Polak tradycyjny a polak nowy

Status
Zamknięty.
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Zachęcam do dyskusji na temat kultury współczesnej w oparciu o zacytowaną poniżej refleksję Tomasza Sakiewicza. Myślę, że dyskusja będzie bardzo ciekawa, pod warunkiem, że od komentarza powstrzymają się ludzie, którzy mówią tylko po to, by w ogóle coś mówić...

"Czy nie mają Państwo czasem wrażenia, że wśród Polaków zamieszkał zupełnie inny naród, trochę do nas podobny, a tak naprawdę kompletnie inny? Nie chodzi mi ani o mało liczne u nas mniejszości, ani też o jakieś środowiskowe czy regionalne odrębności. Chodzi o to, że w tych samych miejscach żyją ludzie, którzy duchowo i mentalnie są zupełnie różni. Te różnice mają tę wspólną cechę, że wszystkich obywateli naszego kraju można podzielić na dwie odrębne nacje. Jednych scharakteryzuję jako Polaków tradycyjnych, drugich jako Polaków nowych. To, że nowi Polacy i Polacy tradycyjni głosują nieco inaczej, jest oczywiste. Jednak wybór polityczny nie może być najważniejszym kryterium oceny różnic.Głosowanie jest tu jedynie skutkiem, widocznym efektem głębokich podziałów.
Czym charakteryzuje się Polak tradycyjny? Przede wszystkim przywiązaniem do swojej kultury, uczuciem darzący własny naród i szacunkiem do Kościoła. Wśród tradycyjnych Polaków są katolicy, innowiercy, a nawet wyznający zupełnie inne religie. Zdarzają się i niewierzący. Jednak bez względu na to, czy któremuś z nich Stwórca dał wiarę, czy nie, do głowy nie przyszłoby im drwić z krzyża i przeszkadzać modlącym się. Wręcz przeciwnie, widok krzyża i trwających na modlitwie wzbudza w nich stosowny respekt. Tradycyjny Polak widzi ogromne zalety swojego narodu, piętnując jednocześnie jego wady. Jest przyzwyczajony do tego, że Polska nakłada na niego obowiązki, które należy wykonywać nawet wtedy, kiedy nie motywuje go ani nagroda, ani kara. Tradycyjny Polak robi pewne rzeczy z głębokim przekonaniem, że są dobre, i powstrzymuje się od innych, bo wie, że są one okropne. Kiedy przekracza te normy, ma poczucie winy.

Nowy Polak poczucia winy nie ma. Obowiązki wyznacza mu interes. Nie widzi niczego zdrożnego w drwieniu z uczuć ludzi wierzących, chyba że za owe drwiny spotka go solidna kara. Nowy Polak w zasadzie zalet narodu swojego nie dostrzega, a wady naszej społeczności zachęcają go, by o polskości mówić wyłącznie z niechęcią. Nowy Polak nie chce być Polakiem w ogóle. Polska jest dla niego dobra tylko wtedy, gdy staje się trampoliną do osiągania celów. Postrzega on naród, zarówno ten tradycyjny, jak i nowy, jakby był kimś spoza tej przestrzeni, a sobie podobnych szuka jedynie dla usprawiedliwienia tej postawy. Kiedy widzi upokarzanie swojego kraju, upewnia się, że od upokarzanych trzeba się trzymać jak najdalej. W tym wypadku nawet dalekosiężnie pojmowany interes nie zmusi go do współpracy.

Obydwa narody wytworzyły już własny system norm. Szkoda czasu na pretensje do kogoś, kto gardzi patriotyzmem i zżyma się na wierzących. Można mu jedynie zabronić prezentowania takiej postawy, przynajmniej wtedy, gdy swoim zachowaniem robi przykrość innym ludziom. By jednak czegoś zabronić, trzeba mieć aparat państwa. Mam nieodparte wrażenie, że ten aparat opanowali Polacy nowi. Teraz to oni nam narzucają swoje normy i karzą nas za to, że jesteśmy sobą. Robimy im przykrość przez sam fakt swojego istnienia. Jest ich niestety dużo. Cała nadzieja w tym, że niektórzy z nich po prostu się pogubili. Na nasze szczęście nie są oni zdolni do jakichkolwiek poświęceń. Nowy Polak widząc siłę, może nawet zostać patriotą".


