Odpowiedźcie mi bo ja już nie rozumiem...

Buir

Nowicjusz
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
22
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Witam

Nie wiem czy temat będzie w dobrym dziale, gdyż myślałem czy napisać go właśnie tutaj czy w dziale trudności życiowe, ale chyba bardziej będzie mowa o kobietach i zagwozdkach miłosnych niż nad sensem życia itp. Może na początek pokrótce przedstawię Wam mój życiorys w sprawach podrywu.

Moje miłosne podboje zaczęły się w I klasie gimbazy. Wtedy po raz pierwszy i jako ostatni naprawdę się zakochałem (pomyślicie zapewne: ,, ma 13 lat i się zakochał? Coś tutaj nie tak." Tak zakochałem się.). Była to koleżanka z klasy. Na początku to były takie zaczepki na początku na gadu-gadu, potem już coraz bardziej w realu. Takie relacje trwały ok. 3 miesiące. W II klasie zacząłem coraz bardziej rozmawiać z nią na tematy miłosne. A bym zapomniał - ona traktowała mnie jako bliższego kolegę ( w między czasie miała chłopaka), ja już czułem że to jest właśnie to. Potem ona odeszła od swojego faceta i była wolna. Po jakimś miesiącu, może dwóch uderzyłem do niej z miłosnymi wierszykami (chyba to był mój największy błąd), z propozycjami spotkania się gdzieś. Ona ciągle mówiła, że dzisiaj nie może, że ma zajęcia jakieś dodatkowe, żę wyjeżdża. Wtedy znowu zaczęła się spotykać z pewnym gościem. Ja już dałem spokój, totalny olew (ale nadal ją kochałem), lecz po paru miesiącach znowu się do mnie odezwała. Wyszła z ofertą spotkania się. Zgodziłem się. Wreszcie spotkałem się z nią sam na sam. no trochę było szmeru bajeru, lecz czułem że ona jest wobec mnie obojętna. Spytałem ją oto to odpowiedziała, że mi się tylko zdaje. Mówię ''no dobra spoko''(później się okazało, że mój kolega ją do tego namówił, bo nie mógł patrzeć jak łażę przygnębiony). Po kilku dniach zadzwoniłem do niej czy się spotkamy, a ona ze złością do mnie, że co sobie myślę, że ona nie jest taka łatwa ( z plotek słyszałem zupełnie co innego na jej niekorzyść). Po tej jednostronnej kłótni zamiast już odpuścić to ją dalej kochałem, lecz to co powiem Wam teraz hit to myślę, że się uśmiejecie. To był definitywny koniec. Równolegle ze mną podkochiwał się cały czas przez przeszło 10 lat jej bliski przyjaciel. To była końcówka III klasy. Mieliśmy próby polonezu no i na te próby przyszedł koleś ( jej czwarty czy nawet piąty partner w ciągu 2,5 roku) z dwoma kolegami i zaczął się do nas burzyć, że my małolaty nie wiemy jak zaopiekować się dziewczyną i powiedział nam, że jak wyjdziemy z próby to dostaniemy wpie****. My jak to małolaty jeszcze osrani ( koleś był o 4 lata starszy, nie wiem jak tamci). Ta dziewczyna, o której jest mowa przyniosła nam bandaże i waliła tekstami typu: ''poleje się krew'' itp. Do niczego jednak nie doszło bo za nas dwóch wstawili się koledzy i wyszło na to że z sali wyszliśmy nie w dwójkę, a w 15.
To był koniec mojej przygody z nią. Nadal czuję do niej gdzieś głęboko mały sentyment, bo przecież pierwsza i jedyna miłość to była.

Kolejna trzy przygody miały miejsce już w liceum i były to zauroczenia.
Jedna nie trwała dość krótko. W I klasie LO przystawiałem się do koleżanki z klasy. No było spoko do czasu gdy nie zobaczyli tego moi ''koledzy''. Pewnego razu w czasie rozmowy powiedzieli jej, że niby jestem bezpłodny i mam małego. Ona mnie wyśmiała, ja ją że słucha durniów i na tym się skończyło. Powiedzenie ''Nie bierz d*** ze swej grupy'' sprawdziło się drugi raz.

