdłuższe i jak najwięcej rozwiązań) spróbuję nagrodzić jeśli się w ogóle da.
To ja chcę Ferrari! Albo chociaż jakieś delicje szampańskie:)

Dobra, żarty na bok. Ja mam nadzieję, że ten tekst był celowo stylizowany na taki strasznie poważny i oficjalny, bo jeżeli tak mówisz normalnie to faktycznie rówieśnicy mogą uważać Cię za dziwaka. Tak ja pisałem powyżej, trochę wyluzuj. Nie jesteś i nie musisz się zachowywać do końca jak osoba dorosła, rozkoszuj się swoją młodością:)

P.S. Forum jest darmowe, nikt tu niczego nie rozpatruje (chyba, że moderator wniosek o usunięcie ostrzeżenia), a jak bardzo chcesz kogoś nagrodzić to kliknij "lubię to" pod postem to autor dostanie plusika.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Dlatego nie układaj się z nimi, nie daj się namówić na żadne imprezy(życie mogą nam niszczyć inni ale my też możemy je sami niszczyć poprzez różne nałogi)
No bez przesady, Tiwaziu. Jakaś impreza raz kiedyś to żaden znowu grzech - mam tu na myśli grzech przeciwko moralności, a nie Bogu.

Z tym "nie układaj się" i "życie możemy niszczyć sami" oczywiście się zgadzam:)

zastanów sie nie będzie gorzej tu masz dobrych nauczycieli jak sam mówisz - doceniaj to także bo możesz trafić nawet gorzej że będzie nieciekawa klasa i nauczyciele.
A to akurat bardzo mądra rada.

Inna sprawa zawsze pomagała mi wiarę teraz np jak jadę na uczelnię, potem jak wracam, odmawiam sobie Różaniec Święty i to bardzo mi pomaga,
Synu, rozczarowujesz mnie...

Jak piszesz na temat i nie nawracasz wszystkiego, co się da to zdajesz się być nawet rozsądnym człowiekiem. Ja tu myślałem, że wysiłeś się na jednego posta bez tych pi...dół o Bogu, a jednak nie... Szkoda, bo moim zdaniem o wiele bardziej byś pomógł, gdybyś doradzał w oparciu o rozum, a nie wiarę.

Tiwaz proszę daj spokój, w każdym temacie nawiązujesz do wiary. Możliwe, że jest to dla Ciebie bardzo ważne, ale dla mnie zaczyna wpadać to w paranoję...
W pełni popieram.

Na pocieszenie - sądząc po opisie jaki dałeś to 90 % z nich skończy jako szara masa i będą pracować w Polsce czy UK za 1500 zł gdzie jakiś sfrustrowany szef będzie jechał po nich równo - więc będą jeszcze mieli okazję poczuć jak to jest, gdy ktoś jedzie po nich.
A może kiedyś Ty będziesz ich przełożonym?:) Pomyśl sobie jak byłoby fajnie:)

jakoś kiedyś to nawet te "klasowe mendy" miały więcej człowieczeństwa i rozumiały, że ktoś jest inny itd.
A to potwierdzam... Z każdym rocznikiem jest coraz gorzej. Za moich czasów też były różne wybryki i nawet oceniając z punktu widzenia osoby, którą często to dotykało to jak miało się trochę dystansu do siebie i potrafiło się z siebie śmiać to nie było to znowu takie straszne, a teraz to już nie są zarty, ale zwykłe chamstwo.

Możesz też równie dobrze napisać tej koleżance, że zeszyty pożyczysz jej nastepnym razem (teraz nie mogłeś bo sam ich potrzebowałeś), ale , że jest takie magiczne słowo, które należy wypowiedzieć: "poproszę". Jak się obruszy to niech spier....
To zależy... Takie sztywne stosowanie tego słowa jest głupawe. Greeg, powiedz, czy Ty jak coś chcesz to za każdym razem mówisz "proszę"? Przeważnie się chyba po prostu idzie do kogoś i mówi: "Słuchaj, miałbym taką prośbę - czy nie mógłbyś pożyczyć mi notatek", albo prościej: "Hej, mógłbyś pożyczyć mi notatki?". Takie coś absolutnie wystarczy.

Jak długo to nie jest tak, że ktoś podchodzi i żąda czegoś, bo mu się należy, albo Ci rozkazuje, albo komunikuje swoją potrzebę w niegrzeczny sposób to ja bym nie przywiązywał tak dużej wagi do tego, czy to "proszę" się w konstrukcji zdania znajdzie czy nie.

