mofayah

Nowicjusz
Dołączył
1 Październik 2011
Posty
98
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Błądząc kiedyś po necie znalazłam taki cytat: "W pewnym momencie jesteś tak przyzwyczajona do samotności, że tracisz zdolność kochania". Co o tym sądzicie? Ja obawiam się, że to prawda. Wszystkie uczucia są skomplikowanymi narzędziami. Ludzie muszą ciągle o nie dbać, żeby nie stracić człowieczeństwa. Boję się, że właśnie znalazłam się w takiej sytuacji.
 

malaru

Nowicjusz
Dołączył
14 Wrzesień 2011
Posty
217
Punkty reakcji
4
Miasto
Tarnobrzeg
Paradoksem jest to, że nikt nie chce cierpieć, nikt nie chce zaznawać bólu, płakać w poduszkę, wypuszczać z ust jęku, zagryzać warg przy wspominaniu, ale każdy chce gdzieś, podążając po ścieżce swojego życia, spotkać miłość. Nadejdzie taki czas czas, że i Ty się zakochasz. Daj sobie czasu! ;)
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Błądząc kiedyś po necie znalazłam taki cytat: "W pewnym momencie jesteś tak przyzwyczajona do samotności, że tracisz zdolność kochania". Co o tym sądzicie? Ja obawiam się, że to prawda. Wszystkie uczucia są skomplikowanymi narzędziami. Ludzie muszą ciągle o nie dbać, żeby nie stracić człowieczeństwa. Boję się, że właśnie znalazłam się w takiej sytuacji.
Do wszystkiego można sie przyzwyczaić, nawet do samotności i wcale nie musi to oznaczać cierpienia. Los tak kieruje naszym zyciem, ze ustawia rónych ludzi na naszej drodze, Czasami wystarczy jedna pomyłka zeby stracić ochote na kolejne znajomości. Najgorsze jest to że kazda nowa znajomość zaczynasz od wychwytywania wad, a to bardzo utrudnia zycie i poznawanie nowych ludzi, bo tych naprawde wartosciowych mozna przeoczyć. .
 

mofayah

Nowicjusz
Dołączył
1 Październik 2011
Posty
98
Punkty reakcji
1
Wiek
31
No właśnie - wychwytywanie wad. Każdy je ma, a ja nie mogę pojąć, że ideału po prostu nie ma. Ciekawa jestem, ile już na prawdę fajnych ludzi zepchnęłam na drugi tor.

Ludzie mówią, że bycie singlem z wyboru to bzdura, że to zwykła próba usprawiedliwienia swojej samotności. Ja czuję, jakbym nie miała innego wyboru. Po prostu nie potrafię być z kimś, a to nie należy do rzeczy przyjemnych.

To swojego rodzaju perpetuum mobile: nie chcę być sama, a gdy już w końcu znajdę kogoś - dostrzegam, że nie jest taki wspaniały, jaki się wydawał i znowu jestem sama. I to się tak ciągnie i ciągnie, i ciągnie... Marazm. Porażka.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
No właśnie - wychwytywanie wad. Każdy je ma, a ja nie mogę pojąć, że ideału po prostu nie ma. Ciekawa jestem, ile już na prawdę fajnych ludzi zepchnęłam na drugi tor.

Ludzie mówią, że bycie singlem z wyboru to bzdura, że to zwykła próba usprawiedliwienia swojej samotności. Ja czuję, jakbym nie miała innego wyboru. Po prostu nie potrafię być z kimś, a to nie należy do rzeczy przyjemnych.

To swojego rodzaju perpetuum mobile: nie chcę być sama, a gdy już w końcu znajdę kogoś - dostrzegam, że nie jest taki wspaniały, jaki się wydawał i znowu jestem sama. I to się tak ciągnie i ciągnie, i ciągnie... Marazm. Porażka.
Ideałów faktycznie nie ma ,, ale to nie oznacza ze trzeba sie skazywac na to co podleci. Kazdy szuka partnera najbardziej zblizonego.do własnego ideału i to jest pozytywny objaw, ale nalezy pamietac zeby z tym nie przesadzić , Dlatego warto dać szansę nawet komuś kto z pozoru wydaje sie mniej atrakcyjny, bo może jego wnetrze przycmi te niedoskonałosci.
 

