Raport Millera

Status
Zamknięty.
B

baltow_com

Guest
Dziś nie ma nic ważniejszego niż to,co mają nam do powiedzenia rządzący Naszym krajem na temat losów tego samolotu.Długo wszyscy czekaliśmy na ten dzień!

Pełen "Raport Millera" będzie o 10.00 29 lipca 2011 na stronach:

Premiera - strona premiera
MSWiA - strona MSWIA
Komisja Smoleńska - strona komisji

MON - strona MON

Przypomnijmy sobie dziś - Katastrofa TU-154 na WIKI
Nieobecni od 10 kwietnia 2010 - Lista pasażerów
MUZA - Kolęda Smoleńska

edit by Wloo:
- Załoga nie była zdeterminowana, żeby lądować. Nie, to nie byli samobójcy. Podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg - mówił Jerzy Miller, podsumowując prezentację raportu z prac komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Komisja wskazała jednak na kilka błędów załogi, w tym przede wszystkim błędne odczytywanie wysokości i poleganie na automatycznym odejściu.

Komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera po ponad rocznej pracy zaprezentowała raport na temat przyczyn katastrofy samolotu Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia 2010, w wyniku czego zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński. Prezentujemy główne tezy i wnioski komisji.

Samolot sprawny, błędy kontrolerów i pilotów

- Statek powietrzny był w pełni sprawny do momentu zderzenia z drzewem, czego skutkiem było zniszczenie lewego skrzydła. Nikt nie interweniował w lot - czy to za pomocą środków wybuchowych, chemicznych lub trujących. Nie była też wywierana presja na załogę, aby wylądować - mówił Miller.

- Uspokajające komendy kontrolera lotów: jesteście na kursie, jesteście na ścieżce - były błędne. Wszystkie decyzje były podjęte właściwie, ale brakło doświadczenia w podejmowaniu decyzji w tak trudnych warunkach - mówił Miller. Podkreślał też błędy w odczycie prawidłowej wysokości samolotu - załoga myślała, że jest na 100 metrach, a była na 39.

Jedna drastyczna różnica

- Często wymieniamy dwie daty: 7 kwietnia i 10 kwietnia. Porównywaliśmy te dwa loty. Czym się różniły te loty? Ten sam samolot, skład załogi częściowo ten sam, te same szkolenia, to samo lotnisko. Jedna drastycznie różna sytuacja: szczególne warunki atmosferyczne 10 kwietnia - mówił Jerzy Miller.

Niedostateczne przygotowanie załogi

- Niedostateczne przygotowanie załogi, niedostateczne wiedza o samolocie, nieprawidłowy dobór załogi do realizacji zadania, nieprawidłowy nadzór nad szkoleniem pilotów w 36. specpułku, niekorzystanie z wysokościomierza barometrycznego, niedostateczne przygotowanie na stanowisku kierownika lotów na wieży lotniska Siewiernyj - takie przyczyny katastrofy wymieniał jeden z członków komisji, płk Mirosław Grochowski.

Kardynalny błąd. "To nie drzewo było za wysokie"

Kardynalnym błędem załogi było kierowanie się wysokościomierzami radiowymi (zamiast barometrycznych) oraz poleganie na odejściu na automacie. Według komisji, błędy w korzystaniu ze złego wysokościomierza to jedna z głównych przyczyn katastrofy. - To nie drzewo było za wysokie, ale samolot był w miejscu, gdzie nie powinien - mówił kolejny członek komisji, pilot Wiesław Jedyniak.

Podkreślał on także, że znaczne błędy były po stronie kontrolera lotu z wieży w Siewiernyj, który za późno podawał komunikaty o właściwym położeniu samolotu.

Minęło 5 sekund od komendy "odchodzimy" do reakcji

Od momentu wydania komendy "odchodzimy" do podjęcia reakcji przez pilota minęło długie pięć sekund, podczas gdy teren wciąż się podnosił, a samolot obniżał. Wynikało to z tego, że "dowódca założył, że samolot odejdzie w automacie w sytuacji, gdy było to po prostu technicznie niemożliwe".