Może mi się wydaje, ale jeśli jesteś w czymś dobry to pokaż to. Wtedy to zawsze wzbudza szacunek, zawsze znajdzie się jedna, dwie osoby, które spojrzą na to inaczej, wyłamią się.
To jest bardzo, bardzo dobra rada, weź ją sobie do serca.
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
@Śmierć91 - to było dobre :D Oby więcej takich tekstów ;P

@krzysztofandraszak - Wiesz, powiem Ci że Ty najlepiej opisałeś wszystko co potrzebowałem, poważnie :) Na codzień nie jestem taki poważny i w ogóle, jestem normalny ale przez internet piszę tak, żeby jakoś nie pokazać się od strony jakiegoś "dziecka neostrady" że tak powiem :D

Rozumiem, że najlepsza rada to wyluzować na tyle, na ile jestem w stanie. Ale teraz pytanie - bo raczej nie będę pewnie spotykać się z kumplami z klasy, nigdy tak nie było i wolę pozostać raczej sobą jeśli chodzi o szkołę, a wyluzować przy znajomych normalnie, z osiedla itp.

Tylko problem w tym, że ja kiedyś sporawo grałem na komputerze i mało się spotykałem z ludźmi przez co teraz nie mam w ogóle znajomych. Nikt nie przyjdzie, ci z którymi kiedyś gadałem i się dobrze znałem - to teraz praktycznie pozapominali i wgl nie piszą...

Nie wiem jak pozyskać sobie znajomych, myślałem nad wcześniej (chyba dobrze pamiętam, że tam są te inf.) wypisanymi sportami - typu taniec, może sztuki walki (te bardziej) lub jakieś kółko sportowe z piłki nożnej czy coś. Wtedy i umiejętności i rozwijanie się oraz oczywiście spora rzesza znajomych. Z nimi wtedy na "Loozie" by się gadało, spotykało, grało czy wypiło. Chciałbym od nowa poznać ludzi, z czystym kontem, nic by o mnie nie wiedzieli - i żebym tak się zaaklimatyzował od razu jako "lider" grupy. Ciekawe jak jest na tych studiach jak mówisz... :p

"Koleżance" nie podam więcej lekcji, tylko tym którzy zasługują. Póki co nie przepiszę się do innej klasy/szkoły tylko poczekam na tok akcji, może coś się uspokoi. Jest więcej takich osób nielubianych, tylko że ja też za nimi nie przepadam, tak po prostu :p Wolę pogadać z kimś, kto jak już ma o mnie zdanie neutralne a nie negatywne.

Widzę, że tak pochwalasz moje zachowanie. Czyli ogólnie zbieram same plusy :D Żarcik, postaram się wyluzować jak mogę i zacząć wykorzystywać młodość w pełni :)
Co do nagrody, jest limit i dziś nie mogę, ale Ferrari i prywatny odrzutowiec już są w drodze, podaj tylko adres :D hehe:p

Dzięki za odp. Serdecznie bo się przydały, szczególne podziękowania dla: Greeg, krzysztofandraszak oraz Śmierć91 za ten tekst :D

Pozdr.
NoCompromise
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Ja po prostu trafiłem do takiego buszu, gdzie szacunek do nauczyciela się nie liczy, a jedynie JP, narkotyki, picie i palenie. Wulgaryzmy czy obrażanie kogoś to chleb powszedni, dlatego po prostu w większości przypadków gdy wyzywają kogokolwiek a nie mnie, to się z nich śmieję, z ich głupoty, bo co można zrobić w takiej sytuacji? Uwagi nie zwracam bo jeszcze coś nie coś będzie, a tak chociaż z niektórymi pogadam i będzie w miarę dobrze.
1) O ile pamiętam to takie lepsze licea charakteryzują się tym, że tacy ludzie raczej tam nie trafiają, bo nie zdobywają odpowiedniej ilości punktów w rekrutacji. W takim razie - jak oni się tam dostali?
2) Jak są inni, z których się śmieją to się z nimi zakoleguj - zobaczysz, że będą o wiele lepszymi znajomymi niż Ci zadymiarze.

Ciekawe czy mi odda pożyczoną ostatnio książkę... :> Bo jak narazie to wielce "obrażona" że nie pożyczyłem jej swoich zeszytów, bo "nie mogła być w szkole". Co mnie to interesuje? Przecież ma kilka koleżanek z którymi tak dużo spędza czasu.
Dobry zwyczaj nakazuje, że jeżeli nie było to dla Ciebie problemem i poprosiła Cię o pożyczenie tych zeszytów to powinieneś jej je dać... Taka prawda. Jednakże, jeżeli sam ich używałeś i akurat nie mogłeś ich dać to jesteś usprawiedliwiony.

