Bezgraniczna MIŁOŚĆ.

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
Witam!
Miłość. To o nią chodzi i w tym temacie. Zakochałam się, to nie jest zauroczenie, ani coś przelotnego. Pierwsza miłość ;/ Ta która najbardziej boli i rani. Jestem jeszcze młoda i nie spodziewałam się ze mnie to spotka.
Zanim opisze dokładnie chciałabym żebyście przeczytali to co napisze, oczywiście jeżeli ktoś ma zamiar mi pisać "Tego kwiatu jest pół światu" niech sobie daruje. Jest to pokręcona historia i będę sie jak najłatwiej przedstawić cała tą sytuację.

Więc tak...
Wszystko zaczęło się 3 lata temu, nie pamiętam już jak go poznałam (chyba przez koleżankę). Pisaliśmy tylko przez komunikator, ponieważ ja byłam jeszcze totalnym dzieckiem i bardzo wstydliwą dziewczyną. On jest ode mnie starszy o 3 lata. Bardzo fajnie się nam pisało przez rok, ale przez komunikator to nie jest to samo co na żywo, i przestaliśmy ze sobą z jakiś błahych powodów pisać. Minęło pół roku, napisałam do niego. Byłam starsza, bardziej dojrzalsza (chociaż wszyscy i tak mówili mi że jestem dojrzalsza od swoich rówieśników, zawsze wyróżniałam się w grupie) ale i tak nadal dzieckiem. W sumie to wszystko od tamtego czasu się zaczęło. Zaczęliśmy dużo ze sobą rozmawiać, coraz więcej. Byliśmy przyjaciółmi, ale innymi niż normalni przyjaciele. On mówił do mnie "SKARBIE" a mi to nigdy nie przeszkadzało, i tak samo mówiłam do niego. Z dnia na dzień on przestawał być mi obojętny, chociaż jeszcze się nie spotkaliśmy. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic, ja wiedziałam o nim wszystko a on o mnie. Rozmawialiśmy przez telefon, czasami potrafiliśmy rozmawiać kilka godzin. Mieliśmy plany żeby się spotkać, i tak się stało. Spotkaliśmy się, było super, nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Był on dla mnie kimś bardzo wyjątkowym, moją "bratnią" duszą, miał taki sam gust jak ja, słuchaliśmy takiej samej muzyki, mieliśmy takie same poglądy na te same tematy. Był cudowny. Nadal byliśmy przyjaciółmi, to jak się do mnie odnosił, mówiąc "SKARBIE" nie było dla mnie już takie obojętne, to było dla mnie coś ważnego.Po spotkaniu zakochałam się w nim. Sam nawet zapytał się mnie czy coś do niego czuje, odpowiedziałam "NIE" (wiem to był mój błąd) ale ja nadal byłam dla niego tylko przyjaciółką. Jedno czego nie wiedziałam to, to jak zareaguje gdy powiem mu że się w nim zakochałam, przyjaźń była dla mnie ważniejsza niż to że może moglibyśmy być razem, bo wiedziałam że nic nie trwa wiecznie oprócz przyjaźni. Robił mi nadzieję , słowa typu tęsknie i ze nie może beze mnie wytrzymać (ale i tak nigdy nie wiedziałam czy jako przyjaciółki czy dziewczyny) były dla mnie czymś ważnym. Spotkaliśmy się jeszcze chyba dwa razy. Po każdym spotkaniu zawsze się mnie pytał czy nic do niego nie czuje, zawsze mówiłam to samo, że NIE. Tak bardzo się bałam mu to powiedzieć. Był i jest dla mnie całym światem. Nastąpiło ostatnie spotkanie, było cudownie, jak w bajce. Pocałował mnie. Ale był to przyjacielski pocałunek... Po tamtym spotkaniu było miedzy nami tak samo dobrze jak zawsze, i znowu zadał to samo pytanie..czy coś do niego czuje i czy nadal był dla mnie tylko przyjacielem, po raz kolejny powiedziałam mu że nic nie czuje i ze jest moim przyjacielem. Od ostatniego spotkania pisaliśmy o tym że musimy się spotkać jeszcze raz, bo on juz beze mnie nie wytrzymuje. Pisał mi że gdybym na następnym spotkaniu się w nim zakochała żebym mu to powiedziała bo może moglibyśmy być razem(to dało mi wiele do myślenia), ale nigdy nie miał czasu by się spotkać, szkoła, treningi. Nadszedł dzień w którym powiedział mi że musi mi