Co jest "ja"?

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Nie znalazłem podobnego tematu więc zakładam.


Każdy z nas mówi "ja jestem". Wiele osób pyta "kim jestem". Inni mówią "nie mogę odnaleźć siebie". Są tacy którzy pragną zrozumieć "siebie". Psychologowie leczą nasze "ja". Często słyszę "czasami nie jestem sobą" lub "musisz być sobą". Hmm...

Od jakiegoś czasu zastanawiam się poważnie nad zagadnieniem związanym z naszym "ja", z naszym ego. Niedawno na innym forum przeczytałem wypowiedź dziewczyny, która mówiła, że nie wie kim jest, że nie jest spójna ze sobą. Mnie też to dotyczy. Na codzień czuję, że nie mam żadnej tożsamości, jestem niewyraźny, taki trochę rozmazany. Cokolwiek robię lub mówię czuję się obco w obec siebie samego. Mam wrażenie, że moje poglądy, przekonania nie pochodzą od mojego "prawdziwego ja".

Chciałbym Was zapytać, czy Wy znacie siebie? Czy możecie z całą pewnością powiedzieć, że znacie swoją tożsamość, że wiecie jaka jest Wasza prawdziwa osobowość, Wasze ego?

Bo ja osobiście zaczynam mieć podejrzenia, że coś takiego jak "ja" w ogóle nie istnieje. Wiem, wiem, psychologowie zgodnie stwierdzają, że "ja" jest i koniec kropka. 6,5 miliarda ludzi na tej planecie też tak sądzi. Można by potraktować sprawę po łebkach i powiedzieć "tak wielu ludzi nie może się tak po prostu mylić, więc "ja" istnieje". Odłóżmy opinię publiczną, światopogląd i osobiste przekonania na półkę i podzielmy włos na czworo. Zajrzyjmy w "ja". Weźmy je pod mikroskop. Zaznaczam, że nie chodzi mi o odnalezienie sensu życia, czy też szczęścia w życiu. Chodzi mi dokładnie o zlokalizowanie i scharakteryzowanie tego czego tak mocno bronimy.

Na początek, zadajcie sobie proste pytania (które sam sobie zadaję od paru dobrych lat):

- gdzie jest "ja"? W głowie? W kolanie? W trzustce? W małym palcu lewej stopy?

- jak wygląda "ja"? Jest czerwone czy zielone?

- jaką wielkość ma "ja"? Jaki ma obwód? Czy ja kończy się tam gdzie kończy się nasze ciało, czy wychodzi poza jego granice?

- jaki zapach ma "ja"? Pachnie potem czy różami?

- jaką fakturę ma "ja"? Jest gęste czy rzadkie?

- kiedy jest "ja"? W przeszłości, w teraźniejszości czy w przyszłości?

- czy "ja" jest płciowe?

- jaką temperaturę ma "ja"?

- z czego składa się "ja"? Z duszy? Z ciała? Z tkanki? Z myśli? Z powietrza? Z przekonań? Z emocji? Z gniewu? Z uczuć? Z materii? Z energii? Z wiary? Z czasu? Z przestrzeni? Z bólu? Z cierpienia? Z wolnej woli? Z nawyków? Ze szczęścia? Z umysłu? Z instynktu? Z intuicji? Z miłości? Czy może "ja" jest substancją niepochodzącą od niczego co znamy i jest bytem jednolitym samym w sobie, niepodzielnym?

Podsumowując... Co w nas jest "ja"?

Mówi się, że każdy jest indywidualny, że nie ma dwóch takich samych ludzi na świecie, że każdy jest na swój sposób wyjątkowy. Wynika z tego, że ego jako element naszego istnienia musi posiadać jakieś cechy odróżniające go od innych ego. Jabłko od innego jabłka może się różnić np. kolorem, wysokością, gęstością itp. Jeśli nasze wewnętrzne "ja" posiada jakieś indywidualne właściwości, to jakie? Ustalmy je.

Co o tym sądzicie? Czy Waszym zdaniem "ja" w ogóle istnieje? Czy to tylko złudzenie stwarzane przez naszą własną ignorancję? Iluzja powstała dlatego, że nigdy nie przyglądaliśmy się sobie bliżej? Zresztą nie musieliśmy - 6,5 miliarda ludzi zgadza się, że "ja" jest, więc po co się zastanawiać? Przecież tylu ludzi na raz nie może być w błędzie. Tyle, że kiedyś cały świat zgadzał się co do płaskości Ziemi...