- Przez to, że obserwowano wysokościomierze radiowe załoga myślała, że ma większy zapas bezpiecznej wysokości. Teren przed lotniskiem jest bardzo pofałdowany. Komenda odejścia od kontrolera strefy lądowania z wieży powinna paść maksymalnie 2 km przed lotniskiem - dodał. Podkreślał także, że komenda "pull up" to nakaz zaprzestania manewru lądowania. - To podstawowa wiedza - dodał.

10 km od strefy zniżania. Błędne komunikaty kontrolerów

Kontroler strefy lądowania powiedział na 10. km, że załoga Tu-154 jest na ścieżce zniżania i powinni je rozpocząć - tak się nie stało. Dowódca zaangażowany w wiele innych zadań nie usłyszał komendy kontrolera, że to 10 km i nie rozpoczął zniżania. Samolot leciał dalej utrzymując wysokość 500 metrów.

Według komisji, kontroler lotów na szóstym kilometrze przekazał błędną informacje, że samolot jest na ścieżce i na kursie zniżania. Utwierdzał załogę, że wszystko jest w porządku. Komisja stwierdza jednak, że dobrze wyszkolona załoga powinna to zauważyć.

- 7 km od progu drogi startowej - załoga orientuje się i zaczyna zniżanie. 6 km - samolot powinien mieć wysokość 300 m względem poziomu lotniska. Odniesienie do ziemi nie jest istotne, ważne jest odniesienie do lotniska. Samolot był wtedy na wysokości 450 metrów, o jedną trzecią za wysoko - wyjaśniała komisja. - Drugi pilot potwierdził odejście na drugi krąg w automacie. Nie jest to możliwe na lotnisku nie wyposażonym w ILS - mówił jeden z członków komisji.

Kłopot z jęz. rosyjskim

Komisja zwracała uwagę na braki w wyszkoleniu załogi, błędy organizacyjne oraz nadmierne obciążenie załogi. - Rolę nawigatora przejął dowódca statku powietrznego - bo jako jedyny na tyle znał rosyjski. Obciążenie załogi było nierównomierne. Dowódca załogi był bardzo obciążony obowiązkami. To nie był bardzo doświadczony pilot, który większość lotów wykonywał na bardzo dobrze wyposażonych lotniskach - mówili członkowie komisji. Stwierdzono też braki w szkoleniu w zakresie współpracy załogi. Raport stwierdza natomiast, że przed wylotem do Smoleńska nie było kłótni kpt. Protasiuka z gen. Błasikiem, o czym nieraz wspominały media. - Komisja nie stwierdziła nacisków na załogę w celu wymuszenia lądowania - głosi jej oficjalne stanowisko.

Niebezpieczne warunki lądowania

Według komisji lotnisko Smoleńsk Północny nie zapewniało bezpiecznego lądowania samolotu, zwłaszcza przy niezbyt dobrej widoczności. - Po katastrofie doszło do wycinki drzew, które mogły zakłócać pracę radiolokatora. Gęste zadrzewienie przed lotniskiem mogło mieć wpływ na pracę radiolokatora wykorzystanego w podejściu do lotniska - to kolejny wniosek postawiony przez komisję. Ustalono, że 30 proc. lamp systemu oświetleniowego na lotnisku było niesprawnych.

Zarzuty pod adresem 36. specpułku

Wiele zarzutów padło pod adresem 36. specpułku, który odpowiada za loty VIP-ów. - Nadzór nad działalnością pułku był nieskuteczny. Wyszkolenie załogi zagrażało bezpieczeństwu lotu. Tylko dowódca załogi znał język rosyjski umożliwiający swobodną rozmowę z wieżą lotów. Wykonano nieprawidłową konfigurację samolotu, ale nie miało to wpływu na katastrofę. Nawigator miał bardzo małe doświadczenie. Przygotowanie do lotu odbywało się w pośpiechu. Nie zwrócono uwagi na nieaktualną prognozę pogody dla lotniska w Smoleńsku. Nie zwrócono uwagi na kwestię zapasowego lotniska w Mińsku - wylicza komisja.