Aż dziwię się, że ktoś taki jak ona ma chłopaka, bo ja bym na jego miejscu nie wytrzymał, poważnie...
To Ty się jeszcze, bracie, zdziwisz:) Zazwyczaj największe łachudry - czy to męskie, czy żeńskie mają partnera, a tacy raczej spokojni i porządniejsi musza się nieźle naszukać.

nie wiem co ona zrobi, pewnie nic, ale kto wie. Może po prostu się nie będzie odzywałą do mnie (bo klasa z nią też szczególnie się nie solidaryzuje, wszędzie są potworzone grupki i każdy do jakiejś należy) i nawet to dobrze. Na następnego sms-a nawet jej nie odpiszę, w ogóle.
Nie dramatyzuj, chłopie. Nic nie zrobi, najwyżej coś pogada do ludzi i za tydzień nikt o tym nie będzie pamiętał. Następnym razem po prostu to zignoruj. Ona pisze Ci takie głupie smsy, bo służba się zbuntowała i trzeba biczem strzelić, nic więcej.

Mam jednak postanowienie - że po prostu na pozyskanie znajomych chciałem się zapisać na jakieś zajęcia sztuk walki, tańca, siłownię czy czegoś innego. Niby dobre wyjście - pozyskanie znajomych, ćwiczenia dla siebie i umiejętności się przydadzą na przyszłość - ale to sporo kosztuje... Pomyślę nad tym.
A to z kolei bardzo, bardzo dobre postanowienie:)

Raz, że poznasz innych ludzi, dwa, że zdobędziesz jakieś umiejętności, trzy, że może będzie tak jak pisał Greeg - czyli jak pokażesz reszcie klasy, że masz też inne zdolności niż nauka to zyskasz w ich oczach.

Drugim postanowieniem jest to, że na studiach dziennych, jeśli się dostanę (oby tak było :p), po prostu zmienić się trochę. Pozostać sobą, ale zmienić się na takiego, jaki byłem w gimnazjum - lubianego i szanowanego kumpla, czasami spotkać się z nimi, pogadać, TROSZKĘ wypić (nie do nieprzytomności, bez przesady) - bo wtedy już będzie te 18+ lat.
Właśnie!:) Tak jak pisałem wcześniej - nauka jest bardzo ważna, ale nie można odcinać się od ludzi. Oczywiście to, co wyprawiają w Twojej klasie to przesada, ale takie izolowanie się też dobre nie jest.

PS Zadzwoniła właśnie do mnie i mówiła że ja mam jakieś problemy skoro jej zeszytów nie mogę pożyczyć. Pytała czy jutro - mówię, że jak zrobię to pożyczę, ale i tak nie pożyczę, niech się odwali :)
Źle zrobiłeś. Jeżeli nie chcesz pożyczyć to jej to powiedz. Możesz wprost powiedzieć, że Twoim zdaniem to ona ma jakiś problem ze sobą i że na tyle wkur... Cię tym ostatnim smsem, że nie chcesz mieć z nią więcej nic wspólnego.

Ważna zasada - powiedz jej to raz, a potem ją systematycznie zlewaj.

Co mam zrobić, żeby więcej problemów z tą durną dziewczyną nie było? Bo zawsze mnie ona denerwuje i zawsze coś chce. Po prostu odmawiać czy nie wiem co jeszcze?
Powiedz jej raz, że wkurza Cię jej zachowanie względem Ciebie i że nie masz zamiaru jej nic pożyczać, bo jest dla Ciebie wredna i uciażliwa. Inny słowy - powiedz jej, żeby spadała na drzewo, najlepiej odbytem na wierzchołek jakiego świerka. Kulturalnie, ale stanowczo.

Pewnie się troche zdenerwuje, ale zignoruj to... I potem tak jak pisałem powyżej - ignoruj też i ją.

Ja mogę się na nią wydrzeć ale ona sobie wmawia, że ja to jestem za słaby psychicznie by jej odmówić i zawsze zrobię to co ona chce, jak nie zrobię to od razu wyzywa i bluzga.
Kluczem do tego, aby dała Ci spokój jest konsekwencja. Pisałem wyżej - raz powiedz jej, zeby się odczepiła a potem cały czas jej odmawiaj i ignoruj jej zaczepki, pod żadnym pozorem nie ulegaj, bo jak się ugniesz to dalej będzie się czepiać.

Musisz liczyć na to, że jak będziesz ją zlewał to ostatecznie da sobie spokój.