źródło: http://tomaszsakiewi...zka-drugi-narod
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Trochę tendencyjny ten artykuł. Zdaje mi się, że autor na siłę próbował podpiąć bojaźń bożą wraz z ludzką przyzwoitością. Na przykład dla mnie wiara jest kwestią neutralną. To znaczy: szanuję w tej materii przekonania innych, ale nie zgadzam się, jakoby miały immunitet na krytykę czy satyrę. Przede wszystkim są ludzie z zasadami i materialiści, tak chyba zawsze było. Pierwsi faktycznie kojarzą się z przeszłością, ale czy to nie dlatego, że tak lubimy ją wybielać i pamiętać w lepszym świetle? Przecież wystarczyło niegdyś jawnie zachęcić lud do kapowania, a nie brakowało ludzi zawistnych, którzy mniej lub bardziej chętnie skarżyli władzy na sąsiadów/znajomych/rodzinę nawet. To taki przykład, pierwszy z brzegu - łajdactwa nigdy nie brakowało.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Też mnie jakoś nie porwał ten artykuł. Zresztą, nie podoba mi się dzielenie Polski, dzielenie obywateli.

To taka wizja, którą udało się PO roztoczyć wśród młodzieży.

Jak jesteś za PO to znaczy, że jesteś młody, dynamiczny, przedsiębiorczy, nowoczesny, wykształcony, świadom swojej wartości. Jak jesteś przeciwko to jesteś katolem, zacofanym i konserwatywnym dziadem, życiowym nieudacznikiem itd. itp.

Ja tego nie kupuję. Wg mnie wcale nie jest tak źle. Tzn. łajdaków nigdy nie brakowało, ale są też "normalni", którzy ani nie leżą całymi dniami pod krzyżem, ani nie są zacofani, a jednoczesnie umieją myśleć, więc dostrzegają braki obecnej władzy (kolesiostwo, partactwo, media upolitycznione już chyba do granic możliwości, demontaż całych gałęzi gospodarki na własne życzenie i wyzbywanie się majątku narodowego za bezcen, galopujące zadłużenie, które sprawia, że następcy będą mieli związane ręce, a wszystko po to, aby Miro, Rycho, Zbycho mogli się nahapać - na drogach, na stadionach najdroższych w Europie / Świecie)

Jak dla mnie to autor na siłę stara się dokonać podziału, aby to wszystko dopasować do swojej tezy. Wg mnie podział jest jeden i ten sam, niezależnie od przekonań religijnych. tzn. ludzie, którzy dla paru srebrników są w stanie zeszmacić się kompletnie jak np. redaktorka TVN sławnego już programu z panem Bosak i Richardson, no i ludzie, którzy na taką możliwość trzasną drzwiami i powiedzą: spierd...aj :)
 

pinkiboy

Nowicjusz
Dołączył
2 Luty 2007
Posty
208
Punkty reakcji
3
Wiek
45
Miasto
Jelenia Góra
Mi się wydaje, że ludzi należy dzielić jedynie na mądrych i głupich, ewentualnie na dobrych i złych, co już jest niestety o wiele trudniejsze.
W każdej grupie, w każdym czasie znajdziemy i takich i takich.
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Myślę, że Tomasz Sakiewicz próbował - w nieco ogólnikowy, obrazowy sposób - zwrócić uwagę na to, że współczesne przemiany kulturowe doprowadzają do tego, że coraz większa liczba Polaków zatraca swoją tożsamość narodową. Mowa tutaj o zdrowej świadomości kulturowej, świadomości wspólnej historii, języka, dziedzictwa narodowego. Wydaje się, że w ponowoczesnym, postmodernistycznym, globalizującym się świecie tożsamości narodowe (kulturowe, etniczne) upadają na rzecz kulturowego przemieszania. Obrazowo rzecz ujmując - powstaje pozbawiona wyrazu multikulturowa papka, której żałosny widok może budzić politowanie oraz tęsknotę za coraz bardziej odległą kulturową jednolitością, która kiedyś tworzyła sensowny wzór - przy czym wcale nie stała w opozycji do kultur odmiennych, obcych, ale była nastawiona na dialog wymianę międzykulturową.

Oczywiście mocno generalizuję, by uwypuklić współczesne tendencje, które budzą niepokój w ludziach pokroju T. Sakiewicza.
Zauważam oczywiście, że komentarz T. Sakiewicza nie jest pozbawiony zabarwienia politycznego, ale on sam tego nie ukrywa. Wydaje się sugerować czytelnikowi, w którym miejscu znajdzie polityków będących wyrazicielami polskości (PiS), wystawianej na piedestał. Autor zdaje się też sugerować, że pozbawieni kulturowego przywiązania do polskości obywatele naszego kraju stanowią elektorat partii typu PO i SLD.
 
