Dwie siostry i ciało matki

Status
Zamknięty.

kamil1727

Nowicjusz
Dołączył
21 Lipiec 2011
Posty
3
Punkty reakcji
0
Wszystko co dotyczy tego gorącego newsa znajdziecie pod tym linkiem:

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1517408,1,dwie-siostry-i-cialo-matki.read

Przerażające rzeczy dzieją się na świecie.

W dramacie występują:

• Śp. Berta Stuebler-Tatz, lat 76 – polska Ślązaczka, zmarła 17 kwietnia 2011 r. na raka jajnika w niemieckim szpitalu w Cottbus;

• Danuta Staszewska – dobra córka Berty, zamieszkała w Szczecinie, gdzie pracuje w domu kultury;

• Teresa K. – zła córka Berty, od 1972 r. przebywa w niemieckim Guben, graniczącym z polskim Gubinem.
Prolog:

Lata 1975–2000. Berta, rozwiódłszy się z mężem, alfonsem i pijakiem, mieszka w Szczecinie przy dobrej córce, Danucie. Z niemieckim Erykiem zapoznaje Bertę jej rodzona siostra, Monika, dziś lat 83. Niemiecki dom Moniki stoi obok piętrowego domu Eryka. Widzi, jak ten Eryk się męczy we wdowieństwie, jego córka mieszka w swoim piętrowym domu, on dziadunio, wojenny inwalida, nogi wykrzywione w kabłąk, emerytowany tapicer. Przywozi go do Szczecina raz i drugi. Berta podoba się Erykowi, gdyż jest do przesady czystą kobietą, filigranowa, zwinna. On co prawda jest niepalący, ona pali papierosy bez filtra mimo pierwszej grupy inwalidzkiej, ale on woli to niż samotność.

2000 r. Bercie też podoba się Eryk. Zwierza się Danucie, dobrej córce, że urzekła ją jego postawa podczas niedzielnych spacerów pod rękę do jej rodzinnego grobowca w Szczecinie, kiedy wzruszał się na widok wdów krzątających się przy grobach swoich mężów, robił sobie z nimi zdjęcia; z polaroidu wyskakiwała fotografia, którą ofiarowywał wdowom na pamiątkę wraz ze zwiniętym w rulonik banknotem. Na kwiaty. Danuta zgadza się na ponowne zamążpójście mamy. Kiedy – nie mając jeszcze pracy w kulturze – sprzątała u emerytów w Niemczech, poznała stosunek ich opieki zdrowotnej do ludzi starych z jak najlepszej strony.

2000–2004. Berta mieszka z Erykiem w piętrowym domu, a Danuta dzwoni regularnie i pyta, czy wszystko dobrze. Dobrze. Eryk umiera trzy lata po ślubie, dom zajmuje jego córka, a Berta dostaje dwupokojowe mieszkanko komunalne w Guben, bo nie chce wracać do kraju.

2004 – kwiecień 2011. Danuta dzwoni. Wciąż jest dobrze u Berty. Na konto wpływa jej – zgodnie z prawem niemieckim – emerytura własna oraz 80 proc. emerytury Eryka. Ma wygody, opiekę lekarską, chodzi na bazarek, podpierając się balkonikiem. Danuta zamierza zabrać mamę, kiedy wyczuje, że całkowicie zaniemogła.

Teresa, zła córka, zamieszkała w Guben kilka ulic od Berty, nie mówi siostrze, że mama choruje na raka jajnika, który bardzo szybko ją zjada.
1.

18 kwietnia 2011 r. Teresa telefonicznie informuje Danutę, że jest w drodze do szpitala w Cottbus, gdzie mamusia wczoraj umarła. Ma coś podpisać i odebrać zwłoki. Danuta płacze: – Nie wiedziałam, że aż tak choruje. Teresa: – A co byś jej pomogła? Danuta pyta o pogrzeb i słyszy histeryczny oddech Teresy: – :cenzura:, żadnego pogrzebu nie będzie, ja se nie będę robić kłopotu, matka biedna jak mysz. Danuta: – Terenia, ja ją biorę, pochowam w rodzinnym grobie na swój koszt, tylko zostaw ciało w szpitalu. Teresa: – Oddaję matkę do instytutu, żadnego pogrzebu nie będzie.

Danuta (po mamie, Ślązaczce, przejęła mowę niemiecką w stopniu zadowalającym) dzwoni do szpitala w Cottbus, żeby nie oddawali mamy Teresie K., ale numer jest ciągle zajęty. Nawiązawszy połączenie, dowiaduje się, że dopiero co córka zmarłej podpisała odbiór zwłok. Musi być już w drodze do Instytutu Plastynacji w Heidelbergu.