Z następną dziewczyną o rok młodszą ''spotykałem się'' za sprawą kolegi z którym dojeżdżałem do szkoły tzn: podchodziłem pod jej dom i odprowadzałem ją do szkoły ( ona chodziła do technikum). Powiem, że nawet spoko się z nią dogadywałem. I znowu do czasu kiedy to złapał mnie jej chłopak i ostrzegł, żebym się od niej odczepił. No to ja z doświadczeń przestałem się z nią spotykać. Teraz powiem Wam, że może i dobrze że tak się to potoczyło, gdyż dziewczyna zmienia kolesi jak rękawiczki i lubi klimaty hardcore.

W LO jeszcze z jedną można by to powiedzieć kręciłem. Była to o rok starsza dziewczyna. Nie mieliśmy wspólnych zajęć, ani bliższych kolegów, więc było ciężej. W taki sposób do głowy wpadł mi pomysł zapytania czy odsprzeda mi książki, ponieważ byliśmy w klasach o tych samych profilach. Myślę pomysł niezły, bo w czasie targowania sie w zamian za opuszczenie ceny można by było z nią pójść do knajpy czy na kawę. Napisałem do niej na nk (wtedy jeszcze była na topie, a fejsa mało kto znał). No zgodziła się tylko napisała, że nie odsprzedaje wszystkich książek bo będą jej do matury potrzebne ( ja chciałem oczywiście cały komplet). Zrezygnowałem. Po około dwóch latach kiedy to kasowałem swoje konto, przejrzałem wiadomości. Dopiero po fakcie dostrzegłem, że nie sprzedaje tylko książki od biologii. Wtedy nasunęło mi się na myśl tylko jedno sformułowanie: Jesteś debilem. Musiałem pod wpływem emocji nie dostrzec ostatniego zdania.

Opisałem tylko te najważniejsze akcje bo ich było koło dwudziestu. Teraz aktualnie odpuściłem trochę wkręcanie sobie, że mam szanse u tej u tamtej.

Dobra teraz sedno wszystkiego. Szacun dla wytrwałych :tongue: . Powiedźcie mi, czemu się tak dzieje, że mając 20 lat nigdy nie miałem dziewczyny, co gorsza nie miałem żadnego kontaktu z nimi (raz po pijaku w wieku jakoś po 18 na ognisku, grając w butelkę całowałem się z języczkiem z ładną dziewczyną, a tak zero pocałunków, chodzenia za rękę) ? Ja sam uważam się za średniaka, ani nie ciacho, ani nie pasztet, choć dziewczyny (nie brzydkie) mówiły mi że jestem przystojny. Nie siedzę w domu chodzę do knajp, na ogniska. Jestem cały czas sobą, nie gram nikogo, choć kiedy to grałem jeszcze w szkolnym kabarecie, mówili mi że jestem dobrym aktorem. Sam czuję się jakbym miał z kilka lat więcej, po prostu dogaduję się lepiej z osobami o rok, dwa i więcej starszymi ode mnie. Przyznam się jestem nieśmiały, lecz walczę z tym i gadam z dziewczynami, nie siedzę jak kołek, ale one tak jakby szufladkują mnie od razu do kategorii kolega. Może macie jakieś pomysły, dlaczego tak się dzieje? Jak to zmienić?

Teraz zadam pytanie dla pań. Czy Wy naprawdę wolicie kiedy koleś jest w typie maczo czyli kaloryfer na klacie, irokez, trochę chamski dla dziewczyn, lecz nie wulgarny. Bo z moich doświadczeń tak wynika.