S

Spamerski

Guest
Moim zdaniem podział niewłaściwy, ponieważ nie jest wyczerpujący. Przecież są też osoby, które mają wyżej wymienione cechy z obu "narodów", czyli nie da się jednoznacznie zakwalifikować ich do jednej z części podziału. Nie każdy, kto jest "nowoczesny", "drwi" z krzyża i nie każdy, kto jest "patriotą, przywiązanym do tradycji", chodzi co niedzielę do kościoła. Polakiem jest ten, kto ma obywatelstwo polskie, jego poglądy są nieistotne. A bawienie się w to, że ten to "taki" Polak, a ten to "taki" moim zdaniem nie powinno mieć miejsca. Artykuł oceniam na niedostateczny, nic nie wnosi do badania naszej rzeczywistości społeczno-politycznej. Każdy Polak chce, żeby w Polsce żyło się jak najlepiej, a że ludzie mają na to różne poglądy to już inna sprawa.
 

Mexter

Nowicjusz
Dołączył
27 Marzec 2009
Posty
730
Punkty reakcji
23
Wiek
37
Miasto
Kraków
Według mnie nowoczesny człowiek, nie tylko Polak, jest wychowywany w "duchu" komercji. Kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu nie było tak łatwego dostępu do telewizji, radia itp. Nie było przede wszystkim super szybkich komputerów. Ludzie doceniali takie wartości jak rodzina, przyjaźń itp. Owszem, nie powiem że dzisiaj tego nie robią, ale nowoczesny Polak nie wie co to jest walka o wolność, walka a własną tożsamość. Dzisiaj w większości przypadków ludzie bez ukształtowanych poglądów politycznych, czy po prostu spojrzenia na świat są łatwo manipulowani przez środowisko mediów i to one na dzień dzisiejszy buduje światopogląd młodych Polaków.
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Według mnie nowoczesny człowiek, nie tylko Polak, jest wychowywany w "duchu" komercji. Kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu nie było tak łatwego dostępu do telewizji, radia itp. Nie było przede wszystkim super szybkich komputerów. Ludzie doceniali takie wartości jak rodzina, przyjaźń itp. Owszem, nie powiem że dzisiaj tego nie robią, ale nowoczesny Polak nie wie co to jest walka o wolność, walka a własną tożsamość. Dzisiaj w większości przypadków ludzie bez ukształtowanych poglądów politycznych, czy po prostu spojrzenia na świat są łatwo manipulowani przez środowisko mediów i to one na dzień dzisiejszy buduje światopogląd młodych Polaków.

Trafne spostrzeżenie. Myślę, że uderza w ten sam ton, co dyskutowany artykuł T. Sakiewicza.

Rzeczywiście - pokolenie "wychowane na reklamach" żyje w świecie, w którym kłamstwo i manipulacja są "dźwignią handlu" - a więc istotą funkcjonowania całego systemu. To pokolenie zmuszone jest do tego, by akceptować wszechobecną manipulację w coraz bardziej i bardziej namolnych, wszechobecnych mediach, reklamach oraz Public Relations. W tym narastającym miszmaszu coraz więcej ludzi, w coraz większym stopniu zatraca świadomość tego, co właściwie jeszcze jest prawdą, a co fikcją - albo co jeszcze właściwie warte jest uwagi. Zdezorientowane masy są "hodowane" w taki sposób, że stają się odporne na głęboki przekaz, a podatne na płyciznę umysłową. Tym samym coraz trudniej jet przekonać masy do wzniosłych idei, wysokich wartości - przecież dla zdezorientowanych mas nie istnieje już jasne określenie tego, co jest dobre, a co jest złe, co moralne lub niemoralne, na czym polega cnota, honor, obowiązek względem bliźniego oraz narodu... Chyba każdy zdezorientowany, w pierwszym odruchu, zaprotestowałby czytając moją wypowiedź, bo w głębi duszy niemal każdy człowiek (niezależnie od stopnia uświadomienia) chce wierzyć, że kieruje się słusznymi, moralnymi pobudkami. Jednak zdezorientowanemu obywatelowi-konsumentowi brakuje perspektywicznego spojrzenia na siebie w obrębie całości, więc nie potrafi zauważyć, w jak żałosnej sytuacji się znajduje. Można jedynie mu współczuć i starać się - krok po kroku - uświadomić mu, w jak bardzo odmóżdżającej rzeczywistości żyjemy.

