tam tylko palą papierosy, piją alkohol oraz oczywiście kilka osób bierze narkotyki (może z 4-6 osób). Same imprezy, weekend oznacza "narąbanie się jak świnia". Ja nigdy nie byłem tacy jak oni, nie uległem wpływom z ich strony i nie zacząłem z nimi palić czy pić. Po prostu nie chcę, wolę wybrać zdrowie niż to.
Nie pozostaje mi nic jak tylko pochwalić Twoje podejście, o ile oczywiście nie jest zbyt ekstremalne.
Ogólnie rzecz ujmując - chwali Ci się, że nie uległeś ludziom z klasy i zostałeś, kim jesteś. Nieco bardziej dojrzali ludzie, jakich mam nadzieję napotkasz w przyszłości, z całą pewnością docenią to, że prezentujesz sobą coś więcej niż życie od imprezy do imprezy czy też od piwka do piwka.
Mam tylko nadzieję, że nie podchodzisz do tego tak, że musisz zawsze być poważny, dbać o zdrowie, etc. Wiesz, czasami wypicie jednego czy dwóch piw na imprezie nie jest wcale żadnym grzechem i jako osoba, która jednak w przyszłości będzie zajmować się zdrowiem powiem Ci, że nie jest to również w jakikolwiek sposób szkodliwe dla Twojego organizmu. Samo skosztowanie piwa raz na ruski rok jest nawet dobre, ponieważ pozwala trochę przepłukać nerki
Jak ze wszystkim, problem pojawia się wtedy, kiedy się czegoś nadużywa.
Tak więc, powinieneś w przyszłości, bo nie sądzę, byś teraz znalazł wspólny język z klasą, zwyczajnie starać się zachować zdrowy umiar - tak jak nie powinieneś pozwolić, by używki zawładnęły Twoim życiem, tak też nie powinieneś też całkowicie ich eliminować
Ot, jakaś impreza i piwo od czasu do czasu to nawet pozytywna rzecz - o ile, oczywiście, nie jest to tak, jak to ująłeś,, że "każdy piątek oznacza, że chodzi się nawalonym jak świnia".
Pragnę nadmienić, że w 1 kl. dobrze się uczyłem, teraz coś się opuściłem ale i tak wg nich jestem przysłowiowym "kujonem" a u nas w szkole ciężko jest się utrzymać.
To ja jestem ciekaw jak w takim razie ci ludzie dalej są w Twojej szkole?
Wiesz, sam chodziłem do niby elitarnego liceum i muszę powiedzieć, że było czuć, że tamtejsza młodzież była nieco inna. Owszem, była banda takich dzieci z bogatszych rodzin, która często chodziła na imprezy i szpanowała jak tylko mogła, ale była też grupka takich nieco mniej "fajnych" ludzi. Rozejrzyj się - może w Twojej szkole też są takie osoby. Przecież w życiu nie chodzi o to, aby wszyscy Cię lubili.
Wierzyć mi się nie chce, że tylko Ty jesteś nielubiany. Wydaje mi się, że jakbyś się nieźle rozejrzał to powinieneś znaleźć kilka osób, które też nie są szczególnie akceptowane. Może warto byłoby się z nimi zakolegować? Ja w liceum zawsze odnosiłem wrażenie, że ta zabawowa elita to bardzo średni materiał na jakichkolwiek znajomych, więc trzymałem się z tymi nieco mniej "fajnymi"
Od pewnego czasu nie kseruję im niczego i nie pożyczam i ostatnio "koleżanka", ponieważ nie mogłem pożyczyć jej zeszytów bo się uczyłem i odrabiałem lekcje, napisała do mnie sms treści (parafrazując): "jesteś skończony, myślisz że dlaczego nie masz kolegów? Zobaczymy, jeszcze będziesz tego żałował..."
Bardzo dobrze, że słowo "koleżanka" ująłeś w cudzysłowiu. Ja bardziej określiłbym ją mianem: "pijawka".