Słowo instytut Danuta kojarzyła z czymś wzniosłym: jacyś lekarze, jakieś dobro, może zbadają mamę na potrzeby nauki, może coś wezmą na przeszczep, proszę bardzo, ale oddajcie resztę. Tymczasem syn Kamil, lat 16, słysząc, jak powtarza za rozmówcą słowo plastynacja, krzyczy, że chodzi o tego czubka, co te trupy robi, Doktora Śmierć.
2.

Syn googluje w necie: Günther von Hagens, patomorfolog, wynalazca nowoczesnej technologii konserwowania zwłok; kieruje Instytutem Plastynacji w Heidelbergu; w 2004 r. kupił PGR w Sieniawie Żarskiej, chciał uruchomić zakład produkcyjny Von Hagens Plastination Company Sieniawa, ale Polacy – mimo oferowanych 300 miejsc pracy – zagrozili, że go spalą; w 2006 r., zakupiwszy starą fabrykę kapeluszy, otworzył filię w Guben; zmumifikowanym ciałom nadaje różne pozy, np. koszykarza, narciarza, szachisty, razem wzięci tworzą coś w rodzaju fotoplastikonu. Doktor wystawia swoją twórczość w licznych galeriach. Te prezentacje obdartych ze skóry mają pokazywać wewnętrzne piękno ludzkiej istoty.

Syn otwiera stronę www instytutu w Guben, Danuta siada na stołku za jego plecami i drętwieje. Zakładka technika plastynacji: najpierw należy zahamować procesy gnilne przez wstrzyknięcie do ciała formaliny poprzez tętnice, następnie usuwa się skórę i tłuszcz za pomocą pęsety, skalpela i nożyczek, potem usuwa się wodę oraz rozpuszczalne tłuszcze poprzez umieszczenie ciała w rozpuszczalniku (np. acetonie), następnie ciało umieszcza się w komorze próżniowej, w warunkach próżni aceton zostaje wyssany, a preparat impregnuje się kauczukiem silikonowym aż do najmniejszej komórki, potem nadaje się mu żądaną pozę i utwardza. Preparat staje się wiecznie trwały, suchy i bezwonny. Cały proces zajmuje 1500 godzin.

Danucie nasuwa się skojarzenie z historii. Mama była taka chuda, że nie narobią się, gdyż nie będzie co odtłuszczać. Po swoim trupie do tego dopuści!

Zakładka shop online: można kupić każdziutką cześć człowieka w cienkich plasterkach (od 2 do 8 mm), ukazujących go w przekroju, np. plaster ludzkiego podudzia (cena 80 euro), głowy (1,5 tys. euro), frontalny plaster całego ciała (11 tys. euro), cena całego człowieka – 69 tys. euro. Język jest wyjątkowo tani – 600 euro. Z cennika wynika też, że Berta musi być wartościowa ze względu na czarne płuca palacza – kosztują 3,6 tys. euro.

Danuta dzwoni do Teresy: – Jak to, matkę oddajesz na doświadczenia do popaprańca i nekrofila? Terenia, to nie jest coś, lecz to był ktoś. Już sam fakt, że on bilety na to sprzedaje…

Zakładka cennik dla zwiedzających plastynarium: cały bilet – 12 euro, ulgowy dla dzieci od lat sześciu, niepełnosprawnych, żołnierzy i bezrobotnych – 10 euro. Wejście darmowe dla dawców swoich ciał oraz dzieci do lat sześciu.
3.

Danuta nie jest zacofaną katoliczką, przecież pracuje w domu kultury, ogląda na Discovery World filmy o tym, jak różnorodnie w innych tradycjach traktuje się osoby po śmierci: jedni malują im ciała, inni chowają na siedząco czy w skałach, po swojemu, ale z godnością. Nie spotkała się z tradycją zarabiania na trupach.

Dzwoni do instytutu w Heidelbergu. Przedstawia się, że jest córką Berty Stuebler, prosi o wydanie mamy, gdyż nie życzy sobie, żeby wypychać ją silikonem. Miły głos kobiecy też się przedstawia (z nerwów Danuta nie pamięta nazwiska) i pyta, po co jej kłopot z pochówkiem? (Niech billingi zaświadczą o tym, że Danuta całymi dniami wisi na telefonie i prosi o matkę). Miły głos wytyka jej hipokryzję: nie pozwala mamy zachować na wieczność, za to pozwala, by jadły ją robaki. – Niech sobie pani swoją matkę wypcha! – Danuta rzuca słuchawkę.