coś bardzo ważnego powiedzieć, chociaż sam jeszcze nie był pewien czy to czuje(każdy chyba domyśla się o co chodzi, ale ja udawałam że nie mam zielonego pojęcia) Mieliśmy tego samego dnia porozmawiać przez telefon, ponieważ przez komunikator nie rozmawialiśmy o takich rzeczach (dla nas obu jest to dziecinne). Jednak nie porozmawialiśmy. Przed rozmową miał dziwny opis "Moje życie zmieniło się o 180 stopni", zapytałam o co chodzi, odpowiedział że napisała do niego dziewczyna która mu się kiedyś podobała, twierdząc że go KOCHA. I nie dowiedziałam się co chciał mi wtedy powiedzieć ponieważ on "wybrał" ją. Zerwaliśmy kontakt na miesiąc, jednak miałam nadzieje że wróci nawet tylko jako przyjaciel. I wrócił, mówiąc że śniłam mu się i że gdy był z Nią nie mógł przestać o mnie myśleć. Ale to ona z nim zerwała. Wtedy miałam wielką nadzieje ale byliśmy tylko PRZYJACIÓŁMI. Mieliśmy się spotkać na początku czerwca. Od czasu spotkania gdy mnie pocałował minęło kilka miesięcy. W kwietniu zerwaliśmy kontakt. Pierwszy raz się pokłóciliśmy, o głupotę, twierdził "że za dużo czasu mu poświęcam, chociaż jesteśmy tylko przyjaciółmi" powiedziałam mu że inny chłopak by się cieszył a on ma do mnie o to pretensje, chciał załagodzić tą sytuacje mówiąc żeby było tak jak wcześniej ale ja powiedziałam ze nigdy już tak nie będzie, i to koniec oraz żeby już do mnie nigdy nie pisał. Popełniłam najgorszy błąd w moim życiu, gdy teraz o tym myślę chce mi się płakać. Minął rok, nie pisaliśmy do sobie, on znalazł sobie dziewczynę z którą jest też rok. Kocha ją tak bardzo jak ja jego. Nie było dnia żebym nie płakała. Byłam i jestem załamana, choć minęło tak dużo czasu ja nadal czuje to samo! Na dodatek miesiąc temu pisałam z jego przyjacielem który zapytał się mnie czemu ciągle jestem smutna, odpowiedziałam że zakochałam się w kimś rok temu (nie mówiąc ze chodzi o jego przyjaciela) i tak się jakoś złożyło że ten przyjaciel rozmawiał z nim o mnie i mu wszystko powiedział, pan M. (ten w ktorym się zakochałam) połączył fakty, i napisał do mnie z pytaniem czy to w nim się zakochałam. Minął rok, nie potrafiłam znowu kłamać, i powiedziałam że TAK. Oczywiście usłyszałam to czego się spodziewałam że nic z tego nie będzie i takie tam. Starał mi się pomóc, mówiąc że zawsze będę mogła do niego napisać i zadzwonić. 2 tygodnie temu napisałam do niego, ponieważ nie dałam rady. Znowu ciągle płakałam. Zaproponował rozmowę przez telefon, żebyśmy jeszcze raz na spokojnie sobie wszystko wyjaśnili. Tak się też stało. Po raz kolejny, kolejna osoba uświadomiła mi że nic, nigdy z tego nie będzie, że ma dziewczynę którą bardzo kocha, i jest szczęśliwy. Ja to wszystko wiedziałam, i nigdy nawet nie przyszło mi na myśl żeby próbować w jakikolwiek sposób rozdzielić ich. Mówił również o tym że powinnam zacząć od nowa żyć, zapomnieć o tym co było. Ale to nie jest łatwe! Nie da się tak po prostu zapomnieć. Tym bardziej to wszystko mnie zabolało, bo mieć świadomość tego a usłyszeć to od osoby którą się bardzo kocha, jest różnicą. "Jutro masz wstać z uśmiechem na twarzy i zacząć od nowa żyć" - jego słowa, tylko że on ma własne życie, dziewczynę którą kocha, przyjaciół, szkołę, plany na przyszłość. Ja nie mam własnego życia, bo to on nim zawsze był, on był moim życiem, był NAJWAŻNIEJSZĄ osobą na świecie. Mogłabym zrobić dla niego nawet teraz wszystko.Mówił że jestem tą samą super dziewczyną którą poznał, i ze znajdzie się kiedyś ktoś taki kto mnie pokocha. Ta rozmowa nie była mi obojętna, po roku czasu znowu mogłam usłyszeć jego głos i to czy się zmienił. Nie zmienił się, nadal był chłopakiem w którym się zakochałam...