Pochwalam też, że się zbuntowałeś i nie chcesz odwalać roboty za inne osoby. Moim zdaniem Greeg ma świętą rację mówiąc, że powinieneś pomagać z lekcjami tym, którzy są wobec Ciebie w porządku, ale nie dawać się wykorzystywać całej reszcie. Wbrew pozorom takie zachowanie nie sprawia, że inni Cię lubią. Powiedziałbym, że jest nawet zupełnie na odwrót - jak długo będziesz dawał się doić, tak długo inni będą mieli Cię za jelenia, a nie za człowieka.
Ja w liceum stosowałem taką zasadę, że bardzo chętnie pomagałem innym, ale... Jak ktoś był wobec mnie w porządku i czasami coś miłego dla mnie zrobił to ja zwyczajnie się odwdzięczałem np. poprzez napisanie jakiegoś wypracowania albo coś. Nie było to jednak jakieś bardzo częste - 3-4 razy w roku szkolnym. Przeważnie ograniczałem się do tego, że albo pomagałem ludziom coś zrobić, albo coś tłumaczyłem.
Powiem Ci, że sporo osób doceniało to, że jak czegoś nie rozumieli i wiedzieli, ze ja rozumiem to mogli zawsze przyjśc i ja bez najmniejszego problemu wytłumaczyłem. Jednakże... Nie lubiłem ani odwalać za kogoś roboty, ani dawać materiałów, które sam przygotowałem, ani też ściągać/dawać ściągać. Polecałbym Tobie podobne podejście
Na studiach jest trochę inaczej, bo każdy robi jakieś materiały i wrzucamy je do wspólnej puli, także tu akurat nie mam problemu, aby wrzucić jakieś opracowanie, nad któym siedziałem cały weekend do sieci. Sam się zresztą przekonasz
Co zaś do tej koleżanki.... Myślę, że może zwyczajnie robić Ci koło zadu, ponieważ ciężko mi wyobrazić sobie, aby wymyśliła coś innego. Nie będzie to przyjemne, ale z perspektywy czasu zauważysz, że będzie to świadczyć tylko o niej, nie o Tobie.
A ona zawsze musi mieć ode mnie, ja nie wiem co ona sobie myśli, tak mnie denerwuje - zresztą jak ponad pół klasy, jedni palą i piją, drudzy wyzywają, inni chcą żeby im lekcje odrobić, jeszcze inni szantażują bo nie pożyczyłem zeszytów.
Te osoby, które traktują Cię jak łosia, którego można wycyckać i te, które nadużywają różnych rzeczy nie są warte, aby utrzymywać z nimi bliższe kontakty - pamiętaj o tym. Tak jak pisał Greeg - za kilka lat zobaczysz, gdzie jesteś Ty, a gdzie są te osoby i zauważysz, że takie stare powiedzenie: "ten się śmieje, kto się śmieje ostatni" jest bardzo mądre życiowo.
Co zaś do tej koleżanki to myślę, że bierze lekcje od Ciebie, bo Ty pewnie jako jeden z nielicznych w klasie robisz wszystkie zadania, wszystko notujesz, pewnie jeszcze jak weźmie Twoje zeszyty to może sobie pouzupełniać jakieś stare zaległości albo coś.
Mimo wszystko jestem dumny z siebie, że tak długo z tą klasą wytrzymałem - na jakieś połowinki i inne imprezki nie chodziłem, bo po prostu samo picie i durne towarzystwo. Ja rozumiem napić się trochę z poważnym i fajnym towarzystwem ale nie z taką hołotą!