kika868686

Master
Dołączył
21 Czerwiec 2009
Posty
2 568
Punkty reakcji
130
Błądząc kiedyś po necie znalazłam taki cytat: "W pewnym momencie jesteś tak przyzwyczajona do samotności, że tracisz zdolność kochania". Co o tym sądzicie? Ja obawiam się, że to prawda. Wszystkie uczucia są skomplikowanymi narzędziami. Ludzie muszą ciągle o nie dbać, żeby nie stracić człowieczeństwa. Boję się, że właśnie znalazłam się w takiej sytuacji.

to trochę próba wytłumaczenia samego siebie i swojej sytuacji.. to, że ktoś jest długo sam, nie sprawia że nie potrafi kochać..jest takim samym człowiekiem jak kazdy inny. Być może taka osoba, może być bardziej nieufna, sceptyczna, i nastawiona na NIE, bo przecież jak tyle czasu był/a sam/a to prawdopodbnie nie nadaje się do życia z kimś..a może po prostu, potrzebabyłoby kogoś kto chwyci za rękę i pokaże że się da ;)
nie ma ludzi bez uczuć, a kochanie jest wbudowane w dostępny pakiet dla każdego, co innego, że nie każdy spotka w życiu kogoś kogo pokocha..
 

zuzannka.

Nowicjusz
Dołączył
18 Październik 2011
Posty
4
Punkty reakcji
0
Ileż to razy ludzi popadali w rozpacz bez dna, a ratowała ich ta właśnie, pozornie zapomniana, miłość? Nie można stracić umiejętności kochania. Z tego jest zbudowana nasza egzystencja. Los wystawia nas na różne próby musimy sobie z nimi radzić. Takie jest życie. Myślę, że dasz sobie radę. Powodzenia! :)
 

mofayah

Nowicjusz
Dołączył
1 Październik 2011
Posty
98
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Może to i jest próba usprawiedliwienia, ale na pewno jest w tym coś z prawdy. Człowiek przyzwyczai się do bycia samemu i później związek jest dla Niego niczym innym, jak klatką, zapomnieniem o swobodzie.
Tak, wiem. Bycie z kimś nie oznacza końca wolności, ale w pewien sposób ją ogranicza. Nie wierzę jednak, że kiedyś ktoś zapuka i powie "Oto ja, ten Twój - na zawsze". Życie to nie bajka.
 

malaru

Nowicjusz
Dołączył
14 Wrzesień 2011
Posty
217
Punkty reakcji
4
Miasto
Tarnobrzeg
Nie wierzę jednak, że kiedyś ktoś zapuka i powie "Oto ja, ten Twój - na zawsze".


a może jednak?
jesteś jeszcze młoda i nie rozumiesz pewnych rzeczy. Nie nastawiaj się buntowniczo i nie odgradzaj się murem od ludzi, którzy chcą obdarzyć Cię uczuciem. Rozglądnij się. Może wokół Ciebie jest ktoś, kto byłby w stanie dać Ci więcej niż się tego po Nim spodziewasz.

Najpiękniejsze jest to gdy chłopak powie do swojej dziewczyny:
-Następną dziewczyną, ktorą będę tak mocno kochał, będzie nasza córeczka.
 

mofayah

Nowicjusz
Dołączył
1 Październik 2011
Posty
98
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Młodość nie oznacza niedojrzałość. Chyba nie pozostaje nic innego, jak czekać. Przecież nic na siłę. A co to mojego otoczenia to nie, na pewno. Ci w moim typie mnie niestety nie otaczają.

"Następną dziewczyną, ktorą będę tak mocno kochał, będzie nasza córeczka." - no, i to jest motywacja. Sęk w tym, że nie tak łatwo takiego znaleźć, a przy okazji móc samej tak zadeklarować.
 

andrea456

Nowicjusz
Dołączył
27 Październik 2011
Posty
4
Punkty reakcji
0
Znam ten problem od drugiej strony.
Jak to jest, że swego czasu niczego tak bardzo nie pragnęłam jak kochać i być kochaną? I znalazłam tę Wielką Miłość. Potem ślub, proza życia i gdzieś w między czasie spowszednienie, brak szczerych rozmów, oddalenie, parę kłamstw i pytanie: na co mi to było? I świadomość, że tyle czasu, wysiłku i energii włożyłam w ten związek, że czuję się już tak kompletnie wypalona, niezdolna do zaczynania wszystkiego od nowa z drugą potencjalną Wielką Miłością, nawet myśleć mi się nie chce o czymś takim.
A poza tym.. brak zdolności do miłości bardzo postarza duchowo.
 

marioKnZ

Nowicjusz
Dołączył
27 Lipiec 2009
Posty
215
Punkty reakcji
10
Wiek
37
Miasto
Milton Keynes, UK
Mofayah - nie bardzo rozumiem jak miałoby się przejawiać ta - NIEZDOLNOŚĆ KOCHANIA.