Jestem z tym wszystkim sama, przyjaciele wiedzą o tym wszystkim chociaż nie potrafią mi już pomóc. Ja nie oczekuje od nikogo pomocy, staram się też nie użalać nad sobą, ponieważ inni też mają swoje problemy, nie chce sprawiać im kłopotów. Od Was też nie oczekuje pomocy, tylko zrozumienia. Nie mam co ze sobą zrobić, próbowałam wszystkich sposobów by zapomnieć: spotykałam się z innymi chłopakami, chodziłam na dodatkowe zajęcia , wychodziłam na imprezy i wiele innych rzeczy. Nic nie pomogło, a ta ostatnia rozmowa z nim jeszcze bardzej wszystko skomplikowała, nie wiem czy mam : nadal mieć nadzieje ze coś z tego może KIEDYŚ będzie i zapominać, czy może zapomnieć i już nigdy do tego nie wracać.
i BłAGAM nie piszcie, że to kiedyś minie i że kiedyś poznam innego lepszego chłopaka, który będzie odwzajemniał moje uczucia. Ja nie chce poznać innego chłopaka, ja nie chce zapomnieć! Jednak nie mam innego wyjścia, ale gdybym mogła to cofnęła bym czas nie licząc się z konsekwencjami.
Człowiek uczy się na błędach...

Przepraszam za to, że się tak rozpisałam, jeżeli ktoś znajdzie chwile czasu by przeczytać to byłabym bardzo wdzięczna. Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie, chętnie udzielę na nie odpowiedzi:)
 

Monia12345

Nowicjusz
Dołączył
12 Grudzień 2007
Posty
334
Punkty reakcji
0
Uff dotarłam do końca :) Ja Cię doskonale rozumiem. Taka jest miłość... Z tym chyba musisz sobie sama poradzić bo nikt nie jest Ci w stanie pomóc do końca. Najlepiej jak byś nie widywała go ( o ile to możliwe) wywalić jego nr gg i komórki. Żeby nie korciło Cie by zadzwonić do niego czy napisać. ( chyba, że już znasz jego nr na pamięć) Bo inaczej nie zapomnisz o nim. sama wiem po sobie. Wszystko było ok gdy go nie widziałam... a jak zobaczyłam to masakra.. Widziałam go prawie codziennie bo mieszkamy przez ulice.
 

stefaniaa

Nowicjusz
Dołączył
12 Luty 2009
Posty
354
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Trójmiasto
ooo rany...
co mogę powiedzieć na ten temat: chyba tylko to, że jesteś sama sobie winna. Niestety. Wiem , że to wiesz i pewnie teraz żałujesz iż nie byłaś z nim od początku szczera. A powinnas mu wtedy powiedzieć o swoich uczuciach - sprawa potoczyłaby się inaczej. Ale co zrobić...to jest PRZESZŁOŚĆ!!! Ty musisz żyć teraźniejszością i cieszyć się z każdego dnia. Jeśli nie chcesz o nim zapomnieć to może utrzymuj kontakt... i powoli nastawiaj się, że to TYLKO PRZYJACIEL i NIC WIĘCEJ! Możecie przecież rozmawiać jak normalni ludzie. Bo nie ma różnicy czy zerwiesz kontakt czy nie - będziesz o nim myślała! Tylko nie żyj jego życiem bo masz swoje! Spotykaj się z chłopakami, korzystaj ze wszystkiego co przyniesie Ci los :) wyszalej się! Jesteś młoda, więc korzystaj należycie z tej młodości. Pokaż, że potrafisz dać sobie radę i jesteś silna. A jak Ci będzie źle to po prostu pisz tutaj :)
 