Czasami zastanawiając się nad tą sprawą myślę sobie: " Kurczę, a może ja mam powołanie np: na księdza lub mam jakąś wyjątkową misję do wykonania.'' Czekam na Wasze odpowiedzi. Może chociaż garstka przeczytała bo nie wiem czy z punktu widzenia odbiorcy takie historie są ciekawe ;) .

pozdro
 

girll115

Nowicjusz
Dołączył
7 Lipiec 2007
Posty
195
Punkty reakcji
2
Miasto
Bydgoszcz
Widocznie nie trafiłeś na dobre okazy. Rzeczywiście dziwne, że masz tylko za sobą butelkowe buzi, bo w tych czasach to chyba wstyd, co? ;)
 
W

wiki9969

Guest
A czujesz powołanie na księdza? :p

Ja nie specjalnie przepadam za typem macho. Nie dlatego, że coś jest z nimi nie tak. Po prostu uważam, że nie wygląd jest najważniejszy tylko to co ma się w środku. ;)

A jeśli chodzi o podrywanie dziewczyn, to wydaje mi się, że masz nie odpowiednie podejście do tego. Bo z tego co wyczytałam to bardzo szybko odpuszczasz. Uważam, że jeżeli by Tobie tak naprawdę zależało to nie dałbyś za wygraną tylko byś walczył.
 

Buir

Nowicjusz
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
22
Punkty reakcji
0
Wiek
30
No właśnie. Ale przecież nie mam problemów z dziewczynami jako, że no nie wiem np: nie zagadam do niej bo i tak nie mam szans jak to niektórzy robią.


wiki9969 napisał:
A czujesz powołanie na księdza? :p

Ja nie specjalnie przepadam za typem macho. Nie dlatego, że coś jest z nimi nie tak. Po prostu uważam, że nie wygląd jest najważniejszy tylko to co ma się w środku. ;)

A jeśli chodzi o podrywanie dziewczyn, to wydaje mi się, że masz nie odpowiednie podejście do tego. Bo z tego co wyczytałam to bardzo szybko odpuszczasz. Uważam, że jeżeli by Tobie tak naprawdę zależało to nie dałbyś za wygraną tylko byś walczył.
Nie no z tą pierwszą to byłem wytrwały, że nawet koledzy się mi dziwili. Z tym podrywem to już sam nie wiem niby wszystko ok, a przyjdzie co do czego to albo zajęta albo okazuję się nie urażając nikogo typem ''pustej'' laski. Sam już nie wiem.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Pozwolę sobie podzielić moją wypowiedź na odpowiedzi do akapitów.

Pierwszy (czyli od opowiadania o sytuacji w gimnazjum):
Nad tym się rozpisałeś najbardziej, ale niepotrzebnie. Zdajesz się traktować poważnie to, co było te 5-6 lat temu, gdy jeszcze oboje nie mieliście wystarczająco rozwiniętego mózgu. Spoglądasz teraz na nią przez pryzmat zachowania z gimnazjum, nawet jej miłostki nazywasz "partnerami". Zupełnie bez sensu. Może i ją kochałeś, może nie kochałeś, może w zasadzie nie wiesz co to znaczy - nie wiem. Wiem tylko, że ona nie chciała się z Tobą spotykać. Tyle. Na tym powinno się zakończyć - nikogo nie nauczysz, by darzył Cię takim samym uczuciem. Powinieneś więc unikać mówienia w taki sposób, jakby zachowanie 13-15 -latki było identyczne do zachowania dorosłej kobiety.

Drugi:
Współczuję Ci kolegów z liceum. Ja miałem najwidoczniej tę przyjemność trafienia na rozsądniejszych ludzi, gdy jeszcze sobie przeżywałem tamte czasy. Tego cytowanego powiedzenia natomiast nie znam i gwarantuję, że wymawiając je głośno nie znajdziesz sobie żadnej dziewczyny w innym miejscu niż dyskoteka albo agencja towarzyska (choć co do powodzenia w drugim przypadku nie jestem do końca przekonany).

Trzeci:
Przestraszyłeś się jej chłopaka, w porządku. Można wybaczyć. Ale bądźmy szczerzy, rezygnując z kontaktu z nią udowodniłeś jedną z dwóch rzeczy: od początku na nic nie liczyłeś, poza zniwelowaniem wpływu libido, albo zwyczajnie jesteś kompletnym tchórzem. No albo jedno i drugie.

Czwarty:
Zrezygnowałeś z podrywania dziewczyny, bo nie chciała Ci sprzedać książek? Poważnie?