Może ludzie zwyczajnie chcą wierzyć w "ja" bo świadomość pustki byłaby zbyt przerażająca. Może macie podobne wątpliwości ale nikt się nie przyznaje, nikt nie mówi tego na głos bo boi się zostać wyśmianym...?

Z drugiej strony...

- kto pisze te słowa? Ja. Przecież nie Wy.

- jeśli uderzę się w głowę to kto będzie cierpiał? Ja.

- kto widzi? Kto czuje, kto myśli? Ja.

- kto teraz patrzy na monitor? Kto myśli o patrzeniu na monitor? Kto postrzega to myślenie? Kto postrzega postrzeganie? JA!

Ech... W zależności od punktu widzenia "ja" wykazuje wszelkie własności istnienia i nieistnienia jednocześnie. Twardy orzech. Nie jeden filozof nie spał po nocach próbując rozwikłać ten problem.


Pozdrawiam.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Uwaga będzie długo i zapewne dla większości nudno, tak więc nie czytać :D :

Kod:
15. ODNALEZIENIE SIEBIE
Wielcy mistrzowie powiadają, że najważniejsze pytanie na świecie brzmi: Kim jestem? Albo inaczej: Czym jest "ja"? Czym jest to, co nazywam "ja"? Czym jest to, co nazywam sobą? Pojąłeś, czym jest świat, a nie zrozumiałeś tego, kim jesteś. Rozumiesz astronomię, wiesz, co to czarne dziury i kwazary, znasz informatykę, a nie wiesz, kim jesteś. No tak, wciąż jesteś pogrążony w śpiączce. Jesteś śpiącym naukowcem. Mówisz, że wiesz, kim jest Jezus Chrystus, a nie wiesz, kim ty jesteś! Skąd wiesz, że zrozumiałeś Jezusa Chrystusa? Kim jest ta osoba, która twierdzi, że wszystko to pojęła? Spróbujmy wpierw na to pytanie odpowiedzieć. Czyż taka odpowiedź nie jest fundamentem wszystkiego? Nie-zrozumienie zrodziło tych wszystkich religijnych głupców, którzy odpowiedzialni są za religijne wojny - mahometan walczących z Żydami, protestantów zwalczających katolików oraz całą resztę tych bezsensownych konfliktów. Nie wiedzą kim są, bo gdyby wiedzieli, nie toczyliby wojen. Nie inaczej jest w powiastce, w której mała dziewczynka pyta chłopczyka:
- Czy jesteś prezbiterianinem?
Na co on odpowiada:
- Nie jestem. My należymy do innego diabelstwa!
Teraz jednak chciałbym podkreślić znaczenie samoobserwacji. Słuchacie mnie, a przecież docierają do was wszystkie inne dźwięki poza moim głosem. Czy uświadamiacie sobie swoje reakcje podczas słuchania mnie? Jeśli nie, grozi wam pranie mózgu. Albo też możecie zostać wchłonięci przez siły drzemiące wewnątrz was, których istnienia nawet nie podejrzewacie. A jeśli nawet jesteście świadomi tego, jak na mnie reagujecie, to czy jednocześnie jesteście świadomi, skąd te reakcje płyną? Być może wcale nie ty mnie słuchasz, ale twój ojciec? Sądzisz, że to niemożliwe? Ależ tak. Wciąż spotykam ludzi, biorących udział w sesjach terapeutycznych, którzy są całkowicie nieobecni. Obecni są natomiast ich ojcowie, ich matki, ale nie oni sami. Oni nigdy nie byli obecni. "Żyje, ale to nie jestem ja, to mój ojciec we mnie". Jest to jak najbardziej, a nawet dosłownie prawdziwe. Mógłbym przeanalizować cię kawałek po kawałku i pytać: od kogo pochodzi to zdanie: od ojca, matki, babci, dziadka, od kogo?
Kto żyje w tobie? Odkrycie tego może być dla ciebie przerażające. Sądzisz, że jesteś wolny, a prawdopodobnie nie ma takiego gestu, myśli, emocji, postawy, poglądu, który by nie był zapożyczony od kogoś innego. Czy to nie przerażające? A ty nawet o tym nie wiesz. Pomówmy o mechanicznym życiu, które wdrukowano w ciebie. Jesteś ogromnie pewien rozmaitych rzeczy i sądzisz, że to ty jesteś tym, który jest ich tak pewien. Ale czy jest tak naprawdę? Będziesz musiał być bardzo świadom wszystkiego, by zrozumieć, że być może to, co ty nazywasz "ja", jest prostym konglomeratem doświadczeń, uwarunkowań i programowania.
To proces bolesny. I w gruncie rzeczy, kiedy zaczynasz się budzić, przechodzisz przez wiele bolesnych doświadczeń. Rozpadające się iluzje boleśnie ranią. Wszystko, co - jak sądzisz - zbudowałeś, zaczyna się walić. To boli. I tego właśnie dotyczy żal za grzechy, i tego dotyczy przebudzenie. Więc może znajdźmy chwilę czasu, już teraz, tutaj, gdzie siedzimy, na uświadomienie sobie, nawet w czasie gdy mówię, tego co czuje wasze ciało, co dzieje się w waszym umyśle i w jakim stanie emocjonalnym się znajdujecie? Czy uświadamiacie sobie te tablice, kolor ścian, materiał, z jakiego są zbudowane? A czy świadomi jesteście mej twarzy, własnych reakcji na nią? Jest to ważne, gdyż niezależnie czy jesteście tego świadomi, czy nie, jakoś na nią reagujecie. I najprawdopodobniej nie jest to wasza reakcja, ale reakcja, której was nauczono. A czy uświadamiacie sobie treść tego, co właśnie powiedziałem - choć bardziej będzie w tym wszystkim decydowała pamięć niż świadomość? Uświadomcie sobie swą obecność w tym pomieszczeniu. Powiedzcie sobie: "jestem w tym pokoju". To tak, jakbyś był na zewnątrz i obserwował siebie. Zauważysz pewną różnicę uczuciową, w porównaniu z obserwacją przedmiotów w pokoju. Później zadaj pytanie: "Kim jest osoba, która patrzy?" To "ja" patrzę na "mnie". Czym jest to "ja"? Czym jest to "mnie"? Na razie wystarczy, jeśli "ja" będzie obserwowało "mnie". Ale jeśli okaże się, że sam siebie potępiasz, nie zaprzestawaj potępiać się, nie porzucaj aprobaty, przyjrzyj im się jedynie. "Ja" potępia "mnie", "ja" dezaprobuje "mnie", "ja" aprobuje "mnie". Przyjrzyj się temu dobrze przez chwilę. Nie staraj się tego zmieniać! Nie mów: "Och, mieliśmy tego nie robić". Obserwuj, co się wydarzy. Jak już poprzednio wam mówiłem, samoobserwacja oznacza śledzenie tego wszystkiego, co dzieje się w tobie i dookoła ciebie, tak jakby to dotyczyło nie ciebie, ale kogoś zupełnie obcego.