- W okresie od 2004 roku w pułku przeprowadzono szereg kontroli programowych. Ostatnia kontrola była prowadzona w styczniu 2010 roku. Nie wykryły one nieprawidłowości w szkoleniu. Mogło to utwierdzić dowódców pułku i pilotów, że wszystko jest w porządku, a nawet mogło świadczyć o pewnej elitarności. Poziom wyszkolenia załóg zagrażał wykonywaniu misji lotniczych. Załogi nie wykonywały lotów kontrolnych. W dniu wypadku tylko technik lotniczy posiadał prawidłowe nadane uprawnienia - mówili członkowie komisji.

Wykluczono tezę o wybuchu

Podkreślano także, że na pokładzie Tu-154 nie było materiałów wybuchowych, promieniotwórczych i trujących. Sprawdzono też i potwierdzono, że systemy paliwowe były sprawne. Wiele razy powtórzono, że samolot był sprawny technicznie. System nawigacji lotów był sprawdzony w USA – urządzenia były sprawne, a komendy TAWs były zgodne z przeznaczeniem.

źródło: onet.pl

Przeczytaj pełny raport komisji Jerzego Millera: LINK
 

Norad

Nowicjusz
Dołączył
12 Styczeń 2010
Posty
1 243
Punkty reakcji
29
To nic ważnego zapewne nic nowego też nie wniesie.

O oto cudo Milera http://mswia.datacenter-poland.pl/RaportKoncowyTu-154M.pdf powodzenia z czytaniem
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Raport jest niekompletny i nie odpowiada na wiele pytań. Stąd mnóstwo pytań od dziennikarzy. Wartość merytoryczna porównywalna do raportu Macierewicza.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Nie wiem czy nic ważnego. Zwolennikom rzetelności raportu MAK, którzy byli nawet w Polsce, troszkę przymknie buzie.

Ciekawostka, dlaczego dwie sekundy przed zderzeniem nawaliła cała elektronika? Raport tego nie ciągnie dalej. Ten typ tak ma? Może mi ktoś to wyjaśnić?
 

Kert

Nowicjusz
Dołączył
18 Kwiecień 2011
Posty
370
Punkty reakcji
5
Jaką wiarygodność może mieć raport z częściowymi tylko dowodami?
 

Lestat

Nowicjusz
Dołączył
11 Czerwiec 2007
Posty
2 195
Punkty reakcji
22
Miasto
Szeol
Generalnie nic nowego, patrzac na raport z katastrofy CASY ma sie wrazenie, ze juz cos podobnego sie czytalo. Generalnie obiektywna prawda naszych zaniedban, wielkich pomylek oraz braku organizacji i poprawnego kierowania resortem obrnony narodowej. Uwazam, ze jest dosc obiektywny, wiekszosc to nasza wina, nie pominieto winy Rosjan.

Ogolnie mowiac, raport brutalnie budzi nas z letargu jakim jest mit o idealnych pilotach wojska polskiego, o tym ze jest wszystko ok. i pieknie. Raport ten w pelni odzwierciedla FATALNA sytuacje w naszej armii.

Lobo2007 Siadla elektronika i generalnie tego bez dokldnego zbadania wraku nie wyjasnisz. Mozna byloby sie zglosic do Rosjan, ktorzy konstruowali tupolewy o analize i wypowiedz w tej kwestii. Czy np. uszkodzenie skrzydla ma wplyw na elektronike samolotu. Problem tez lezy w tym, ze nigdy wczesniej nie bylo blizniaczego wypadku tupolewa, ze w pierwszej kolejnosci urwal skrzydlo a potem rozwalil sie o zmiemie. Generalnie ze Tupolewy albo sie pala albo zaraz spadaja :D