Szósty:
Nie miałeś dziewczyny z kilku powodów, nawet nie z jednego. Pierwszy jest taki, że patrzysz na przeszłość jak na teraźniejszość. Teraz jednak masz do czynienia z innym rodzajem ludzi i nie są to gimnazjaliści, choć bardzo często zapewne spotykasz ludzi od gimnazjalistów nawet głupszych. Tacy są wszędzie. Drugi jest taki, że każde niepowodzenie, drwinę w Twoim kierunku bierzesz za bardzo do siebie, zamiast się odgryźć. Boisz się innych chłopaków, jak taka za przeproszeniem delikatna p*zda obawiająca się skaleczenia nożem albo skręcenia kostki. Nikt nie każe Ci się bić, bo nie o to chodzi, ale musisz potrafić się postawić. Trzeci jest taki, że kompletnie nie potrafisz się zabrać za gadanie z dziewczynami, co ewidentnie widać w akapicie czwartym. Odpuściłeś sobie jakąś dziewuchę, bo Twoim planem było zakupienie wszystkich książek, a ona sobie kilka chciała zatrzymać? Litości, lepiej w ogóle nie planuj. Czwarty natomiast powód jest najważniejszy - za bardzo chcesz, za bardzo pragniesz. Pozbądź się tego. Tylko Ci się wydaje, że jesteś w pełni sobą przy kontaktach z dziewczynami, skoro masz takie podejście. Jesteś taki, jaki chciałbyś być i za jakiego chciałbyś uchodzić. I w końcu piąty, który jest może nieco mniej ważny od poprzedniego - swoim zachowaniem na ogniskach i pocałunkami z okazji jakiejś kretyńskiej butelki szacunku jakiejś normalnej dziewczyny nie zdobędziesz i nic dziwnego, że nie chcą mieć z Tobą nic wspólnego poza koleżeńskimi kontaktami. Innym problemem może być to Twoje wychodzenie do knajp i na ogniska. Tak jakbyś szukał okazji, by się napić. Ludzie to widzą i raczej nikt Ci przyklaskiwał nie będzie.

Odpowiem Ci na pytanie do pań w taki sposób: żadna nie udzieli Ci szczerej odpowiedzi, nie licz na to.


EDIT:
Wiki dała dobry przykład. Co druga (jak nie prawie każda) powie, że najważniejsze jest wnętrze, środek, mityczne "to coś". Gdyby tak było w rzeczywistości to połowa facetów miałaby już haremy.
Wytrwały byłeś z tą pierwszą, to ja jeszcze raz podkreślę. Nie podawaj tu gimnazjum jako argumentu - no chyba, że się na tym poziomie zatrzymałeś w rozwoju, a w to nie wierzę. Ty natomiast próbujesz z tego zrobić jakiś pierwszy szereg, mający na celu rozproszenie wszelkich przeciwności - z powodu prostego. Chcesz przekonać sam siebie, że kiedyś kogoś kochałeś i że masz jakieś tam doświadczenie.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Tak. Są takie. Jedynymi kobietami, które szczerze, bez żadnego ubarwienia przedstawią swój ideał mężczyzny są lesbijki. Bo tego ideału nie posiadają.
 

Buir

Nowicjusz
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
22
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Thyme zgadzam się z Tobą w podpunktach do czwartego, no i do połowy szóstego Twojej wypowiedzi.

Pierwsza sprawa: sytuacje z starszą licealistkę traktowałem jako no uda się może się nie uda, tak jak powiedziałem wcześniej przez własną głupotę nie wykorzystałem sytuacji.

Druga sprawa: z tym wychodzeniem do knajp i na ogniska to chodziło mi oto, żę po prostu wychodzę do ludzi. Alkoholu piję ilości towarzyskie, nigdy się nie upijam i zawsze myślę w życiu trzeźwo tzn: nie żyję w stylu ''o aby dziś'' jak to dzisiejsza młodzież i rówieśnicy co również zaznaczyłem w poście.
 