Myślę, że choć Twoja klasa jest taka z deczka... nazwijmy to "nadmiernie rozpasana" to Ty z kolei jesteś "nadmiernie poważny". Chłopie, o ile dobrze liczę to druga klasa liceum to będzie... 17 lat? Nie zrozum mnie źle, pochwalam to, że się uczysz, że zależy Ci na Twojej przyszłości i że nie robisz głupot, ale czasami mógłbyś troszeńkę wyluzować
Zaznaczony przeze mnie cytat zabrzmiał jakbyś miał 30 lat, a nie 17
Radziłbym Ci poszukać osób, które też nie przepadają za używkami i też nie są lubiane, założyć z nimi takie własne kółeczko znajomych i kręcić się w nim. Dodatkowo czasami proponowałbym też, abyś mimo wszystko troszeczkę wyluzował i się napił (nawet od święta upił - nie tak, abyś chodził i wymiotował co 5 metrów, ale tak, aby zaszumiało w głowie i humor się poprawił), czasami poszedł potańczył, zrobił coś głupiego.
To już nawet nie chodzi o znajomych... Jak będziesz teraz cały czas taki poważny to potem na starość nie będziesz miał żadnych głupot do wspominania
Nie mówię, że masz stawać się taki jak oni, ale troszeczkę dać się ponieść... Czemu nie?
Przepisać się, może złożyć jakieś zażalenie że mnie koleżanka "szantażuje" (jak wyżej smsami bo nie wysłałem jej skanu czy książek nie pożyczyłem) czy co robić? W gimnazjum było inaczej, tam mnie ludzie lubili, szanowali i był spokój mimo że to był dziecinny wiek.
Możesz spróbować przepisać się do innej klasy. Co z tego, że Twoich obecnych kolegów dalej będziesz widywał na przerwach? Jeżeli się przepiszesz to mimo wszystko większość czasu będziesz spędzał z nową klasą. Jedyny problem jaki w tym widzę to to, że w nowej klasie mogłoby być Ci ciężko wejść w jakikolwiek krąg znajomych, ponieważ byłbyś nowy. Może jednak miałbyś przynajmniej święty spokój?
Żadnych zażaleń i skarg do nauczycieli nie składaj, bo koleżanka nie robi nic takiego, co wymagałoby interwencji kadry pedagogicznej. Niektóre problemy musisz rozwiązywać/przeżywać sam, a nie latać z tym do nauczycieli, bo takie zachowanie sprawi, że inni nie dość, że Cię nie polubią, to jak już są tacy głupawi to mogą jeszcze bardziej zacząć Ci dowalać, bo "jesteś kapuś".
Moja rada brzmi - możesz spróbować się przepisać, jeżeli chcesz, ale przede wszystkim powinieneś rozejrzeć się wokół czy nie ma innych takich jak Ty i spróbować nawiązać z nimi znajomość, której będziesz mógł się trzymać, co pozwoli Ci na olanie całej reszty klasy i przeżycie tego roku do matury. Jednocześnie powinieneś troszeczkę wyluzować i czasami dać się ponieść
Proszę o pozytywne rozpatrzenie, pomoc i porady, co mógłbym zrobić w tejże sytuacji. Rozpatrzę wszystkie posty i Wasze porady, jednak te najlepsze (najdłuższe i jak najwięcej rozwiązań) spróbuję nagrodzić jeśli się w ogóle da.
To ja chcę Ferrari! Albo chociaż jakieś delicje szampańskie
Dobra, żarty na bok. Ja mam nadzieję, że ten tekst był celowo stylizowany na taki strasznie poważny i oficjalny, bo jeżeli tak mówisz normalnie to faktycznie rówieśnicy mogą uważać Cię za dziwaka. Tak ja pisałem powyżej, trochę wyluzuj. Nie jesteś i nie musisz się zachowywać do końca jak osoba dorosła, rozkoszuj się swoją młodością
P.S. Forum jest darmowe, nikt tu niczego nie rozpatruje (chyba, że moderator wniosek o usunięcie ostrzeżenia), a jak bardzo chcesz kogoś nagrodzić to kliknij "lubię to" pod postem to autor dostanie plusika.