goszka

[.już - cóż.] kobieta niezależna
Dołączył
23 Maj 2007
Posty
1 322
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Police/Tilburg
cóż życie takie jest. a oprócz tego moim skromnym zdaniem dałaś się wykorzystać, pojawiał się wtedy kiedy on chciał, on drygował waszym losem, on decydował o wszystkim. a niestety młodość ma kilka powiązanych ze sobą cech w tym naiwność. nie wierz, że wróci do Ciebie, bo tak nie będzie. jak się ma miękkie serce, trzeba mieć twardą du.pę.

pozdrawiam.
 

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
Uff dotarłam do końca :) Ja Cię doskonale rozumiem. Taka jest miłość... Z tym chyba musisz sobie sama poradzić bo nikt nie jest Ci w stanie pomóc do końca. Najlepiej jak byś nie widywała go ( o ile to możliwe) wywalić jego nr gg i komórki. Żeby nie korciło Cie by zadzwonić do niego czy napisać. ( chyba, że już znasz jego nr na pamięć) Bo inaczej nie zapomnisz o nim. sama wiem po sobie. Wszystko było ok gdy go nie widziałam... a jak zobaczyłam to masakra.. Widziałam go prawie codziennie bo mieszkamy przez ulice.

Ja go w ogóle nie widuje, mieszkamy od siebie około 40 km:) Numer telefonu i gg wyrzuciłam ale niestety znam na pamięć. Wiem że muszę zapomnieć ale gdy tylko o nim pomyśle od razu w oczach kręcą mi się łzy.

ooo rany...
co mogę powiedzieć na ten temat: chyba tylko to, że jesteś sama sobie winna. Niestety. Wiem , że to wiesz i pewnie teraz żałujesz iż nie byłaś z nim od początku szczera. A powinnas mu wtedy powiedzieć o swoich uczuciach - sprawa potoczyłaby się inaczej. Ale co zrobić...to jest PRZESZŁOŚĆ!!! Ty musisz żyć teraźniejszością i cieszyć się z każdego dnia. Jeśli nie chcesz o nim zapomnieć to może utrzymuj kontakt... i powoli nastawiaj się, że to TYLKO PRZYJACIEL i NIC WIĘCEJ! Możecie przecież rozmawiać jak normalni ludzie. Bo nie ma różnicy czy zerwiesz kontakt czy nie - będziesz o nim myślała! Tylko nie żyj jego życiem bo masz swoje! Spotykaj się z chłopakami, korzystaj ze wszystkiego co przyniesie Ci los :) wyszalej się! Jesteś młoda, więc korzystaj należycie z tej młodości. Pokaż, że potrafisz dać sobie radę i jesteś silna. A jak Ci będzie źle to po prostu pisz tutaj :)

Wiem że sama jestem sobie tego winna i bardzo żałuje tego wszystkiego. Tylko że niepotrzebnie po roku przerwy powiedziałam mu że się w nim zakochałam, ponieważ to i tak nic nie zmieniło. On jeszcze bardziej uświadomił mi że nic z tego nie będzie i niepotrzebnie się mną martwi twierdząc że zepsuł mi życie. Utrzymywać z nim kontaktu nie chce bo ja nie potrafię myśleć o nim jak o przyjacielu a tym bardziej że on wie o tym że go kocham, a po za tym On sam nie chce utrzymywać kontaktu dla mojego dobra.
Spotykałam się z jednym chłopakiem, który niestety się we mnie zakochał a ja nie umiałam odwzajemnić jego uczucia. Na dodatek chodzę z nim do klasy...
Szczerze nie potrafię nawet pokazać że jestem silna i dam radę, bo ja nie daję rady. Gdybym radziła sobie z tym wszystkim nie pisałabym tutaj:)

cóż życie takie jest. a oprócz tego moim skromnym zdaniem dałaś się wykorzystać, pojawiał się wtedy kiedy on chciał, on drygował waszym losem, on decydował o wszystkim. a niestety młodość ma kilka powiązanych ze sobą cech w tym naiwność. nie wierz, że wróci do Ciebie, bo tak nie będzie. jak się ma miękkie serce, trzeba mieć twardą du.pę.

pozdrawiam.