Powstało mnóstwo specjalistycznych instytucji, w których całe rzesze specjalistów pracują ściśle nad tym, by kierować decyzjami ludzi. Mamy zatem spin doktorów od kampanii reklamowych producentów dóbr konsumenckich, mamy specjalistów od wizerunku polityków, mamy też specjalistów od manipulacji słowem, obrazem, dźwiękiem, a nawet takich, którzy w techniki manipulacji wplątują elementy kojarzące się z hipnozą. Są to ludzie, którzy znakomicie zaznajomieni są z psychologią, neuropsychologią, kognitywistyką itd. Swoja specjalistyczną wiedzę wykorzystują tak, by programować zachowania KONSUMENTÓW. Tak. Coraz rzadziej jesteśmy jesteśmy nazywani obywatelami - w powszechnym użyciu funkcjonuje natomiast określenie nas wszystkich jako konsumentów. Już coraz mniej liczy się nasz moralny, obywatelski obowiązek. Coraz bardziej na znaczeniu przybiera to ile kupujemy, co kupujemy, kiedy kupujemy. Najważniejszymi obowiązkami zdezorientowanego masowego konsumenta są - nie przestawać konsumować, konsumować jak najwięcej, nie przeszkadzać w napędzaniu hiperkonsumpcji (na przykład poprzez propagowanie wzniosłych idei, które często zaprzeczają hiperkonsumpcji)...

I tutaj zapętla nam się nasza główna myśl. Sądzę, że T. Sakiewicz w swoim artykule wyraża ubolewanie nad tym, że wysokie wartości naszej rodzimej kultury narodowej są niestety dezawuowane, poddawane krytyce, wystawiane często na pośmiewisko bez głębszego uzasadnienia, w imię... no właśnie. W imię czego? Polskość jest coraz wyraźniej dezawuowana, ale na pewno nie robi się tego w imię jakiejkolwiek sensownej, głębokiej idei. Niszczenie i obśmiewanie polskości odbywa się raczej po to, by naszym narodem łatwiej było sterować, po to, byśmy nie umieli w pełni korzystać z naszych obywatelskich praw, które wynikają z demokracji opartej o konstytucję. Celem jest to, byśmy byli pozbawieni tożsamości, która pozwoliłaby nam walczyć o szeroko rozumiany interes wspólny. Celem jest to, byśmy byli "obywatelami łatwymi w użyciu".
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Powstało mnóstwo specjalistycznych instytucji, w których całe rzesze specjalistów pracują ściśle nad tym, by kierować decyzjami ludzi. Mamy zatem spin doktorów od kampanii reklamowych producentów dóbr konsumenckich, mamy specjalistów od wizerunku polityków, mamy też specjalistów od manipulacji słowem, obrazem, dźwiękiem, a nawet takich, którzy w techniki manipulacji wplątują elementy kojarzące się z hipnozą. Są to ludzie, którzy znakomicie zaznajomieni są z psychologią, neuropsychologią, kognitywistyką itd. Swoja specjalistyczną wiedzę wykorzystują tak, by programować zachowania KONSUMENTÓW. Tak. Coraz rzadziej jesteśmy jesteśmy nazywani obywatelami - w powszechnym użyciu funkcjonuje natomiast określenie nas wszystkich jako konsumentów. Już coraz mniej liczy się nasz moralny, obywatelski obowiązek. Coraz bardziej na znaczeniu przybiera to ile kupujemy, co kupujemy, kiedy kupujemy. Najważniejszymi obowiązkami zdezorientowanego masowego konsumenta są - nie przestawać konsumować, konsumować jak najwięcej, nie przeszkadzać w napędzaniu hiperkonsumpcji (na przykład poprzez propagowanie wzniosłych idei, które często zaprzeczają hiperkonsumpcji)...

