Pewna Historia

PisarzKsiazek22

Nowicjusz
Dołączył
14 Lipiec 2015
Posty
1
Punkty reakcji
0
Witajcie,chciałbym przedstawić pewną historię mojego związku.A więc ponad rok temu poznałem dziewczynę,nie ma w tym żadnej romantyczniej historii choć nie co dziwna...portal radnkowy ja chory siedzę w domu,nigdy nie chciałem z takich rzeczy korzystać,stworzyłem profil by popatrzec kto ze znajomych ma profil na takim portalu,widziałem sporo ładnych dziewczyn ale tylko przelatywałem profilami,aż zobaczyłem ją...może i były ładniejsze od niej ale zatrzymałem sie akurat na niej,miała to coś w oczach,co chyba widzimy tylko raz w zyciu.Było w nich wszystko,nie umiem tego wyjaśnić. nie miałem wtedy jakiś wielkich oczekiwan co do związku.Bardzo długo pisaliśmy i rozmawialiśmy ze sobą zanim zdecydowaliśmy się na związek,była narawdę ładna,a że jestem młody to to powinno mnie cieszyć najbardziej,ale tak nie było..nie mieliśmy dużo wspólnych pasji,ale w naszych rozmowach było coś wyjątkowego,mogliśmy gadać godzinami,z czasem traktowaliśmy się jak przyjaciele,nigdy nie słyszałem nawet by komuś tak dobrze rozmawiało się z drugą osobą.Zaczęliśmy się spotykać i szybko podjęliśmy decyzję o związku.Kiedyś byliśmy razem było cudownie,nasz związek trwał 9 miesięcy,ona nie była z mojego miasta ale przyjechała tu studiować i w tym okresie byliśmy ze sobą.Było w niej coś wyjątkowego choć była bardzo nieufna jeśli chodzi o związki,nie angażowała się ale ja to rozumiałem,po prawie 3 latach związku jej były rzucił ją,mimo że obiecywał iż zawsze będą razem,planowali wspólną przyszłość,a ona kochała go ponad życie.To może dziwne bo przecież kazdy chce być szczęśliwy i może współczuć tego że ktoś zostal porzucony,ale ja miałem w sobie coś takiego że chciałem jej pomóc,wyleczyć ją z tego cierpienia po byłym,postawilem to sobie za głowny cel,nie oczekiwałem od niej wielkiejm milosci,myslalem ze ta przyjdzie z czasem jak będę walczył o nią.Nigdy taki nie byłem a stałem sie dla niej z dnia na dzien.Robiłem dla niej wszystko i to nie z przymusu sprawiało mi ogromną radość przed cały okres związku widzieć choćby najmniejszy uśmiech na jej twarzy,w głębi duszy bolało mnie że ona nie była taka sama,ale nie myślalem o tym.Ja chciałem z nią spędzać jak najwięcej czasu ona jednak mimo wszystko nie chciała się angażować i jeżeli miała wybór między mną a czymś dla siebie wybierała to pierwsze.Nie myslcie ze była do końca egoistką,także potrafiła byc kochana,ale miała coś takiego że jak wracała w rodzinne miejsce to zmieniała się o 180 stopni.Mówiła że mnie kocha,wiele razy nawet może więcej niż ja jej,ale czułem że tak nie jest,ponieważ nigdy nie chciała planować zadnej przyszlosci chocby tej bliskiej jak wakacje,albo jak to będzie wyglądać gdy wróci do domu (100km od mojego miasta) Zbliżał się ten okres,na początku oboje czuliśmy że to moze sie tak skonczyc wraz z jej powrotem do domu,ale potem myślałem ze sie kochamy wiec co to dla nas.Ona z dnia na dzien zapragnęła wyjechać do pracy na miesiac mimo ze obiecała mi ze zostanie w moim miescie przez 2 tygodnie(po sesji) a potem będziemy jezdzic na zmiane..oburzyłem sie nigdy nie potrafiła dotrzymać obietnic,obiecała wspólny wyjazd a otem zawsze się wykręcała.Pokłóciliśmy się i zerwaliśmy,a ona wyjechała z dnia na dzień.Wtedy własnie zrozumiałem i przypomniałem sobie jak bardzo na niej mi zależy że ja miałem być tym rycerzem za wszelką cenę,który pomoże jej ponownie kochać,bo wiem że chciała tego ale nie potrafiła,zawsze ją wspierałem i chciałem jej szczęścia.Nasze zerwanie było nietypowe poniewaz nadal nie moglismy zakonczyc tego ostatecznie i pisalismy chocby 1 wiadomosc na dzien,ona chciała wrócić do mnie zaraz zmieniała zdanie( z jej wyjazdu nic nie wynikło ostatecznie i siedziała w rodzinnym domu).Ja zrozumiałem że ją kocham,ale tak naprawdę w prawddziwym tego słowa znaczeniu,chciałem sie pogodzić wybaczyc złamanie obietnicy,chciałem by przyjechała ale ona się wykręcała.Zrozumiałem że zrobie dla niej wszystko,więć pewnego ranka po prostu wstałem ubrałem sie i pojechałem 100km nie znając drogi(jechałem autostopem bo nie było pociagow ani busów) wiedziałem ze zrobie wszystko byleby przy niej być,wiedziałem ze jest zagubiona i musze jej pomóc.Dotarłem,pogodziliśmy się i spędziliśmy wspólnie dzien jednak ona była nieswoja,wieczorem doszło do rozmowy,wdzielismy sie wtedy ostatni raz.Byliśmy szczerzy jak nigdy,rozpłakała się mówiąc ze jestem wyjątkowy,ale ona nie potrafi,że prosiła Boga by pojawił się ktoś wyjątkowy w jej zyciu a kilka dni pozniej sie poznalismy,ale ona nie umie.Nie wiedzialem co mam zrobić czułem sie bezradny,tuliłem ją powiedziałem że chce dać jej szczęście że będę ją zawsze wspierał,chce jedynie by była przy mnie szczesliwa a milosc moze przyjdzie z czasem,niestety rozstalismy się,co kilka dni jeszcze pisalismy ale obojgu nam sprawiało to tylko Ból,ona się zastanawiała ja nie potrafiłem odpuścić,losciągle dawał mi nadzieje,Gdy ona nie odpisywała mówiłem sobie że to koniec,modliłem sie do Boga mówiąc ze jesli nie odpisze do konca dnia do północy to nigdy więcej nie odczytam wiadomosci i zapomne,ona odpisała o godzinie 23:59 (po 1,5 dnia) uznałem że to znak że mam walczyć,że mam pokazac jak ją kocham i że pojawiłem sie w jej zyciu właśnie po to by podać jej rękę i pomóc wstać z kolan.NIestety Do końca mimo że zraniony,(powiedziała mi wiele słów które sprawiały ból) mówiłem ze ją kocham i to sie nie zmieni,jest najbardziej wyjątkową osobą jaką w zyciu spotkam,nie jestem dzieckiem wiem ze poznam inną kobietę,pewnie w jakis sposób ją pokocham może będę szczęśliwy ale tej relacji jaką miałem z tą dziewczyną nic nigdy nie zmieni.Zawsze gdy chciałem się poddać coś kazało mi wręcz walczyć dalej,dziś mogę powiedzieć że zrobiłem wszystko co w mojej mocy,jak uważacie?Sprawiła mi wiele bólu,ale nadal martwie się o nią,chce by była szczęśliwa,pozwoliłem jej odejść bo ją kocham więc może to nie ja byłem tym rycerzem a taki sie dopiero pojawi?
 