Niestety nie zgodzę się z Tobą. Nie dałam się wykorzystać, ponieważ byliśmy przyjaciółmi, on nie wiedział że się w Nim zakochałam, wiec nie wykorzystywał mnie bo nie miał jak mnie wykorzystać.
Może i jestem naiwna, nikt nie jest doskonały, dlatego sądzę ze człowiek uczy się na błędach.
 

Dżema

Nowicjusz
Dołączył
26 Kwiecień 2009
Posty
54
Punkty reakcji
0
Miasto
Bańka mydlana na końcu świata
Hm. :) Wreszcie przeczytałam.

No i co ja Ci moge powiedzieć? Mówiac szczerze ja miałam podobną sytuacje tylko, że chłopak był w moim wieku i mieszka w tym samym mieście całkiem niedaleko. Widuję go dość czesto przez to nie moge o nim zapomnieć chociaż mineło już pare miesiecy. Wiem jak to jest. Żyj dalej. Zapomnieć jest trudno, odkochać jeszcze trudniej. Ale juz niestety nic na to nie poradzisz, taka jest kolej rzeczy. Ja również zawaliłam przez brak szczerości trzymając się słów "ja chyba kochać nie potrafie, nic do Ciebie nie czuje". Teraz obie wiemy, że szczerość jest najważniejsza tak? :)

Pozdrawiam, głowa do góry.
 

stefaniaa

Nowicjusz
Dołączył
12 Luty 2009
Posty
354
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Trójmiasto
Wiem że sama jestem sobie tego winna i bardzo żałuje tego wszystkiego. Tylko że niepotrzebnie po roku przerwy powiedziałam mu że się w nim zakochałam, ponieważ to i tak nic nie zmieniło. On jeszcze bardziej uświadomił mi że nic z tego nie będzie i niepotrzebnie się mną martwi twierdząc że zepsuł mi życie. Utrzymywać z nim kontaktu nie chce bo ja nie potrafię myśleć o nim jak o przyjacielu a tym bardziej że on wie o tym że go kocham, a po za tym On sam nie chce utrzymywać kontaktu dla mojego dobra.
Spotykałam się z jednym chłopakiem, który niestety się we mnie zakochał a ja nie umiałam odwzajemnić jego uczucia. Na dodatek chodzę z nim do klasy...
Szczerze nie potrafię nawet pokazać że jestem silna i dam radę, bo ja nie daję rady. Gdybym radziła sobie z tym wszystkim nie pisałabym tutaj:)

hmm no to chyba nie pozostaje Ci nic innego jak wziąć się w garść i zacząć życie od początku, bez niego!
 

Glossiness

Nowicjusz
Dołączył
18 Kwiecień 2009
Posty
129
Punkty reakcji
0
Wiek
31
bardzo nieciekawa sytuacja:( Strasznie chciałabym Ci pomóc, ale sama nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Moja opinia chyba będzie troche inna od poprzednich... Wydaje mi się, że chłopak jest naprawde w porządku, skoro sam powiedział Ci, żebyś zaczęła żyć na nowo. Jak byłam rok temu z chłopakiem, byla taka dziewczyna, ktora kocha go od zawsze i chyba nadal, a on? Olewał ją strasznie no i traktował zupełnie inaczej niż ten Ciebie, więc...
Nie chciałaś, zebysmy pisały, ze to minie, ale minie naprawde, uwierz... Staraj się uśmiechać nawet na siłę. Wszystko się poukłada! :przytul:
 

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
hmm no to chyba nie pozostaje Ci nic innego jak wziąć się w garść i zacząć życie od początku, bez niego!