Klich to za malo moim zdaniem, tym bardziej ze przez przeslo rok kasowal ogromne pieniadze z racji swojego stanowiska wiedzac ze Jego zaniedbania mialy wplyw na ta katastrofe. Powinno poleciec wiecej glow ale prawda jest brutalna, nikt nie poleci.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Dlatego, pewnie na publikacje czekano aż do rozpoczęcia wakacji sejmowych i przy okazji szczyt sezonu ogórkowego, kiedy to dziennikarze są na urlopach, a i ludzie wiadomości nie słuchają bo mają wakacje. No chyba, że z naszymi tłumaczami jest daleko gorzej niż z pilotami, a może 328 stron tłumaczy się rzeczywiście 3 tygodnie.

Różnica jest taka, że wcześniej niektórzy dziennikarze i MAK forsowali tezę o samobójczym locie pilotów. Piloci nie byli samobójcami, a ich błędy wynikały z bałaganu panującego w pułku. Różnica jest.
Co do tej elektroniki, moim zdaniem powinny iść za tym jakieś ruchy. Nie wiem jakie, ale warto to ustalić. Cały czas przyjmuje się dogmat, o bezawaryjności Tupolewa. Mamy w niego wierzyć, nie widząc dowodów. I tego nie wolno podważac, bo wtedy wyszło by że może premier, nie walcząc wystarczająco o udostępnienie wraku (własność polska) nie sprawdził się, zawiódł. Dlatego wszelkie ustalenia są o kant ... potłuc i tyle można powiedzieć o tej sprawie
 
S

Spamerski

Guest
Piloci nie byli samobójcami, a ich błędy wynikały z bałaganu panującego w pułku. Różnica jest.

Zgadzam się. Podjęte decyzje były zgodne z normami. Brakło "czegoś", aby je wykonać, czy to szczęścia (złe warunki atmosferyczne), czy szkolenia itd.
 

Mexter

Nowicjusz
Dołączył
27 Marzec 2009
Posty
730
Punkty reakcji
23
Wiek
37
Miasto
Kraków
Generalnie jaki ten raport jest wiadomo. Wiadomo że nie padły w nim nazwiska osób które powinny paść. Macierewicz krytykuje go i słusznie. Jednak z jedną rzeczą się nie zgodzę. Mianowicie twierdzi on że jedną z przyczyn katastrofy było brak rozpoznania sytuacji przez polskie służby. Owszem, tutaj też się z nim zgodzę, ale jednak jeżeli piloci otrzymywali z wieży informacje że nie powinni lądować to dlaczego to zrobili? W tym momencie nie było im potrzebne rozpoznanie, ale ocena bieżącej sytuacji. Coś tam było że nie rozumieli co mówią Rosjanie. Pytam się więc, kto wysyła pilotów którzy nie znają języka rosyjskiego w lot do Rosji?
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Nie wiem czy nic ważnego. Zwolennikom rzetelności raportu MAK, którzy byli nawet w Polsce, troszkę przymknie buzie.

Ciekawostka, dlaczego dwie sekundy przed zderzeniem nawaliła cała elektronika? Raport tego nie ciągnie dalej. Ten typ tak ma? Może mi ktoś to wyjaśnić?
Nie znam się na samolotach, ale podejrzewam, że dzięki temu, że nie analizowano wraku to tak naprawdę nigdy się nie dotrze do prawdy.

