Ja uczę się chińskiego. Naprawdę poważnie się nad tym pomysłem zastanów
Ja zaczęłam się tym pasjonować jakoś w połowie liceum i na początku uczyłam się na własną rękę. Szybko jednak stwierdziłam, że boję się nauczyć źle. W przypadku języka chińskiego ryzyko jest nieco większe
Dlatego myślę, że warto mieć jakiegoś nauczyciela. Choćby po to, by czasem coś skonsultować czy poćwiczyć konwersacje. Ja jednak odstawiłam chiński w liceum, na rzecz większego wysiłku włożonego w maturę. Opłaciło się, bo dostałam się na studia z językiem chińskim.
Co do studiów... Moje to etnolingwistyka z angielskim i chińskim jako językami specjalizacji. Momentami żałuję, że nie wybrałam sinologii (a było to możliwe z moimi wynikami), a momentami się cieszę. Bo zawsze mam alternatywę w postaci angielskiego, a coraz częściej nachodzą mnie różne wątpliwości. Aktualnie jestem po drugim roku i siedzę na stypendium rocznym w Chinach. Jeśli to nie pomoże mojemu chińskiemu, to chyba się załamię
Bo niestety, zdążyłam w trakcie stracić zapał. A samo chodzenie na zajęcia czy nawet zakuwanie na testy niewiele daje. Przemyśl, czy jesteś wystarczająco systematyczny, czy naprawdę Cię to interesuje i czy będziesz regularnie się tego uczył. Bo po wakacjach po pierwszym roku niestety mój chiński przedstawiał się żałośnie, choć na pierwszym roku byłam w czołówce na roku, można powiedzieć. Wystarczyło, że ludzie z grupy pojechali w te wakacje na kurs językowy i zostawili mnie trochę w tyle, a ja się zniechęciłam mocno.
Ale może w Twoim wypadku będzie zgoła inaczej. Powodzenia!
I mam trochę linków, ale dużo tego raczej... I nie wiem czy jeszcze jest potrzeba. Więc w razie czego proszę się do mnie zgłosić.