W

wiki9969

Guest
Thyme napisał:
Tak. Są takie. Jedynymi kobietami, które szczerze, bez żadnego ubarwienia przedstawią swój ideał mężczyzny są lesbijki. Bo tego ideału nie posiadają.
Mylisz się. Zacznijmy od tego że nie ma ideału zarówno mężczyzny jak i kobiety. Każdy ma swoje wady i zalety. I to jest najbardziej interesujące w drugim człowieku.
Natomiast dla mnie duże znaczenie ma to kto jaki jest. Bo co mi przyjdzie po chłopaku, który większość czasu będzie siedział na siłowni albo przed lusterkiem?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Buir napisał:
Thyme zgadzam się z Tobą w podpunktach do czwartego, no i do połowy szóstego Twojej wypowiedzi.
Prawdopodobnie dlatego, że tak jest wygodniej.



Buir napisał:
Pierwsza sprawa: sytuacje z starszą licealistkę traktowałem jako no uda się może się nie uda, tak jak powiedziałem wcześniej przez własną głupotę nie wykorzystałem sytuacji.
No więc powinieneś wyciągnąć z tego wnioski zamiast o tym wspominać, skoro jak sam powiedziałeś, przypadków "zauroczenia" miałeś około dwudziestu, spośród których na pewno czegoś istotnego nie wyciągnąłeś.



Buir napisał:
Druga sprawa: z tym wychodzeniem do knajp i na ogniska to chodziło mi oto, żę po prostu wychodzę do ludzi. Alkoholu piję ilości towarzyskie, nigdy się nie upijam i zawsze myślę w życiu trzeźwo
Wszyscy tak mówią. A nie pomyślałeś, że problemem jest, iż za bardzo lgniesz do ludzi? Tak że z czasem mogą mieć Cię dosyć, bo chcieliby nieco od towarzystwa odpocząć?



Buir napisał:
nie żyję w stylu ''o aby dziś'' jak to dzisiejsza młodzież i rówieśnicy co również zaznaczyłem w poście.
Idealizowanie samego siebie nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście nie przyznasz, że to robisz, bo to nie Ty jesteś odbiorcą swego komunikatu, aczkolwiek muszę powiedzieć, że czynią tak ludzie by dać do zrozumienia, że świat jest niesprawiedliwy i że z takim pięknym, światłym umysłem już dawno powinni stworzyć stały, romantyczny i udany związek oparty na wzajemnym zaufaniu, ładzie i harmonii.

Wiki, nie wiem co Ci po jakim chłopaku, ale ten temat nie został utworzony po to, byś przekonywała mnie do uczciwości kobiet.
 

Thisisgame

Nowicjusz
Dołączył
31 Październik 2012
Posty
281
Punkty reakcji
11
Wiek
30
Przeczytałem cały tekst... i naprawde powiem Ci szczerze,że rozumiem Cię doskonale.Jesteśmy chyba w tym samym wieku i jak widze sprawa wygląda bardzo podobnie.Również jestem osobą komunikatywną,nie unikam ludzi,nie wstydze się dziewczyn,czuje się swobodnie podczas rozmów z nimi itd;ale też nie miałem nigdy dziewczyny.Być może jest to po części moja wina,iż boje się zaangażować,ale po prostu nigdy nie chciałem mieć dziewczyny,do której nic bym nie czuł,którą mógłbym skrzywdzić

Też miałem za sobą akcje typu dziewczyna do mnie zarywa ,aż się okazuje,że ma chłopaka... wiem jak to boli,czujesz się wtedy jak ktoś groszy,jak ktoś kto jest czymś zastępczym.

Jedna dziewczyna starsza ode mnie o jakieś 4 lata spodobała mi się,wydawało mi się ,że ona też coś więcej do mnie czuła ... ale kiedy zobaczyłem ,że ma obrączke na palcu,sprawdziłem od razu czy nie ma faceta... odpowiedź sami sobie możecie dopisać.

Kilka razy słyszałem już teksty typu... gdybym nie miała chłopaka... nie rozumiem tego,to ma być komplement? Czuje się wtedy jak dupek,jak coś co można od ręki dostać,pobawić się i za przeproszeniem jebnąć w kąt.