Załatwia w Szczecinie zakład pogrzebowy z licencją zezwalającą na międzynarodowy transport zwłok i rusza z mężem do Guben, gdzie mama była zameldowana. Przedstawiwszy swoją sprawę w Urzędzie Stanu Cywilnego, żąda wydania aktu zgonu. Z aktem jedzie do filii plastynarium. Chce poprosić osobiście, żeby nie brali mamy na produkcję, jeśli przywiozą ją tu z Heidelbergu. Nie wpuszczają jej do środka. Dowiaduje się tylko, że towar, który przychodzi z centrali, jest anonimowy.

Z Guben udaje się do szpitala w Cottbus. Danuta potrzebuje zaświadczenia, że mama nie umarła na chorobę zakaźną, bo w grę wchodzi przecież transport zagraniczny. Panie z administracji szeleszczą papierami. Teresa odbierając mamę podpisała, że jest jedynym dzieckiem Berty. Danuta tłumaczy paniom, że było ich 13 (zanim ojciec porzucił mamę, rodziła tak często, że czasem nawet dwa razy w tym samym roku), z tego w maleńkości zmarło sześcioro, w dorosłości dwoje. Wszyscy pochowani w grobach, nie gablotach.

Teresa nie odbiera telefonów od Danuty. Wysyła tylko esemes, że może sobie pisać skargi, aż jej paluchy popuchną, na darmo. Danuta analizuje, co tak wyprało mózg Tereni? Przecież wiedziała, że to nie są bezpańskie zwłoki i reszta rodzeństwa upomni się o mamę. Musiały iść pieniądze w grę. Terenia nie miała łatwo w 20-tysięcznym Guben. Gdy w 2006 r. Doktor Śmierć otwierał tam filię swojego plastynarium, w mieście było 30-proc. bezrobocie. A ponieważ Terenia ukończyła tylko podstawówkę, nie była wybredna: pracowała jako barmanka, przy tapetowaniu mieszkań, ostatnio mówiła, że robi w trupach. Myśleli, że jakaś kostnica, ale nie do tego stopnia. W Guben Danuta dowiaduje się, że siostra do niedawna była zatrudniona na produkcji w plastynarium, nie wiadomo, czy jeszcze pracuje, gdyż były redukcje. Wiadomo na pewno, że jej córka, Liana, zajmuje tam stanowisko biurowe.
4.

W mailu do instytutu w Heidelbergu Danuta prosi, żeby nie zaczęli kroić mamy, gdyż zgłosiła sprawę do prokuratury w Cottbus. Pisemnie prosi prokuraturę „o ochronę praw osobowych Berty Steubler, naruszonych przez Teresę K. i pomoc w odzyskaniu zwłok do pogrzebania”.

Nie otrzymawszy mailowego potwierdzenia z Heidelbergu, że nie zaczną preparować mamy, znów wisi na telefonie. Miły głos waha się, obiecuje, że zapyta głównego lekarza, czy to jeszcze możliwe. Danuta wybucha: – To wy tam jeszcze i lekarzy macie? – No tak, proszę pani, a co się pani bajek nasłuchała? Jeszcze się pani upiera przy tym pogrzebie?

Zostaje zapewniona ustnie, że główny lekarz na czas zakończenia sprawy postanowił, iż mama będzie oczekiwać w zamrażarce. Nawet nie chcą powiedzieć, czy czeka ubrana, czy w worku.

W piśmie z 5 maja prokuratura rejonowa w Cottbus informuje Frau Danutę Staszewską, że „przyjęto jej zażalenie i podjęto działania przeciw Teresie K. z par. 168 kk. o Störung der Totenruhe”, co w wolnym tłumaczeniu Danuty brzmiałoby: o zakłócenie spokoju zmarłej. Sprawie nadano numer 1410 Js 11083/11.

Ponieważ Teresa i mama posiadają też obywatelstwo polskie, Danuta powiadamia ustnie Prokuraturę Rejonową Szczecin Śródmieście. Każą wystosować pismo. Więc streszcza wszystko jeszcze raz drogą mailową. Nie uzyskawszy odpowiedzi, idzie zapytać, co postanowili. Nic. Żeby temat nabrał urzędowej ważności, musi być przekazany drogą pocztową. Teresa ślini znaczek. Prokuratura odpowiada pocztowo z dniem 31 maja, odmawiając „wszczęcia dochodzenia o czyn z art. 262 par. 1 kk. (bezczeszczenie zwłok), mający miejsce w nieustalonym dniu w miesiącu kwietniu, dotyczący zmarłej w dniu 17 kwietnia w Cottbus matki pokrzywdzonej Danuty Staszewskiej, wobec braku danych uzasadniających popełnienie czynu zabronionego w postaci przekazania zmarłej przez córkę Teresę K. prywatnemu instytutowi plastynacji w Heidelbergu”.

