Mimo tego, że zbliżał się wieczór, słońce wciąż świeciło mocno, tłukąc się do zmęczonych powiek kowboja.
- Jak nie potrzeba, to goni mnie po świecie wielka radioaktywna chmura, ale jak jest taki nieziemski skwar, to nawet sęp nie przeleci, żeby zasłonić mnie choćby na tyle, ile czasu zajmie mi...