I tutaj zapętla nam się nasza główna myśl. Sądzę, że T. Sakiewicz w swoim artykule wyraża ubolewanie nad tym, że wysokie wartości naszej rodzimej kultury narodowej są niestety dezawuowane, poddawane krytyce, wystawiane często na pośmiewisko bez głębszego uzasadnienia, w imię... no właśnie. W imię czego? Polskość jest coraz wyraźniej dezawuowana, ale na pewno nie robi się tego w imię jakiejkolwiek sensownej, głębokiej idei. Niszczenie i obśmiewanie polskości odbywa się raczej po to, by naszym narodem łatwiej było sterować, po to, byśmy nie umieli w pełni korzystać z naszych obywatelskich praw, które wynikają z demokracji opartej o konstytucję. Celem jest to, byśmy byli pozbawieni tożsamości, która pozwoliłaby nam walczyć o szeroko rozumiany interes wspólny. Celem jest to, byśmy byli "obywatelami łatwymi w użyciu".
Z tym się zgadzam. Łatwy dostęp do informacji (no powiedzmy, że informacji) dał nam technologicznego kopa, ale są i skutki uboczne. Tu nie chodzi tyle co o niemożność rozróżnienia wartości, a tego, że dla człowieka żyjącego z dnia na dzień, oderwanie od konsumpcjonizmu stanowi problem. No bo, powiedzmy sobie szczerze. Od używania własnego, zdolnego do wypowiedzenia veto światopoglądu, o wiele łatwiej jest informować się u TVNu, jeść w Macu i rozmawiać z kumplami o tym, jak się skuliśmy na ostatniej imprezie*. Wiele ludzi ma pewnie świadomość, lecz decyzja zwrotu z tej ścieżki boli i zmusza do wyrwania się z bezpiecznego światka. Co w żaden sposób niczego nie usprawiedliwia, ale trochę tłumaczy statystycznie rozmiary mentalnego lenistwa. Po drugie utworzyła się już oddzielna hierarchia: dziś z człowiekiem sukcesu w życiu nie kojarzy się osoba z niezależnymi poglądami czy zdolna do pomocy innym, ale żeluś w garniturku. Najlepiej zgodny z normami europejskimi (musiałem :D). Wszelkiej maści specjaliści jak pijarowcy, o których wspomniałeś są częścią tej hierarchii. I problem tkwi w tym, że część ludzi zaczyna wierzyć, iż innych wartości poza ichnimi już nie ma.
Ale, jakoby nie wyszło, że dramatyzuję. Polacy to w gruncie rzeczy mądry naród, ale bądź co bądź doświadczony. Coraz trudniej o ciągłość kulturową, imo głównie gdyż od 89 cały czas podnosimy się po gwałtownych przemianach ustrojowych. I to też działa na młode pokolenie, które wyrasta w nieraz wewnętrznie sprzecznych realiach. A że natura nie znosi próżni, jest takowa wypełniana przez mass-media.
 
S

Spamerski

Guest
Według mnie nowoczesny człowiek, nie tylko Polak, jest wychowywany w "duchu" komercji. Kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu nie było tak łatwego dostępu do telewizji, radia itp. Nie było przede wszystkim super szybkich komputerów. Ludzie doceniali takie wartości jak rodzina, przyjaźń itp. Owszem, nie powiem że dzisiaj tego nie robią, ale nowoczesny Polak nie wie co to jest walka o wolność, walka a własną tożsamość. Dzisiaj w większości przypadków ludzie bez ukształtowanych poglądów politycznych, czy po prostu spojrzenia na świat są łatwo manipulowani przez środowisko mediów i to one na dzień dzisiejszy buduje światopogląd młodych Polaków.

Ale człowiek aby był wychowany, musi być przez kogoś wychowany. Dlaczego więc rodzice, którzy według ciebie należeli do tego pokolenia, w którym wartości jak rodzina i przyjaźń były istotne, nie wychowali swoich dzieci w tym duchu? Może tak naprawdę dlatego, że tak nie jest. Ja jestem przerażony mentalnością poprzedniego pokolenia. W żadnym wypadku nie uważam, żeby dla niego wartości takie, jak rodzina czy przyjaźń były ważne. Może to wynikać z tego, w jakim wówczas systemie żyli, czyli np. że ludzie donosili na siebie, dlatego te przyjaźnie były fasadowe. Myślę, że twierdzenie, jakoby poprzednie pokolenie było jakoś wielkie i wspaniałe wynika z frustracji, że tak naprawdę nie udało mu się w pełni zmienić Polski na taką, jaką sobie wyobrażali. Wielu ludzi przecież tęskni za dawnymi czasami. Przewrót polityczny to tylko początek drogi ku zmianie, trzeba też umieć zbudować nowy ustrój i go utrzymać.