Ok, mamy czarne skrzynki, ale to trochę tak jak komputer w aucie - ma ileś tam czujników no i na ich podstawie jest w stanie kontrolować stan auta - czarna skrzynka robi podobnie, z tym, że jeszcze "sporządza logi" na podstawie tych czujników, których jest oczywiście odpowiednio więcej (no i ma konstrukcję znacznie bardziej odporną). Tyle tylko, że takich czujników jest kilkaset więc siłą rzeczy nie tłumaczą wszystkiego, tak jak np. w innej największej katastrofie lotniczej w Polsce, samolotu Kopernik, gdzie przyczyną była ... przepalona żarówka w przycisku od sygnalizacji podwozia. Mieli już lądować, ale sygnalizacja podwozia dobrze nie zadziałała i pilot postanowił odejść na drugi krąg, w tym celu zwiększył moc silnika i tutaj pojawiła sie główna przyczyna - awaria silnika, z którego wyleciał kawałek turbiny, czy czegoś tam i poprzecinał wszystko co miał na swojej drodze i samolot (w skrócie wielkim) stał się niemożliwy do kontrolowania i runął w dół. Gdyby żarówka działała, pilot nie musiałby zwiększać mocy silnika i bardzo prawdopodobne, że wszyscy by szczęśliwie wylądowali :( widać ile tutaj zależy zwyczajnego zrządzenia losu, przypadku, ale i widać jak ważna jest też analiza wraku.

Donald Tusk pozbawił Polaków tej analizy. Mało tego, w innych największych katastrofach lotniczych w Polsce zawsze były problemy z Rosjanami, zawsze nie chcieli nam czegoś dostarczyć (ot choćby jakiejś tam dokumentacji IŁ-62 bo być może bali się tego, że wyjdzie na jaw iż ten samolot powstał w wykradzionych planów bardzo podobnego angielskiego samolotu). Ja już od początku pisałem - to, że przeciętnego Kowalskiego rząd ma w d.u.p.i.e to wiadomo nie od dziś, ale jak się nie umie spokojnie, bezstronnie przeanalizować katastrofy, w której zginęło więcej generałów niż podczas II wojny św, lekką ręką zrzeka możliwości analizowania katastrofy to za to należy się dymisja premiera jak najbardziej. zrzeknięcie się śledztwa było PO na rękę, bo zawsze podczas czegoś takiego brudy wychodzą i za to obwinia sie mimo wszystko aktualnie rządzących więc upraszczając, moja teza jest taka, że spodziewali się tego, że im "słupki poparcia" spadną im więcej prawdy odnośnie katastrofy wyjdzie (czyli tak naprawde jednego wielkiego burdelu, gierki związanej z podwójnymi wizytami itd. itp.) więc woleli zrzec się analizy, wiedząc, że przy Rosjanach wszystko się rozmyje

Pomijając już to wszystko i to, z którym raportem się zgadzamy, jest jeden bezsporny fakt: media to polityczna tuba partii rządzącej czyli w tym wypadku PO. Żadne bełkoty w mediach (że się kłócili, że piloci to samobójcy itd. itp.) się nie sprawdziły. Nie czarujmuy się - dziennikarze nie bełkoczą aż tak bez wyraźnego prikazu...

rzetelność dziennikarska jest dzisiaj na takim poziomie: (do znudzenia można to pokazywać)
http://www.youtube.com/watch?v=muOH4FgwPmk
 

proxy92

Nowicjusz
Dołączył
30 Październik 2008
Posty
790
Punkty reakcji
24
Wiek
32
Powiem szczerze, przeczytałem bardzo dokładnie ten raport i powiem tak: 70% zawartości tego raportu zawiera bardzo szczegółowy opis samolotu Tu-154(budowa, omówienie narządów nawigacyjnych itd czyli najzwyczajniej na świecie lanie wody.) Nie ma ani słowa, dlaczego współpraca naszych pilotów z kontrolerami w Smoleńsku była aż tak słaba, powiedziałbym nawet tragiczna. Nie ma również mowy o tym, ile razy był kładziony nacisk na naszych pilotów, aby lądować za wszelką cenę. A jak wiemy, takie naciski były bezpośrednio od śp. Lecha Kaczyńskiego. Cóż, takich rzeczy już raczej nigdy się nie dowiemy. Na koniec stwierdzę, że raport był pisany w uproszczeniu dla opinii publicznej.
 