Pierwsze pytanie, które się nasuwa to takie czy w ogóle kiedykolwiek czułaś się względnie z kimś szczęśliwa, czy czułaś się zakochana, czy zależało Ci na kimś z wzajemnością...
Problem o którym mówisz - jeśli jest kwestią emocjonalnego chłodu to oczywiście zdarza się i jest to forma socjopatii - ja jednak wątpię żeby dotyczyło to akurat Ciebie - bądź co bądź jesteś w jakiś sposób tym wszystkim przejęta o czym świadczy założenie tematu.

Nie każdy jest w klasyczny sposób "sprawny emocjonalnie" i nie każdy jest w stanie przeżywać to uczucie tak jak pokazują to filmy czy literatura. W przypadku wielu ludzi kwestia opiera się bardziej na fizycznej bliskości, która przynosi satysfakcję + wzajemny szacunek i przywiązanie. Może trochę odarłem to z magii, ale to nie umniejsza takim "miłościom", które często lepiej znoszą próbę czasu niż te z zakochania.

Zdajesz się wrażliwą i wartościową osobą i myślę, że jeśli tylko będziesz rozglądać się dookoła to znajdziesz kogoś, kto będzie potrafił dać Ci trochę szczęścia - osobiście samotność uważam jednak za formę wegetacji.
 

ponury_murzyn

Przyjaźnie nastawiony do świata 22-latek ;)
Dołączył
10 Lipiec 2005
Posty
4 235
Punkty reakcji
53
Wiek
34
Miasto
Wrocław
To bzdura. Przechodziłem przez tą fazę - też myślałem, że już się nie zakocham. A prawda jest taka, że nie zakochujemy się już tak łatwo jak dzieci, bo ktoś po poprostu ładnie wygląda i zaczynamy wymagać więcej, a niestety ludzi spełniających nasze coraz bardziej wygórowane wymagania jest mało i spotykamy je bardzo rzadko dlatego długi okres samotności może wydawać się wiecznością i zaczynamy się faktycznie do niego przyzwyczajać. Po którymś razie mamy już takie mniemanie o osobie, w której jesteśmy w stanie się zakochać, że wydaje się to być już nierzeczywiste i niemożliwe. Jednak koło znowu się zatoczy, aż się spotka tę osobę, z którą się hajtnie i po krzyku.
 

malaru

Nowicjusz
Dołączył
14 Wrzesień 2011
Posty
217
Punkty reakcji
4
Miasto
Tarnobrzeg
Znam ten problem od drugiej strony.
Jak to jest, że swego czasu niczego tak bardzo nie pragnęłam jak kochać i być kochaną? I znalazłam tę Wielką Miłość. Potem ślub, proza życia i gdzieś w między czasie spowszednienie, brak szczerych rozmów, oddalenie, parę kłamstw i pytanie: na co mi to było? I świadomość, że tyle czasu, wysiłku i energii włożyłam w ten związek, że czuję się już tak kompletnie wypalona, niezdolna do zaczynania wszystkiego od nowa z drugą potencjalną Wielką Miłością, nawet myśleć mi się nie chce o czymś takim.
A poza tym.. brak zdolności do miłości bardzo postarza duchowo.

Dobrze ujęty post.
Właśnie. Piszesz, że w ten związek, w to małżeństwo wsadziłaś tyle pracy, energii, chęci, emocji i w ogóle zaangażowania. Więc co się stało później, lub czym to 'coś' było spowodowane, że jakoś tak zaczęło się Wam iść razem pod górkę?

Ja osobiście nie wyobrażam sobie mieć męża, którego mam cały czas i cały czas darzymy się ogromnym uczuciem tak jak na początku zakochania.
Kurdę, da się ta? Które rzeczy to psują? Co sprawia, że ludzie się rozstają, albo tak nagle odkochują?
 

odAdoZ

Nowicjusz
Dołączył
27 Styczeń 2011
Posty
212
Punkty reakcji
5
a mi się wydaje że autorko tematu po prostu w takiej hm... niszy i nie może się w nikim zakochać... i stąd ten temat, czy przestała umieć kochać. Taki stan zdarza się ludziom, którzy stracili z jakiś przyczyn losowych bardzo ważną im osobę i z jednej strony to jest taka psychiczna izolacja, strach... nie pokocham nikogo innego, bo... a z drugiej strony nie spotkało się osoby, która wywarłaby silne emocje.