Wydaje mi się ,że problem może leżeć w tym jak rozpoczynasz znajomość.Bo jeśli poznajesz dziewczyne i dajesz jej jasno,lecz nie nachalnie do zrozumienia,że podoba Ci się,to wtedy coś z tego może być.Jeżeli zaczynasz rozmowe jak kolega i starasz się być miły i kulturalny od razu jesteś traktowany z góry jak co najwyzej fajny znajomy/kolega.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Buir napisał:
Teraz zadam pytanie dla pań. Czy Wy naprawdę wolicie kiedy koleś jest w typie maczo czyli kaloryfer na klacie, irokez, trochę chamski dla dziewczyn, lecz nie wulgarny. Bo z moich doświadczeń tak wynika.
Cóż ,jeżeli o mnie chodzi to ja na przykład faceta ,który prawi mi tysiąc komplementów na minutę "wrzucam" do kosza. - myślę sobie " kolejny ,który chce mnie zaliczyć" . Nie robi to na mnie żadnego wrażenia , tylko pokazuje jaki facet jest płytki ,bo nie potrafi czymś zainteresować, zaimponować ,tylko sypie tekstami z bravo i tanio "słodzi".
Trochę chamski ? - nie , na pewno nie. Raczej chodzi o to ,że nie może zgadzać się ze mną zawsze i we wszystkim. Musi mi umieć zwrócić uwagę ,gdy coś mu się nie podoba , przedstawić swój punkt widzenia.
Nie może być na każde moje skinienie , kaprys.
Powinien być "zdrowo" zakochany. Miłość miłością ,ale zdrowy rozsądek trzeba zachować ,inaczej można być tylko wykorzystanym.
Chciałabym się też najpierw zaprzyjaźnić z nim , dobrze poznać jego charakter , problemy itd. ,a nie przechodzić od razu do "rzeczy" (związku ,nie seksu ^^ )

Jednym słowem nie można dać 100% pewności dziewczynie ,że się ją kocha. ( do dnia zaręczyn oczywiście , wtedy wszystko staje się niezwykle jasne- bynajmniej dla mnie)
Trzeba dać jej się trochę wykazać. (bo po co mi facet , dla którego czego bym nie zrobiła to i tak będzie dobrze. Chciałabym ,żeby chłopak też miał wobec mnie jakieś wymagania , chce się sprawdzić ,czy będę mogła im podołać , chcę by był szczęśliwy nie dlatego ,że "coś" zrobiłam , tylko dlatego bo zrobiłam coś na czym mu zależało ).Żeby ona też coś wkładała w ten związek. Jeżeli tylko facet daje i nie otrzymuje nic w zamian ( oprócz seksu , chyba ,że taki układ go zadowala) ,to dziewczyna ma świadomość ,że "owinęła go sobie wokół palca" i zaczyna go olewać , bo jakkolwiek źle ona by nie zrobiła on dalej ją kocha i pozwala sobie na coraz więcej " dać palec , to weźmie całą rękę". ( co najzabawniejsze większość facetów nie daje sobie z nią spokoju ,tylko zaczyna kochać jeszcze bardziej).
Natomiast jeśli chodzi o klatę to oczywiście mile widziana :) (Pudzianów i chłopców a' la justin bieber nie akceptuję)



Buir napisał:
Czasami zastanawiając się nad tą sprawą myślę sobie: " Kurczę, a może ja mam powołanie np: na księdza
No ja też się czasem zastanawiam , tylko raczej coś typu "Matka Teresa z Kalkuty ".




Thisisgame napisał:
ale też nie miałem nigdy dziewczyny.Być może jest to po części moja wina,iż boje się zaangażować,ale po prostu nigdy nie chciałem mieć dziewczyny,do której nic bym nie czuł,którą mógłbym skrzywdzić
Jakbym czytała siebie :lol:



Thisisgame napisał:
Kilka razy słyszałem już teksty typu... gdybym nie miała chłopaka... nie rozumiem tego,to ma być komplement?
Nie to znaczy : " cóż , myślałam ,że będziesz bardziej "szalony" , porwiesz mnie na złotym jednorożcu i będziemy żyć długo i szczęśliwie , a ty jesteś kolejnym nudnym (normalnym) facetem". Jednym słowem znaczy to ,że nic dla niej nie znaczysz.