Rzeczywiście - pokolenie "wychowane na reklamach" żyje w świecie, w którym kłamstwo i manipulacja są "dźwignią handlu" - a więc istotą funkcjonowania całego systemu. To pokolenie zmuszone jest do tego, by akceptować wszechobecną manipulację w coraz bardziej i bardziej namolnych, wszechobecnych mediach, reklamach oraz Public Relations. W tym narastającym miszmaszu coraz więcej ludzi, w coraz większym stopniu zatraca świadomość tego, co właściwie jeszcze jest prawdą, a co fikcją - albo co jeszcze właściwie warte jest uwagi. Zdezorientowane masy są "hodowane" w taki sposób, że stają się odporne na głęboki przekaz, a podatne na płyciznę umysłową. Tym samym coraz trudniej jet przekonać masy do wzniosłych idei, wysokich wartości - przecież dla zdezorientowanych mas nie istnieje już jasne określenie tego, co jest dobre, a co jest złe, co moralne lub niemoralne, na czym polega cnota, honor, obowiązek względem bliźniego oraz narodu... Chyba każdy zdezorientowany, w pierwszym odruchu, zaprotestowałby czytając moją wypowiedź, bo w głębi duszy niemal każdy człowiek (niezależnie od stopnia uświadomienia) chce wierzyć, że kieruje się słusznymi, moralnymi pobudkami. Jednak zdezorientowanemu obywatelowi-konsumentowi brakuje perspektywicznego spojrzenia na siebie w obrębie całości, więc nie potrafi zauważyć, w jak żałosnej sytuacji się znajduje. Można jedynie mu współczuć i starać się - krok po kroku - uświadomić mu, w jak bardzo odmóżdżającej rzeczywistości żyjemy.

Moim zdaniem większy wpływ na to, że moje pokolenie jest zakłamane wynika z sytuacji rodzinnej. To właśnie w rodzinach najpierw pojawiają się kłamstwa i udawanie. Czyli nadal wina poprzedniego pokolenia i jego nieudolności w wychowywaniu, kiedy okazało się, że państwo z tej sfery w pewien sposób się wycofuje. To w rodzinach powinno się uczyć tego, czym jest cnota, honor, obowiązek względem bliźniego itd. Skoro moje pokolenia nie mogło się tego nauczyć w rodzinie, szukało innych miejsc, gdzie mogło się tego dowiedzieć. Można powiedzieć, że moje pokolenie jest więźniem poprzedniego, nieudolnego pokolenia i najpierw musi się od niego uwolnić, a dopiero później rozwijać.

Pokolenie komercji dopiero teraz zaczyna powoli wychowywać swoje dzieci i dopiero po jakimś czasie będzie można ocenić, czy robi to lepiej, czy gorzej od poprzedniego. Dziwi mnie jednak fakt, że osoby, które kładą nacisk na tradycję i rodzinę pełne pole oddają właśnie mass mediom i internetowi. Skoro poprzednie pokolenie nie poradziło sobie i nie może odnaleźć się we współczesnym świecie, to szuka winnych wszędzie, ale nie u siebie.
 