Danuta znów ślini znaczek i składa zażalenie: „Postanowienie odmowy o wszczęciu dochodzenia uważam za niezrozumiałe. Żądam zdecydowanych działań wobec tych, którzy mają swój udział w tym, że bezprawnie, bez żadnego testamentu i notarialnego poświadczenia, przetrzymują ciało Berty Stuebler. Niepokój jaki mi towarzyszy jest nie do zniesienia. Proszę o pomoc w odzyskaniu zwłok”.
Epilog

Z prokuratury niemieckiej i polskiej nie ma jeszcze odpowiedzi. Danuta regularnie dzwoni do Heidelbergu upewnić się, czy mama jest odpowiednio zabezpieczona w tej zamrażarce i nie będzie postępu w rozkładzie? Zapewniają, że leży w nowoczesnej komorze podciśnieniowej.

A starsze sąsiadki ze Szczecina czekają na pogrzeb śp. Berty, wspominając, jaka była czyściutka, osobna bielizna do lekarza i na co dzień, trwała ondulacja, jak latem siadała w kucki na progu z papierosem bez filtra, chociaż miała astmę. A kiedy Danusia wracała z pracy, wszystko było poprasowane i złożone na kupce jak listki. Jak mogła się bujać do śmierci w hamaku przed domem Danusi. Jak sama dzieci wychowała, taka kwoka. Jak całkiem inna zrobiła się na starość. Jak Danuta leczyła ją podstępem na wrzody żołądka, brak apetytu, bezsenność, depresję, bo nie dała nic sobie powiedzieć, wierzyła tylko w tabletki pani Goździkowej z telewizji. A kiedy umierały jej dzieci, robiła katolicki pogrzeb wręcz do przesady, jakby nie było innej religii na świecie.

Danuta nie popuści. Niech mama spokojnie się chłodzi. Jakby co, ruszy prokuraturę generalną, niegeneralną, a nawet Strasburg. Ludzie spadają do morza w samolotach i rodziny tracą pieniądze, poszukując szczątek, bo sumienie im wariuje. Po katastrofie w Smoleńsku do dziś sprawdzają kosteczki pod kątem, do kogo należały, żeby pochować je we właściwym grobie. A tu cały gotowy człowiek z imienia i nazwiska czeka. I nic.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
A propo tego co robi von Hagen mam swoje zdanie, ale podstawowym problemem jest zachowanie Teresy. Takie traktowanie ciała jest na tyle kontrowersyjne, że dobrym rozwiązaniem wydaje się pisanie zezwolenia zza życia, podobnie jak w przypadku oddawania organów czy kremacji. Jeśli papieru nie ma, pogrzeb.
 

kamil1727

Nowicjusz
Dołączył
21 Lipiec 2011
Posty
3
Punkty reakcji
0
A propo tego co robi von Hagen mam swoje zdanie, ale podstawowym problemem jest zachowanie Teresy. Takie traktowanie ciała jest na tyle kontrowersyjne, że dobrym rozwiązaniem wydaje się pisanie zezwolenia zza życia, podobnie jak w przypadku oddawania organów czy kremacji. Jeśli papieru nie ma, pogrzeb.


Papier był, lecz sfałszowany, podpis na nim nie był matki , lecz Teresy. Nic nie było potwierdzone notarialnie.
Prawdopodobnie ona dostała za ciało matki pieniądze, lecz to nie potwierdzone.
 

Sir_Blant

Nowicjusz
Dołączył
23 Lipiec 2011
Posty
13
Punkty reakcji
0
Nawet psa bym nie oddał gdyby zdechł temu doktorkowi. Co ciekawe, wynika z tego artykułu za jedyne 70k euro można kupić całego człowieka, więc ciekawe za ile ta Tereska sprzedała własną matkę ...
 

DarekKryst

Nowicjusz
Dołączył
13 Lipiec 2011
Posty
13
Punkty reakcji
1
dla von Hagena nie ma tabu. i pomimo tego, ze jego wsytawy sa bardzo kontrowersyjne to i tak zawsze przyciagaja tlumy. to co zakazane zawsze ciekawi.
 

kamil1727

Nowicjusz
Dołączył
21 Lipiec 2011
Posty
3
Punkty reakcji
0
Nawet psa bym nie oddał gdyby zdechł temu doktorkowi. Co ciekawe, wynika z tego artykułu za jedyne 70k euro można kupić całego człowieka, więc ciekawe za ile ta Tereska sprzedała własną matkę ...

Tego na razie nie wiadomo za ile...w tym sklepiku von Hagena jest wiele dziwnych rzeczy. np.kolczyki itd.
 
Status
Zamknięty.
Do góry