Ktoś tam napisał o chłodzie emocjonalnym... tylko to występuje raczej w wyniku przeżycia jakiejś traumy, albo zwyczajnie kogoś nie lubimy. I to też może być odzwierciedleniem emocjonalności. Człowiek chłodny, zamknięty, zdystansowany może mieć bardzo mocno rozbudowaną emocjonalność tylko nie okazuje jej. To tylko nasz subiektywny punkt widzenia, nie umiemy słuchać, nie chcemy zrozumieć drugiego człowieka... nie ma czegoś takiego jak chłód emocjonalny u zdrowego dorosłego człowieka nie ogłuszonego psychotropami. Każdy ma jakieś emocje emocje :)
 

mofayah

Nowicjusz
Dołączył
1 Październik 2011
Posty
98
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Pierwsze pytanie, które się nasuwa to takie czy w ogóle kiedykolwiek czułaś się względnie z kimś szczęśliwa, czy czułaś się zakochana, czy zależało Ci na kimś z wzajemnością...

Tak, byłam kiedyś zakochana. Tak na prawdę. Nie mówiąc oczywiście o dwumiesięcznych związkach, które szczerze mówiąc niewiele znaczyły.
Czy byłam zakochana z wzajemnością? Mam nadzieję, że tak. Co ja mówię? Na pewno. Szczęśliwi byliśmy oboje.
Ale tak dla pewności - dla mnie to już przeszłość i niczego nie chciałabym już z Nim rozpoczynać na nowo.




a mi się wydaje że autorko tematu po prostu w takiej hm... niszy i nie może się w nikim zakochać... i stąd ten temat, czy przestała umieć kochać. Taki stan zdarza się ludziom, którzy stracili z jakiś przyczyn losowych bardzo ważną im osobę i z jednej strony to jest taka psychiczna izolacja, strach... nie pokocham nikogo innego, bo... a z drugiej strony nie spotkało się osoby, która wywarłaby silne emocje.

Nie wydaje mi się, że to może wynikać z utraty drugiej osoby. Patrząc na to obiektywnie - tak, może i kogoś straciłam, ale sama już nie wiem, czy to może być tego przyczyną.

Mam wrażenie, że mogłabym być tylko z jednym człowiekiem, który jest o kilkaset mil stąd. Nie przypuszczam, by ktoś w moim otoczeniu mógłby stać się dla mnie atrakcyjny, wartościowy...
 

jusia621

Nowicjusz
Dołączył
9 Listopad 2011
Posty
9
Punkty reakcji
0
Wiek
44
Miasto
pomorze
Tak, byłam kiedyś zakochana. Tak na prawdę. Nie mówiąc oczywiście o dwumiesięcznych związkach, które szczerze mówiąc niewiele znaczyły.
Czy byłam zakochana z wzajemnością? Mam nadzieję, że tak. Co ja mówię? Na pewno. Szczęśliwi byliśmy oboje.
Ale tak dla pewności - dla mnie to już przeszłość i niczego nie chciałabym już z Nim rozpoczynać na nowo.






Nie wydaje mi się, że to może wynikać z utraty drugiej osoby. Patrząc na to obiektywnie - tak, może i kogoś straciłam, ale sama już nie wiem, czy to może być tego przyczyną.

Mam wrażenie, że mogłabym być tylko z jednym człowiekiem, który jest o kilkaset mil stąd. Nie przypuszczam, by ktoś w moim otoczeniu mógłby stać się dla mnie atrakcyjny, wartościowy...
Też kiedyś się zakochałam,bez pamięci,czułam się jak na wiecznym haju,mogłabym góry przenosić,zrobić dla ukochanego dokładnie wszystko,kochałam Go najbardziej,najmocniej,phhh ...nawet słów mi brak jak bardzo,nawet gdy zostawił mnie samiuteńką w ciąży nadal go kochałam i najgłupsze jest to ,że choć nie widziałam go od 10lat to nadal bardzo Go kocham i tęsknię,wierząc w to że kiedyś jeszcze się spotkamy.Taka jest miłosć.....
 

odAdoZ

Nowicjusz
Dołączył
27 Styczeń 2011
Posty
212
Punkty reakcji
5
.nawet słów mi brak jak bardzo,nawet gdy zostawił mnie samiuteńką w ciąży nadal go kochałam i najgłupsze jest to ,że choć nie widziałam go od 10lat to nadal bardzo Go kocham i tęsknię,wierząc w to że kiedyś jeszcze się spotkamy.Taka jest miłosć.....

'Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów'


Stanisław Lem
 
Do góry