16. OBNAŻANIE SIĘ DO "JA"
A teraz proponuję inne ćwiczenie. Proszę napisać na kawałku papieru krótką charakterystykę siebie. Na przykład: człowiek interesu, ksiądz, człowiek, katolik, Żyd...
Cokolwiek. Niektórzy, jak widzę, piszą takie rzeczy: poszukujący pielgrzym, kompetentny, żywotny, niecierpliwy, skoncentrowany, elastyczny, pojednawczy, kochanek, istota ludzka, nadmiernie ustrukturalizowany. Jest to, mam nadzieję, owoc samoobserwacji. Jak gdybyś patrzył na kogoś innego, nie na siebie. Zauważcie jednak, że macie do czynienia z "ja", które obserwuje "mnie". Jest to interesujący fenomen, który od wieków fascynuje filozofów i mistyków, naukowców, psychologów. "Ja" może obserwować "mnie". Wygląda na to, że zwierzęta nie są w stanie tego dokonać. Wydaje się również, że potrzebna jest do tego określona doza inteligencji. To, co zamierzam wam teraz powiedzieć, nie jest metafizyką, nie jest też filozofią. To czysta obserwacja i zdrowy rozsądek. Wielcy mistycy Wschodu odwołują się tak naprawdę do "ja", a nie do "mnie". W istocie niektórzy z tych mistyków uczą, że zaczynać powinniśmy od rzeczy, od świadomości rzeczy, by następnie przechodzić do świadomości myśli (czyli do "mnie") i dopiero na końcu osiągnąć świadomość tego, który myśli. Rzeczy, myśli, myśliciel. Tak naprawdę szukamy myśliciela. Czy myślący zna samego siebie? Czy mogę wiedzieć, czym jest "ja"? Niektórzy z mistyków odpowiadają: "Czy nóż może ciąć sam siebie? Czy ząb może sam siebie pogryźć? Czy oko widzi samo siebie? Czy ja może poznać siebie?"
Mnie jednak interesuje coś nieskończenie bardziej praktycznego, a mianowicie to, czym "ja" nie jest. Będę teraz posuwał się tak małymi kroczkami, jak tylko to jest możliwe, gdyż konsekwencje mogą być nieobliczalne. Niezwykle wspaniałe albo ponad miarę tragiczne, to zależy od waszego punktu widzenia.
Posłuchajcie. Czy jestem moimi myślami o tym, że myślę? Nie. Myśli przychodzą i odchodzą. Nie jestem moimi myślami. Czy jestem moim ciałem? Wiem, że miliony komórek naszego ciała ulegają w każdej minucie zmianie lub są odnawiane tak, że co siedem lat wszystkie zostają wymienione. Komórki pojawiają się i znikają. Rosną i obumierają. Ale "ja" wydaje się trwać. Czy więc moje ciało to ja? Na pewno nie!
Jestem czymś innym i czymś więcej niż moje ciało. Można by powiedzieć, że ciało jest częścią "ja", ale jest to podlegająca zmianie część "ja". Jest w ciągłym ruchu, podlega nieustannej zmianie. Nazywamy je zawsze tak samo, ale ono się zmienia. Podobnie mamy jedną nazwę dla wodospadu Niagara, ale wodospad ten tworzony jest przez wodę, która za każdym razem jest inna. Używamy tej samej nazwy dla ciągle zmieniającej się rzeczywistości.
A moje imię? Czy "ja" jest moim imieniem? Nie ulega wątpliwości, że nie, gdyż mogę zmieniać imię nie zmieniając "ja". A moja kariera? A moje poglądy? Mówię, że jestem katolikiem, wyznawcą judaizmu - czy to jest istotna część mojego "ja"? Czy jeśli przyjmę inną religię, to "ja" ulegnie zmianie? Czy mam wówczas nowe "ja", czy też to samo "ja", tyle że zmienione? Innymi słowy, czy moje imię jest istotną częścią mnie, mojego "ja"? Czy moja religia jest istotną częścią mojego "ja"? Przytoczyłem historyjkę o małej dziewczynce, która pyta małego chłopca, czy jest prezbiterianinem. Ktoś opowiedział mi inną, o Paddy. Paddy idzie ulicą Belfastu i nagle od tylu czuje przystawiony do głowy pistolet. Słyszy:
- Jesteś katolikiem czy protestantem?
Paddy musi szybko myśleć. Odpowiada więc:
- Jestem Żydem.
Na co słyszy głos: - Jestem największym szczęściarzem pośród Arabów w Belfaście.
Etykietki są dla nas niezwykle ważne. "Jestem republikaninem" - mówimy. Ale czy rzeczywiście? Nie myślisz chyba poważnie, że przystępując do jakiejś partii zyskujesz nowe "ja". Czy nie jest to stare "ja" z nowymi politycznymi przekonaniami? Słyszałem kiedyś o mężczyźnie, który pytał swego przyjaciela:
- Czy zamierzasz głosować na republikanów?
- Nie, będę głosował na demokratów - pada odpowiedz.
- Mój ojciec był demokratą, mój dziadek był demokratą, mój pradziad też był demokratą.
- Dziwaczne rozumowanie. Gdyby twój ojciec był koniokradem, tak jak i dziadek, a może również pradziadek, to kim byłbyś?
- Ach - odpowiada przyjaciel - wówczas byłbym republikaninem.
Tak wiele życia poświęcamy przywiązywaniu wagi do etykietek, naszych własnych i innych. Słowem, szyldy identyfikujemy z ludzkim "ja". Często pojawiają się etykietki: "katolik", "protestant". Pewien człowiek poszedł kiedyś do księdza i poprosił:
- Ojcze, chciałbym, abyś odprawił mszę za mego psa.
Ksiądz był oburzony. - Mszę za twego psa, co ty sobie wyobrażasz!
- Pokochałem tego psa i chciałbym zamówić mszę w jego intencji.
- Nie odprawiamy tu mszy w intencji psów. Może pan zapytać gdzie indziej, czy nie odprawiono by takiej mszy - odparł ksiądz.
Wychodząc mężczyzna rzucił księdzu:
- Trudno. Ja naprawdę kochałem tego psa. Podczas mszy za niego zamierzałem dać milion dolarów na ofiarę.
Na to ksiądz:
- Niech pan chwilę poczeka. Nie powiedział mi pan przecież, że pański pies był katolikiem.
Jeśli jesteś uwikłany w sieć etykietek, jakie mają one znaczenie względem "ja"? Czy można byłoby powiedzieć, że "ja" nie jest żadną etykietką, z którą jesteśmy związani? Etykietki należą do "mnie". To, co podlega nieustannej zmianie, to właśnie owo "mnie". Czy "ja" podlega jakimkolwiek zmianom? To prawda, bez względu na to, jakie etykietki masz na myśli (być może za wyjątkiem "istoty ludzkiej") stosować je należy do "mnie". A więc, kiedy wyjdziesz na zewnątrz siebie i obserwujesz "mnie", przestajesz identyfikować się ze "mną".
Cierpienie istnieje we "mnie" i zaczyna się wówczas, gdy identyfikujesz, "ja" z "mnie".
Załóżmy, że obawiasz się czegoś lub czegoś pożądasz, albo też czymś się niepokoisz. Kiedy "ja" nie identyfikuje się z pieniędzmi, nazwiskiem, narodowością, osobami, przyjaciółmi ani z żadną inną cechą, wówczas "ja" nigdy nie jest zagrożone.
Pomyśl o czymś, co było powodem bólu, zmartwienia czy niepokoju. Cóż takiego odkryjesz? Po pierwsze, uchwycisz pożądanie kryjące się za cierpieniem. Stwierdzisz, że jest coś, czego bardzo chcesz i gdyby nie to pragnienie, nie doznawałbyś cierpienia. Czym jest to pożądanie?
Po drugie, stwierdzisz, że nie jest to jedynie proste pożądanie. Jest ono uwikłane w identyfikację. Musiałeś sobie w jakiś sposób powiedzieć: "Istnienie mego, 'ja' nieodłącznie związane jest z tym pożądaniem". Cierpienie wynika z identyfikowania siebie z czymś, co jest na zewnątrz lub wewnątrz psychiki człowieka.
 

