Opowiem w skrócie: pisze teksty na zlecenia, które dostaję na e-mail. Najczęściej pracuję na umowę zlecenie, ale czasami się zdarza, że najpierw piszę teksty, a potem dopiero wystawiam rachunek i jest wystawiana umowa, lub wcale. I w lipcu skończyłam zlecenie za 135 złotych, wysłałam teksty, rachunek (e-mailem), dane do przelewu. A przelewu nadal nie ma. Oczywiście wysłałam powiadomienia emailem, że pieniędzy nie mam na koncie na co zleceniodawca, że jutro zrobi przelew i to jego jutro trwa długo dość. Niby 135 zł to niewiele, ale nie mam zamiaru pracować za darmo i zwyczajnie będę się starać te pieniądze odzyskać. Mam zachowane wszystkie e-maile od zleceniodawcy, te z zapytaniem o napisanie tekstów jak i te, gdzie mi odpisuje, że przelew zrobi.
I teraz takie pytanie: Czy istnieje jakaś szansa, żeby pieniądze odzyskać? Nie wiem czy dobrze myślę, bo są przecież umowy słowne, czy treść e-maila, gdzie jest wyraźnie napisane, że ktoś mi coś zleca i oferuje wynagrodzenie może być traktowane jako umowa? A może zwyczajnie pójść z tym do Inspekcji Pracy czy innej instytucji? Ewentualnie jakie przepisy prawa mogę wysłać w kolejnym e-mailu, aby pokazać tej osobie, że nie odpuszczę i będę tej osobie przypominać o zrobieniu mi przelewu dopóki będzie posiadać ten sam e-mail. Nie żebym pisała codziennie, ale tak raz w miesiącu nie raz częściej mi się przypomni ta zniewaga.
I teraz takie pytanie: Czy istnieje jakaś szansa, żeby pieniądze odzyskać? Nie wiem czy dobrze myślę, bo są przecież umowy słowne, czy treść e-maila, gdzie jest wyraźnie napisane, że ktoś mi coś zleca i oferuje wynagrodzenie może być traktowane jako umowa? A może zwyczajnie pójść z tym do Inspekcji Pracy czy innej instytucji? Ewentualnie jakie przepisy prawa mogę wysłać w kolejnym e-mailu, aby pokazać tej osobie, że nie odpuszczę i będę tej osobie przypominać o zrobieniu mi przelewu dopóki będzie posiadać ten sam e-mail. Nie żebym pisała codziennie, ale tak raz w miesiącu nie raz częściej mi się przypomni ta zniewaga.