pinkiboy

Nowicjusz
Dołączył
2 Luty 2007
Posty
208
Punkty reakcji
3
Wiek
45
Miasto
Jelenia Góra
Ale to wcale nie jest tak, że 50 lat temu żyli sami godni, bohaterscy patrioci. Owszem czasy się zmieniają ale ludzie zawsze byli obłudni, kłamliwi i idelizowanie typu "a za moich czasów to...." jest pozbawione sensu.
Tak dzisiaj jak i sto, dwieście, trzysta lat temu byli dobrzy, źli, mądrzy, głupi ludzie. Podobnie byli kapusie, wykolejeńcy, bohaterowie, patrioci, fanatycy, myśliciele.
Czasy się zmieniają i nic więcej.
Z komercją mieli problem i VanGogh i Chopin, żadna nowina.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
To rozbicie to stała cecha naszego narodu. Nie wszyscy Polacy w czasie potopu popierali Stefana Czarneckiego, spora cześć była po stronie Karola Gustawa np. Jan Sobieski. Nie wszyscy cieszyli się z Konstytucji 3 Maja, duża cześć płakała po liberum veto, nie wszyscy popierali Kościuszkę, nie wszyscy popierali Powstanie Styczniowe, a po jego wybuchu istniały dalej dwie zwalczające się wizje tegoż, o rozdwojeniu narodu w okresie międzywojennym, kiedy istniały dwa nienawidzące się obozy: sanacyjny i endecki można by mówić wiele. Podobnie nie było tak, że w czasie komuny cała polska była nastawiona anty-. Polacy zawsze byli podzieleni. Pierwsi zarzucali drugim działanie na rzecz sąsiadów, zdradę i.t.p. drudzy pierwszym brak realizmu, radykalizm. Przewija się to całą polską historię i nie zawsze da się usprawiedliwić, którąś ze stron, bo niektóre działania np. utrudnianie reformowania państwa w XVIII wieku było mniej lub bardziej świadomym jego niszczeniem, ale historiografia ma tendencje do umniejszania znaczenia tego "antypatriotycznego" skrzydła narodu polskiego, kiedy często była to większość, a dopiero w momencie kryzysu, najczęściej kiedy było już za późno Polacy jednoczyli się zapominając o dawnych podziałach.
Więc co to jest Polska tradycja? Może dzisiejsze przepychanki pod krzyżem i wzajemne obrzucanie się błotem między zwolennikami PO i PIS to właśnie ona?
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
To rozbicie to stała cecha naszego narodu. Nie wszyscy Polacy w czasie potopu popierali Stefana Czarneckiego, spora cześć była po stronie Karola Gustawa np. Jan Sobieski. Nie wszyscy cieszyli się z Konstytucji 3 Maja, duża cześć płakała po liberum veto, nie wszyscy popierali Kościuszkę, nie wszyscy popierali Powstanie Styczniowe, a po jego wybuchu istniały dalej dwie zwalczające się wizje tegoż, o rozdwojeniu narodu w okresie międzywojennym, kiedy istniały dwa nienawidzące się obozy: sanacyjny i endecki można by mówić wiele. Podobnie nie było tak, że w czasie komuny cała polska była nastawiona anty-. Polacy zawsze byli podzieleni. Pierwsi zarzucali drugim działanie na rzecz sąsiadów, zdradę i.t.p. drudzy pierwszym brak realizmu, radykalizm. Przewija się to całą polską historię i nie zawsze da się usprawiedliwić, którąś ze stron, bo niektóre działania np. utrudnianie reformowania państwa w XVIII wieku było mniej lub bardziej świadomym jego niszczeniem, ale historiografia ma tendencje do umniejszania znaczenia tego "antypatriotycznego" skrzydła narodu polskiego, kiedy często była to większość, a dopiero w momencie kryzysu, najczęściej kiedy było już za późno Polacy jednoczyli się zapominając o dawnych podziałach.
Więc co to jest Polska tradycja? Może dzisiejsze przepychanki pod krzyżem i wzajemne obrzucanie się błotem między zwolennikami PO i PIS to właśnie ona?

Lobo. Mówisz tak, jak gdyby spory wewnętrzne były typowe dla polaków. A przecież wiadomo, że występowały i występują one w dziejach każdego narodu. Teza + antyteza = synteza. Tak więc Polacy - na tle innych narodów - nie wyróżniają się pod tym względem.

Zastanawiamy się po prostu nad tym, czy w obecnych czasach nie doprowadza się do tego, że świadomość historyczna i narodowa upada. A ponadto - czy podczas tego upadku nie jest zastępowana (owa świadomość) umysłową, moralną, ideologiczną próżnią?
 

pinkiboy

Nowicjusz
Dołączył
2 Luty 2007
Posty
208
Punkty reakcji
3
Wiek
45
Miasto
Jelenia Góra
Lobo. Mówisz tak, jak gdyby spory wewnętrzne były typowe dla polaków. A przecież wiadomo, że występowały i występują one w dziejach każdego narodu. Teza + antyteza = synteza. Tak więc Polacy - na tle innych narodów - nie wyróżniają się pod tym względem....

Może i Polacy nie wyróżniają się, tylko nie mogę zrozumieć czemu u nas akurat tyle absurdów? Dlaczego to Polacy dziś jeżdżą do pracy do Czech, a nie odwrotnie?
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Tolerancja is ok.
To dam Ci przykład tolerancji. Nie używaj słów mama, tata bo ... możesz kogoś tym urazić (bodajże w Australii na uniwesytetach takie ulotki są - używanie mama / tata jest złe, powinieneś mówić opiekunowie - od małego ucz tego dziecka, że nie ma mamy / taty - dzisiaj w XXI sa opiekunowie A i B ;) ). To jest lewacka tolerancja, lansowana przez media i pewne okreslone środowiska. To jest "fajne" bo ta lewacka tolerancja sama nie jest tolerancyjna i tak naprawdę mówi Ci co masz robić. Masz kochać gejów, masz używać okreslonych słów (np. nie homoseksualista, a gej) itd. itp.

wg mnie, nie ma to tak naprawdę nic wspólnego z prawdziwą tolerancją. To jest obrabianie ludzi tak, aby im było wszystko obojętne, tak aby byli z grubsza jednakowi. Takim najłatwiej jest potem wcisnąć przekonania, okreslone produkty bo ... oni są tolerancyjni, nie umieją już powiedzieć: "to mi się nie podoba". Zamiast tego są "tolerancyjni", czyli bez jakichkolwiek przekonań...