tajemnicza :)

Dominika ;)
Dołączył
4 Styczeń 2007
Posty
3 590
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
z daleka
omg tego drugiego juz nie przeczytalam :p

ja tez czasami sie zastanawiam kim jestem... kim sa moi starzy... czemu ja mam rece i wogóle i wtedy po takim rozmyslaniu czuje sie tak dziwnie...obco.. nie wiem to dziwne ale ja sie na filozofa nie nadaje ;)
 

kataryna

Po burzy ZAWSZE wschodzi Słońce! Nawet po najwięks
Dołączył
6 Grudzień 2005
Posty
6 512
Punkty reakcji
1
Wiek
32
Miasto
lepiej nie wiedzieć :P
Kiedy myślę nad tym, czym jestem, to moje myśli uciekają gdzie w kosmos. Nie wiem, dlaczego.
Ale wydaje mi się, że 'ja' to astral. Coś, co jest uwięzione śmiertelnymi więzami w moim ciele. Jest to rodzaj energii, o małej powierzchni, który po wyjściu z ciała (po śmierci) ma przypomina taki jakby obłoczek. "Ja" to nie moje ciało, bo np. jak boli mnie ręka to nie mówię "o ja bolę", tylko "boli mnei moja ręka". Moje ciało to moje opakowanie, coś, co należy tylko do mnie. Ale nie jest mną. Dzięki niemu mogę patrzeć, słuchać, czuć, myśleć, ale prawdziwe ja siedzi uwięzione, w środku, ale nie można powiedzieć, gdzie konkretnie. Gdzieś w okolicach głowy, ale nie w mózgu. "Ja" jestem astralem.
 