Autorze , za bardzo szukasz ,za bardzo chcesz .
Wrzuć na luz ,a samo się znajdzie. ( albo będziesz księdzem :D )
 

Thisisgame

Nowicjusz
Dołączył
31 Październik 2012
Posty
281
Punkty reakcji
11
Wiek
30
ForeverYoung napisał:
Nie to znaczy : " cóż , myślałam ,że będziesz bardziej "szalony" , porwiesz mnie na złotym jednorożcu i będziemy żyć długo i szczęśliwie , a ty jesteś kolejnym nudnym (normalnym) facetem". Jednym słowem znaczy to ,że nic dla niej nie znaczysz.
Tak,tylko,że tak naprawde ja do tych dziewczyn nawet nie startowałem,a one mi z takim czymś wyskakują... po co? :D
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Thisisgame napisał:
Tak,tylko,że tak naprawde ja do tych dziewczyn nawet nie startowałem,a one mi z takim czymś wyskakują... po co? :D
Żeby sprawdzić , czy będziesz się "starał" (będziesz nachalny) i zapewnisz im dodatkowe emocje , których brakuje im w aktualnym związku. :)

Ja zakładam ,że to jest tak :
Facet jest nachalny , podniecająco wulgarny.
Zaczyna mówić ,że ją kocha ,nie może bez niej żyć (po tyg znajomości) i ona sobie myśli : " o matko , on mnie naprawdę kocha , on o mnie walczy nie to co Zdzichu , który wyrwał mnie na imprezie w remizie . " - i tak o to dziewczę powoli jest już jego. Potem prezenty , słodkie komplementy , naiwność , szybki seks , rozczarowanie , depresja, może wpadka , życie zmarnowane "bo on się tak starał".

Wydaje mi się ,że tylko co dziesiąta panna zauważy ,że ten koleś chce ją tylko zaliczyć , albo po prostu jest świrem.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Thisisgame napisał:
Kilka razy słyszałem już teksty typu... gdybym nie miała chłopaka... nie rozumiem tego,to ma być komplement?
Moim zdaniem jest to otwarcie sobie-Tobie furki na przyszłość.Taka dziewczyna chce,abyś pamiętał,że jakby co to jej się podobasz.
Czasami może to też być nieudolna próba pocieszenia.
 

Thisisgame

Nowicjusz
Dołączył
31 Październik 2012
Posty
281
Punkty reakcji
11
Wiek
30
Furtki na przyszłość... jak dla mnie to taka dziewczyna jest z góry skazana na porażke,ponieważ skoro jest z kimś i już myśli z kim chce być jak odejdzie od aktualnego chłopaka... no to cos tu jest jednak nie tak,prawda?

Jeśli to ma być próba pocieszenia,to rzeczywiście nieudolna :)

PS:Kieruje sie pewnymi zasadami w życiu,jedną z nich jest nie brać się za "cudze" kobiety.Po prostu sam bym się nie czuł z tym dobrze,a poza tym nie do końca bym jej ufał .
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
Buir napisał:
Czasami zastanawiając się nad tą sprawą myślę sobie: " Kurczę, a może ja mam powołanie np: na księdza lub mam jakąś wyjątkową misję do wykonania.''
Podobne zdanie słyszałem jakieś 5 lat temu. Ten, kto je wypowiedział jest dziś na trzecim roku teologii kapłańskiej... Ale jego relacje z dziewczynami wyglądały wtedy znacznie lepiej niż u autora tego tematu.
 
M

MocW_zbanowany

Guest
Buir napisał:
Teraz zadam pytanie dla pań. Czy Wy naprawdę wolicie kiedy koleś jest w typie maczo czyli kaloryfer na klacie, irokez, trochę chamski dla dziewczyn, lecz nie wulgarny. Bo z moich doświadczeń tak wynika.
Może po prostu obracasz się w towarzystwie niewłaściwych dziewczyn. Mnie typ macho nigdy nie interesował. Zdecydowanie preferuję typ intelektualisty, z który będzie można dzielić się pasjami, podróżować, spędzać czas.
Ty masz 20 lat, ja mam znajomego, który ma 32 i jedyny raz, gdy się całował... na naszym weselu, gdy złapał krawat. Niestety w Jego przypadku zawsze ważniejsza była nauka i chęć zdobywania dr przed nazwiskiem...
 
Do góry