już dzisiaj ponad połowa ubrań w Zara wyglada tak, że zastanawiam się czy przypadkiem działów nie pomyliłem ;) - idealna sytuacja to "człowiek klon" - bez przekonań, bez płci, wtedy na "taśmie produkcyjnej" nie trzeba się wysilać, tylko hurtem można wcisnąć wszystko to samo, a jaki piękny "liczny target" wtedy ;) Oczywiście, jak otwarcie powiesz, że te ubrania to dno i w ogóle "p.i.z.dowate" to zaraz wyjdziesz na najgorszego, nietolerancyjnego dla "innych" typa i Ci "tolerancyjni" spalą Ciebie na stosie :D Jak do tego napiszesz, że kobieta powinna się ubierać inaczej od faceta to wyjdziesz do tego na seksistowskiego samca (hyh, tu drugi absurd gdzieś w temacie o politycznej poprawności był, że nie należy dzieciom narzucać co mają nosić - czyli dziewczynki nie wbijać w sukienki, a chłopców nie w spodnie bo w ten sposób ... narzucasz pewne wzorce heheh. wg "tolerancyjnych" powinieneś nie mieć oporów w lansowaniu stylu życia dziecka na przyszłą lesbijkę czy geja)
 

pinkiboy

Nowicjusz
Dołączył
2 Luty 2007
Posty
208
Punkty reakcji
3
Wiek
45
Miasto
Jelenia Góra
Myslisz pojęcia. To, że świat wariuje to jedno, nasz stosunek do tego to drugie. Najgorsze jest poadanie w skrajności. Nie uważam aby dobre było uczestnictwo w paradach miłości ale nie uważam też, że trzeba wykrzykiwać chasła typu "bić pedała". A, tolerancja nie ma nic wspólnego z upodobaniem do ubrań Zary czy nazywaniem mamy i taty opiekunami.

Niech sobie każdy żyje jak mu się podoba, cóż Ci to przeszkadza? Poza tym dziwka, pedał i tym podobne to nie jest wynalazek XXI wieku.
 

okiennik

Nowicjusz
Dołączył
22 Sierpień 2011
Posty
37
Punkty reakcji
1
Cały ten tekst opiera się na fałszywej tezie, że można podzielić czterdziestomilionową grupę ludzi na dwa idealnie zdefiniowane obozy. Każdy ma wymienione w punktach cechy i jest wewnętrznie jednorodny. Takie podejście jest charakterystyczne dla Gazety Polskiej i jej naczelnego. Równocześnie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Zdaje się, że większość ludzi głębszej refleksji na temat narodu po prostu nie ma.
Oczywiście tekst nie jest obiektywny, bo cechy jednej grupy są wyłącznie pozytywne, a drugiej - wyłącznie negatywne.
W dodatku konflikt, jaki funkcjonuje pomiędzy głównymi partiami politycznymi, przenoszony jest na poziom całego społeczeństwa. Wypadałoby najpierw zapytać to społeczeństwo, czy chce być w ten sposób opisywane. A na temat Sakiewicza: cyniczny gracz i tyle :)
KONIEC
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Ciekawe jak? Opisuje społeczeństwo jak chce.
Co do podziału politycznego, to właśnie coraz bardziej oddalają się od siebie dwa obozy, które różnią się w podejściu do życia, mentalności, zapatrywaniu na historię i.t.p. Przez ostatnie dwadzieścia lat te głębokie podziały były, ale nie przekładały się na politykę. Teraz krystalizują się w wynikach wyborów. To tłumaczy popularność dwóch partii nie opierających się na żadnym konkretnym programie czy doktrynie.
Pojawiło się po prostu stare polskie zjawisko, że kiedy Polacy nie mieli wiele kłopotów i wszystko miało nadzieje iść w dobrym kierunku, Polacy przerazili się tą wizją i musieli wszystko popsuć.
Nie zgodzę się, że ta nowa strona jest bezideowa i apatriotyczna, a nawet nie przywiązana do jakiejś wizji historii. Oczywiście takie osoby są i będą się identyfikować prędzej z tą grupą niż z tradycjonalistami, ale to jest tak, że mamy dwa rodzaje rozumienia patriotyzmu, dwie wizje historii, i dwie zwalczające się ideologie.
 
Status
Zamknięty.
Do góry