Kapciuszek

niepoprawna optymistka.
VIP
Dołączył
15 Grudzień 2006
Posty
5 363
Punkty reakcji
78
Miasto
kraina baśni
Ja...Tak naprawde nigdy sie nad tym nie zastanawialam...
Może jeszcze do tego nie dorosłam...? Nie wiem...

Ale tak teraz czytajac posta Maver, tak sobie myśle:

Ja...To moje wspomnienia, mój sposób patrzenia na swiat, moje zdanie na kazdy temat...

Nie ma dwóch takich samych ludzi na tym świecie....Nie chodzi tu nawet o wygląd zewnętrzny, ale właśnie o te "ja". Każdy z nas przezyl co innego, ma inne wspomnienia, nawet inaczej sie czuje czytają choćby tego posta... Moje "ja" to mój osobisty "identyfikator", cos co mnie odróżnia od innych, mój indywidualizm.

Może to jest zly tok myslenia, ale ja tak uważam pojęcia słowa "ja"

Ps. Nie zauwazyliscie, ze bardzo duzo jest słowka "mój", "moje" ? To jest ciekawe...
 

outremer

Fratres Militiae Templi
Dołączył
19 Listopad 2006
Posty
6 255
Punkty reakcji
165
Miasto
15
Samookreslenie nie jest wcale łatwe.To jak postrzegają nas inni , a to jak postrzegamy siebie sami jest raczej rozbieżne.
Dam przykład. Pracuję w sieci wypożyczalni filmów. Przy każdym nazwisku jest zdjęcie zrobione w celu identyfikacji klienta.
Pracownicy (czyli moi koledzy) zamiast zdjęć wklejają sobie coś na kształt avatarów. Oczywiście robią to jeden drugiemu. Jest to ciekawa informacja jak inni są przez nas postrzegani. Jest więc Shrek, zielona żabka, Bond, zombiak. Ja mam logo Edwarda
Nortona z " American History X "( Wieźień nienawiści ). Tak mnie postrzegają. Jak ma się to mojego ja ? Nie jestem pewien czy ja tak siebie widzę. A więc co jest prawdą ? Które ja jest prawdziwe ? A może sami nie potrafimy obiektywnie dostrzec swoich cech. Może do tego są potrzbni inni.
 

hihra

// Żyjący paradoks //
Dołączył
26 Styczeń 2006
Posty
1 433
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
// Kraków //
Zawsze gdy się zastanawiałam "Czym jest ja?" doprowadzało to do tego, że znajdowałam się w złym stanie psychicznym. Zadawało mi się, że nie pasuje do tego świata, a nawet, że mnie tu nie ma... Nie wiem jak to określić... agonia? Nie wiem dlaczego, ale to słowo mi tu pasuje. Dziś już nigdy nie pozwolę sobie na myślenie "czym jest ja" wiem do czego doprowadza w moim przypadku.
 

hói

Nowicjusz
Dołączył
22 Styczeń 2007
Posty
17
Punkty reakcji
0
Moje"ja" to jest tylko część Ciebie, jego, ich, tamtych.
Każdy mój ruch, myśl, odczucie to wynik wpływu religi, systemu, społeczności, mody itp.
Wszytkie zasady którymi się kieruje są wytworem ludzkości, ja jedynie przyjmuje te które uważam że mogą odwzorować moje "ja".

Moje "ja" to filtr przez który cedzę cały świat.