M

Mother Russia

Guest
Długie pożegnania czynią cię niezwykle smutnym, lecz musisz już odejść. Zapewne nienawidzisz odchodzić, ale tak będzie lepiej. Długie pożegnania napełniają cię goryczą. Tęsknota za dniami, które spędziliście razem, jest nieunikniona.

Ciepłe popołudnie... Nad jeziorem... Lekki wietrzyk... Wspominasz dzień, w którym się rozstaliście.

https://www.youtube.com/watch?v=1Kilsih9JEw
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Historia jakich słyszałem naprawdę wiele. Wrażliwy i zabujany chłopak oraz dziewczyna, która do końca nie wie czego chce lub brak jej alternatywy. Dobrze, że zrobiłeś wszystko co mogłeś jak piszesz i masz spokojne sumienie. Dobrze, że skoro tak się rzeczy mają stało się jak się stało. Dobrze bo później mogło by być już tylko gorzej. Skup się na tym co otrzymałeś a czego przedtem nie miałeś i zachowaj to w pamięci jako dobre chwile.

A teraz czas na kobietę,
która potraktuje życie z Tobą poważniej.
 
K

kate2

Guest
PisarzKsiazek22 napisał:
chce by była szczęśliwa,pozwoliłem jej odejść bo ją kocham więc może to nie ja byłem tym rycerzem a taki sie dopiero pojawi?
Takie podejście jest bardzo dojrzałe i nie zatruje Twojego wnętrza. Nie zawsze los układa się tak, jak bysmy tego chcieli. Zapewne jeszcze nie raz się z tym faktem zderyzsz. Zachowaj w sobie te wszystkie dobre pragnienia i wizję wspólnego z kobietą życia i czekaj aż pewnego dnia stanie się to, o czym w sercu marzysz.

Pragnienie by ta druga osoba była szczęśliwa jest piękne i szlachetne jednak trzeba wiedzieć, że nikogo nie uszczęsliwi się na siłę.
 
M

Mother Russia

Guest
Zeusie, jaki lament, mogłeś chociaż akapity porobić. Takich historyjek jest na pęczki i nikogo już nie wzruszają. :bye:
 
Do góry