Voila:)
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
1) O ile pamiętam to takie lepsze licea charakteryzują się tym, że tacy ludzie raczej tam nie trafiają, bo nie zdobywają odpowiedniej ilości punktów w rekrutacji. W takim razie - jak oni się tam dostali?
U mnie w mieście jest kilka szkół z czego mogę opisać te 2 które są najbardziej znane i o które mi chodzi.
1) LO, gdzie nie uczęszczam - to tutaj trafiają ludzie z wyższymi wynikami i tam nie ma ludzi takich jak u mnie, ciężko się dostać ale jak siędostaniesz to potem już nie ma tyle nauki co w przypadku nr 2
2) LO, gdzie uczęszczam - tutaj potrzebna jest mniejsza ilość pktów zdobytych w gimnazjum i dlatego to tutaj trafiły same "odrzuty". Dlatego więc mam taką klasę a nie inną.
Wniosek: w 1 nr trudno siędostać a łatwo utrzymać a w 2 nr jest na odwrót. :)

Dobry zwyczaj nakazuje, że jeżeli nie było to dla Ciebie problemem i poprosiła Cię o pożyczenie tych zeszytów to powinieneś jej je dać... Taka prawda. Jednakże, jeżeli sam ich używałeś i akurat nie mogłeś ich dać to jesteś usprawiedliwiony.
Rzecz jasna odmówiłem, bo cały dzień miałem naukę i poza tym lekcje pisemne do odrobienia. Mówiłem, że nie pożyczę bo nie mam jak - ale wiadomo jak to jej mózg tego nie przyjął. Zaczęła mnie wyzywać i jeszcze potem pisać "czy w końcu pożyczę jej te książki czy nie". Po 1 miałem naukę, a po 2 to znowu mi nie odda jak tej książki. Zresztą zobaczymy jak to będzie, ale nie do przyjęcia jest zachowanie, gdzie napisała mi w sms: "no to albo pożyczysz mi te zeszyty dziś albo już nie otrzymasz książki". Czyli mam rozumieć to jako szantaż i potem kradzież czy jak?

To Ty się jeszcze, bracie, zdziwisz:) Zazwyczaj największe łachudry - czy to męskie, czy żeńskie mają partnera, a tacy raczej spokojni i porządniejsi musza się nieźle naszukać.
A szkoda i trudno w to uwierzyć ale rzeczywiście często tak jest... ehh :)

Nie dramatyzuj, chłopie. Nic nie zrobi, najwyżej coś pogada do ludzi i za tydzień nikt o tym nie będzie pamiętał. Następnym razem po prostu to zignoruj. Ona pisze Ci takie głupie smsy, bo służba się zbuntowała i trzeba biczem strzelić, nic więcej.
Po 1 to muszę pogratulować za tekst, nie powiem bo uśmiałem się :D A co do pogadania do ludzi i po tygodniu zaprzestania - oby tak było, w sumie to ludzie jej nie posłuchają aż tak bardzo bo sama ze wszystkimi nie gada.

A to z kolei bardzo, bardzo dobre postanowienie:) Raz, że poznasz innych ludzi, dwa, że zdobędziesz jakieś umiejętności, trzy, że może będzie tak jak pisał Greeg - czyli jak pokażesz reszcie klasy, że masz też inne zdolności niż nauka to zyskasz w ich oczach.
Właśnie od dłuższego czasu myślałem nad tym i jak zbiorę kasę, to może wezmę jakiegoś kumpla czy kuzyna zapytam czy by ze mną razem nie potrenował, nie "pokatował" na ringu :D Może co z tego wyjdzie, fajnie by było ;]

Tak jak pisałem wcześniej - nauka jest bardzo ważna, ale nie można odcinać się od ludzi. Oczywiście to, co wyprawiają w Twojej klasie to przesada, ale takie izolowanie się też dobre nie jest.
No a ja właśnie izolowałem się przez długi czas, dlatego nie mam znajomych. I właśnie stąd pomysł, że na nowo poznać różnych ludzi zapisując się tu i tam. :)

Źle zrobiłeś. Jeżeli nie chcesz pożyczyć to jej to powiedz. Możesz wprost powiedzieć, że Twoim zdaniem to ona ma jakiś problem ze sobą i że na tyle wkur... Cię tym ostatnim smsem, że nie chcesz mieć z nią więcej nic wspólnego.
Ważna zasada - powiedz jej to raz, a potem ją systematycznie zlewaj.
Postaram się przy kolejnej okazji, żebym jej tak powiedział. Wtedy nic wspólnego z nią bym nie miał i może sama spuści z tonu.

Dzięęęki zią, wcielę te porady w życie i wyjdę cało z "opresji" :D
 
Do góry