PS. post napisany przed przeczytamniem postu A.D.D.A.M.2.3.
 

warli

Nowicjusz
Dołączył
19 Kwiecień 2006
Posty
139
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Dla mnie "ja" to cos czego nie maja inni, to co mnie od nich odroznia. Zachowanie, wyglad, krzywe nogi, brak palcow... to tez jest "ja" :p
 

kolczyk_w_nosie

Nowicjusz
Dołączył
18 Styczeń 2007
Posty
52
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
z okolicy wielkopolskiej stolicy
Co to jest "ja"... nie powiem, również się zastanawiałam. Doszłam do wniosku, że "ja" to nasz charakter i można też dodać temperament.
Gdzie te "ja" znajduje się w głowie. Bo co odpowiada za nasze myślenie? Przetwarzanie informacji? ROzróżnianie dobra od zła, bólu, radości i innych uczuć?
"Nie umiem się odnaleźć" może oznaczać nieznalezienia sobie zajęcia, nie wiesz co czujesz: radość, smutek. Nie potrafisz rozmoznać co Cię gnębi jednym słowem.
Są różne teorie. Moja jest taka, że to emocje, ich nadmierna ilość, kilka różnych uczuć w tym samym czasie, i jak najbardziej depresja. Bo wtedy ludzie najczęściej nie mogą znaleźć sobie miejsca.

To wszystko jednak moje zdanie. A tak na marginesie... chcę zdawać na psychologię :] Jednakże filozofię też rozważam :]

Tyle.
 

M't

Nowicjusz
Dołączył
28 Czerwiec 2006
Posty
876
Punkty reakcji
1
Jeśli przyjmiemy że człowiek jest zbiorem cech, będziemy mogli podzielić ja na wrodzone i nabyte. Ich suma to my.

Człowiek może żyć tylko w społeczeństwie, bez niego nie ma racji bytu w postaci którą obrał.
Według mnie genotyp i cechy nabyte powinny się równowazyć. Niektórzy mówią że nie są sobą...trudno być takowym jeśli zbyt duży wpływ na nas ma środowisko. <czyt. cechy nabyte>

Ja istnieje. Ja to niepowtarzalny zbiór cech ludzkich który może być tylko podobny to któregoś z pozostałych zbiorów.

Wrodzone ja znajduje sie w kodzie DNA, tam zapisane jest że lubisz truskawki, błękitny kolor i zapach mokrego drewna.
Nabyte ja umiejscowiłbym w mózgu z powodu braku lepszego kandydata.

Poznać siebie...to niemożliwe ponieważ jesteśmy skrajnie subiektywni w swoich ocenach, a takowe nas nie interesują.

Odzwierciedleniem naszego ja jest nasze zachowanie, poniekąd też wygląd na jaki się zdecydujemy w obrebie możliwośc które stwarza nam ubranie, makijaż i tym podobne.
 

justis18

Nowicjusz
Dołączył
29 Marzec 2007
Posty
40
Punkty reakcji
0
Miasto
Warszawa
Hmm...w okresie dorastania bardzo często próbowałam znaleść swoja własną osobowość...odpowiedziec na pytanie kim jestem i jakie jest mi przeznaczone miejsce w świecie...Po prostu pragnełam odnaleść własne ''ja''

odpwiedz na wszystkie moje pytania przyszła niespodziewanie...

Nauczycielka zadała nam prace domowa na temat ''W jaki sposób możemy poznac prawde o drugim człowieku??''

i własnie wtedy dotarło do mnie, że owa prawda nie istnieje..po prostu....

Człowiek posiada w sobie tyle abiwalentnych uczuc, emocjii, zalet i wad których nawet on sam nie jest świadomy..

Pewne nasze cechy odnajduja światło dzienne jedynie podczas ekstremalnych sytuacjii..np...egoizm...
hmm..a więc jeżeli człowiek w/w sytuacjii wykarze się tą cechą a w zyciu codziennym nie możemy zazucic mu tej wady...czy możemy nazwac ta osobę egoistą??/

Warto zauwazyć, że bardzo często zmieniamy się pod wpływem doswiadczeń, towarzystwa, ogólnie naszego otoczenia...dzisiaj możemy uwazac sie z taką osobe podczas gdy jutro staniemy sie kims innym...

Wniosek jest prosty...
Nie ma sensu poszukiwanie własnego ''ja'' nigdy nie znajdziemy prawdziwej odpowiedzi na pytanie kim naprawde jestesmy...

A jeżeli ktos jedank zechce rozpocząć poszukiwania swojej osobowości..niech skończy na stwierdzeniu, że jest kimś wyjatkowym...niepowtarzalnym ;)
 
Do góry