Kenobi
Jedi Master
Ilez razy slyszy sie z ust politykow ze jest cacy bo Polska nalezy do UE i NATO i jestemy bezpieczni. Czy to jawne klamstwo czy mijanie sie lekko z prawda ?
Gdyz natrafilem w sieci na ciekawy felietonik na blogu JKM poruszajacy te sprawy.
Mianowicie:
Czy owe tezy sa sluszne ? Czy wiec mozna rzecz ze stopien naszego bezpiezenistwa jest mniej wiecej taki jak w roku 1939 ?
A nawet gorszy bo wtedy mielismy jakies wojsko, co ciezko stwierdzic teraz...
Wtedy mielismy (ponoc) sojusze z Anglia i Francja na mocy ktorych te panstwa zobowiazane byly natychmaist udzielic pomocy militarnej w razie zaatakowania Nas (a ze tego nie zrobily to juz inna sprawa). Bo wygladaloby na to ze teraz mamy dokladnie jednego wielkie NIC, jezeli chodzi o gwarancje naszego bezpieczenstwa.
Na Zachod Europy jak wiadomo liczyc nie mozna, na USA rowniez, pamietamy jak w Gruzji Rosja napadla to Jankesi im tylko machali reka...
Jest sie czego bac ?
Gdyz natrafilem w sieci na ciekawy felietonik na blogu JKM poruszajacy te sprawy.
Mianowicie:
O ile na ogół nie zgadzam się z PiS-owcami w sprawach gospodarczych (a czasem nawet: nie zgadzam się bardzo ostro) - o tyle w życiu nie dopuściłbym do polityki zagranicznej ani PO, ani SLD, zaś politykę zagraniczną PiS - przynajmniej tę zachodnią, popieram w 90%. Ponieważ zaś p.Premier i Jego urzędnicy ostatnio powtarzają niemal słowo słowo to, co piszę od lat w "Najwyższym CZAS!"-ie, pozwolę sobie poprzeć Go - i z całą dobitnością wytłumaczyć, o co chodzi. Bo na rozmaitych fortach internetowych (sprawdziłem i onet, i wp) stanowisko obecnego "Rządu" jest kompletnie niezrozumiane.
Najogólniej: ludzie nie rozumieją, że co innego NATO, a co innego sojusz z USA. Piszą nawet: "Przecież USA są członkiem NATO, baranie jeden" - czy jakoś podobnie.
Otóż nieporozumienia biorą się stąd, że obywatele III RP są przez "swoje" rządy od 18 lat systematycznie okłamywani.
Tłumaczy się nam, na przykład, że dzięki wejściu do NATO Polska jest bezpieczna.
Guzik prawda.
Inna sprawa, że jak ktoś dobrowolnie daje się oszukiwać i czuje sie lepiej, gdy „wie”, że jest bezpieczny... Populus vult decipi - ergo: decipiatur! Natomiast dziwię się tym, co nie chcą. Rozumiem, że nikomu nie chce się czytać 6000 stron "Traktatu Akcesyjnego" -jednak przeczytanie 14 krótkich artykułów Paktu Północno-Atlantyckiego nawet w dobie telewizji nie przekracza możliwości człowieka.
Co prawda z przerażeniem dostrzegłem, że znalezienie tekstu Paktu w internecie stało się jakby trudniejsze (ale nie niemożliwe - np.
http://www.bbn.gov.pl/?lin=5&r1=121 &last=121;
podobnie zresztą było z "Manifestem PKWN", który w miarę postępów realnego socjalizmu stawał się w PRL drukiem coraz bardziej tajnym...)
Otóż najważniejsze tu artykuły Paktu stwierdzają:
Artykuł 4: Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron.
Artykuł 5: Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej, będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.
Jak z tego widać, każde z państw NATO, gdy zostanie napadnięte inne państwo, podejmuje działanie uznane przez siebie za konieczne; może użyć siły zbrojnej - ale nie musi.
Gdyby więc np. napadła na Polskę Federacja Rosyjska, to państwa NATO - albo NATO jako całość - mogłyby za "działania konieczne" uznać np. "stanowczy protest". Sił zbrojnych użyć mogą - ale nie muszą!
A gdyby napadła na nas Republika Federalna Niemiec? To w ogóle nic nas nie chroni, bo RFN zavetowałaby wszelkie poczynania NATO. Co prawda: inne państwa, każde z osobna, mogłyby nam pomóc. Gdyby miały w tym interes. (lol to dobre :lol: )
Dlatego niesłychanie ważnym jest, by Polska, w zamian za rozmieszczenie u nas "Tarczy" miała podpisany zaczepno-odporny Pakt z USA, gwarantujący wypowiedzenie przez każdą ze stron wojny państwu, które zaatakowałoby drugą ze stron. Z natychmiastowym użyciem sił zbrojnych.
Przy okazji warto przytoczyć następny artykuł:
Artykuł 6: Dla celów artykułu 5 uznaje się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej Stron, obejmuje zbrojną napaść:
- na terytorium którejkolwiek ze Stron w Europie lub Ameryce Północnej, [na algierskie departamenty Francji2], na terytorium Turcji lub na wyspy znajdujące się pod jurysdykcją którejkolwiek ze Stron na obszarze północnoatlantyckim na północ od Zwrotnika Raka;
- na siły zbrojne, okręty lub statki powietrzne którejkolwiek ze Stron znajdujące się na tych terytoriach lub nad nimi, albo na jakimkolwiek innym obszarze w Europie, na którym w dniu wejścia w życie Traktatu stacjonowały wojska okupacyjne którejkolwiek ze Stron, lub też na Morzu Śródziemnym, czy na obszarze północnoatlantyckim na północ od Zwrotnika Raka.
Jak jasno z tego wynika Polska nie ma absolutnie żadnego obowiązku popierania USA w Iraku, który nie zaatakował żadnego z państw NATO, i nie leży ani w Europie, ani nad Północnym Atlantykiem, ani nad Morzem Śródziemnym!!!
I choćby z tego powodu Polska powinna zaproponować Amerykanom podpisanie takiego właśnie dwustronnego traktatu - a wtedy: proszę bardzo! Z wielka chęcią pomożemy naszemu Wielkiemu Sojusznikowi. I to znacznie wydatniej, niż tylko symbolicznym pułkiem (3000) ludzi. .
Inna sprawa, że dwustronny traktat zaniedbał podpisać poprzedni "Rząd".
Czy owe tezy sa sluszne ? Czy wiec mozna rzecz ze stopien naszego bezpiezenistwa jest mniej wiecej taki jak w roku 1939 ?
A nawet gorszy bo wtedy mielismy jakies wojsko, co ciezko stwierdzic teraz...
Wtedy mielismy (ponoc) sojusze z Anglia i Francja na mocy ktorych te panstwa zobowiazane byly natychmaist udzielic pomocy militarnej w razie zaatakowania Nas (a ze tego nie zrobily to juz inna sprawa). Bo wygladaloby na to ze teraz mamy dokladnie jednego wielkie NIC, jezeli chodzi o gwarancje naszego bezpieczenstwa.
Na Zachod Europy jak wiadomo liczyc nie mozna, na USA rowniez, pamietamy jak w Gruzji Rosja napadla to Jankesi im tylko machali reka...
Jest sie czego bac ?