minimo

Nowicjusz
Dołączył
20 Czerwiec 2011
Posty
12
Punkty reakcji
3
Jak widzę raport zawsze będzie dzielił Polaków, do powyższych wypowiedzi:
1. Komisja Millera miała zbadać przyczyny wypadku a nie wskazać winnych, dlatego nie pada żadne nazwisko choć jeśli się wsłuchać lub wczytać w raport oraz listę zaleceń, to łatwo można przypisać stanowiska ludzi odpowiedzialnych.
2. Nikt nie zwraca uwagi na to że analizowano przeloty jeśli dobrze pamiętam od 2006 roku - a więc wszystko funkcjonowało tak samo za rządów lewicy i PiS. W takim razie jeśli chce się obarczyć winą Tuska, to równocześnie powinno się obarczyć odpowiedzialnością i wcześniejszych premierów.
3. Elektronika - skąd info że przestała działać? - jeśli nie badano szczątków :) (takie stwierdzenie to bzdura), badano zapisy rejestratorów a w nich nie ma informacji o takiej sytuacji to proste pytanie kto tworzy takie informacje?? I w jakim celu?
Osobiście zawsze będę podchodził sceptycznie do prób wyjaśnienia wypadku i to z jednej prostej przyczyny, zawsze w tle będzie polityka.
_________________________________
Dbaj o siebie
 

organoleptyczny

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2011
Posty
46
Punkty reakcji
0
Co do raportu to bardziej w niego wierzę niż nie. Wyjaśnia bardzo dużo i ma to swój logiczny sens. Moim zdaniem punktem wyjścia jest właśnie granica której piloci nie powinni przekraczać jeśli nie widzą ziemi czyt. 100m... Gdyby się do niej stosowali nie byłoby katastrofy. Ba, piloci przecież dwukrotnie byli informowani przez załogę Jak-a, raz przez kontrolerów, że nie ma warunków do lądowania, a skoro pilot pilotowi mówi, że nie ma to raczej na pewno nie ma. Obecność gen. Błasika nie była presją? Bzdura, chcąc czy nie, kpt. Protasiuk na pewno myślał o tym, że za plecami stoi jego przełożony, a to już można nazwać presją. W ogóle powinni opublikować rozmowę telefoniczną braci K., bo jestem ciekaw co Jaro powiedział bratu, być może tam mamy odpowiedź na pytanie kto jest winny katastrofie?
Cały świat mówi, że pilot nie powinien lądować w takich warunkach w dodatku wioząc prezydenta. Zamach wykluczam, bo Rosjanie mieli za dużo do stracenia, żeby ryzykować atakiem. Winni tej katastrofie zginęli, teraz można się tylko domyślać..
 

aksia

Nowicjusz
Dołączył
2 Sierpień 2011
Posty
8
Punkty reakcji
0
Co do raportu to bardziej w niego wierzę niż nie. Wyjaśnia bardzo dużo i ma to swój logiczny sens. Moim zdaniem punktem wyjścia jest właśnie granica której piloci nie powinni przekraczać jeśli nie widzą ziemi czyt. 100m... Gdyby się do niej stosowali nie byłoby katastrofy. Ba, piloci przecież dwukrotnie byli informowani przez załogę Jak-a, raz przez kontrolerów, że nie ma warunków do lądowania, a skoro pilot pilotowi mówi, że nie ma to raczej na pewno nie ma. Obecność gen. Błasika nie była presją? Bzdura, chcąc czy nie, kpt. Protasiuk na pewno myślał o tym, że za plecami stoi jego przełożony, a to już można nazwać presją. W ogóle powinni opublikować rozmowę telefoniczną braci K., bo jestem ciekaw co Jaro powiedział bratu, być może tam mamy odpowiedź na pytanie kto jest winny katastrofie?
Cały świat mówi, że pilot nie powinien lądować w takich warunkach w dodatku wioząc prezydenta. Zamach wykluczam, bo Rosjanie mieli za dużo do stracenia, żeby ryzykować atakiem. Winni tej katastrofie zginęli, teraz można się tylko domyślać..

Zgadzam się...teraz będzie więcej domysłów niż faktów...niestety
 
Status
Zamknięty.
Do góry