Wiem i zdaje sobie z tego sprawe:) Ale minął rok a ja nadal kocham go tak samo mocno, i zastanawiam się tylko jak długo będzie to jeszcze trwać...

bardzo nieciekawa sytuacja:( Strasznie chciałabym Ci pomóc, ale sama nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Moja opinia chyba będzie troche inna od poprzednich... Wydaje mi się, że chłopak jest naprawde w porządku, skoro sam powiedział Ci, żebyś zaczęła żyć na nowo. Jak byłam rok temu z chłopakiem, byla taka dziewczyna, ktora kocha go od zawsze i chyba nadal, a on? Olewał ją strasznie no i traktował zupełnie inaczej niż ten Ciebie, więc...
Nie chciałaś, zebysmy pisały, ze to minie, ale minie naprawde, uwierz... Staraj się uśmiechać nawet na siłę. Wszystko się poukłada! :przytul:

Kiedyś w końcu minie...Przecież nic nie trwa wiecznie, prawda ?! ;>
Udawanie że wszystko jest ok bardzo dobrze mi wychodzi ;p wiec z tym przynajmniej nie mam problemów ;)
 

oliviabonavista

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2008
Posty
491
Punkty reakcji
0
Przeeeeczytałaaaam ;) nieźle ;)

Kiedyś, 3 lata temu byłam z takim idiotą.. Idiota, bo zawsze to wiedziałam, a pomimo tego bardzo go kochałam.. Mi mówił co innego, innej też co innego. Nie wiem co mnie w nim kręciło. Użerałam się z tym uczuciem 2.5 roku :/ On wciąż do mnie pisał, bo stwierdził, że uwielbia ze mną rozmawiać; mieliśmy te same poczucie humoru, a takiego jak ja nie ma chyba nikt inny.. A ja jak głupia rozmawiałam z nim.. nie wiem po co :/ Płakałam, nie raz. Zwłaszcza, że miał dziewczynę; wszystkim na około mówił jak to ją kocha, ale mi co innego :/ Nie wiedziałam w co wierzyć. Ale jednego byłam pewna: że kurde i tak chce z nim być :/ Moment przełomowy; kiedyś wieczorem napisał mi, że wciąż o mnie myśli, że by chciał znów ze mną być, a ja usiadłam, pomyślałam: po co mi on? Nie myślałam, o tym, że jest idiotą, bo jego wad nie widziałam, dla mnie był miły, kochany, uprzejmy.. Tak to go chciałam, bardzo, ale jak sam ze mną chciał być: już nie..

Potem gdy mu napisałam ,,chyba ci lejce je**y'' więcej nie napisał.. Byłam z tego bardzo dumna, każdy kontakt z nim usunęłam.. i jestem wyleczona ;)

Wybacz ale muszę to napisać: najlepiej się poczujesz z kimś innym; zapomnisz o tym; nie mówię, że to minie szybko, ale minie napewno; teraz jesteś w szoku, ,,czas goi rany'' pamiętaj :)
 

uzzo

Małpiszon mądrości
Dołączył
24 Luty 2007
Posty
2 984
Punkty reakcji
26
Miasto
z piekła rodem
po

1- stanowczo za dlugie mozna bylo to skrocic do 1/4
2- czego ty sie spodziewalas? dalas mu na poczatku kosza mimo ze sama nie wiedzialas czego tak naprawde chcesz
3- znalazl sobie inna a ty piszesz "on ja kocha tak jak ja jego" no sorry ale skad masz takie informacje? szkoda gadac
4- cierpisz przez niego a tak naprawde sama siebie jestes winna ze bylas taka niezdecydowana i nie potrafilasz postawic mu sprawe jasno zawsze mialas jakies watpliwosci
5- fakt ze facet tez powinnien postapic tak jak na dzeltelmena przystalo ale tego nie robi wiec olej go i nie rozpaczal jakby to byl koniec swiata
6- masz doswiadczenie i na przyszlosc nie popelnial tych samych bledow
7- i zle mi sie to czytalo wiec jak cos sie nie zgadza z tym co pisze to poprostu zmeczenie oczow mnie dopadlo jak to czytalem
8- zapomnij, baw sie, poznawaj ludzi obserwuj zachowanie bo nie trzeba zwracac na to co sie gada ale na to co sie robi
9- uwazam ze jak on do ciebie startowal a ty chcialas zeby on byl przyjacielem to sie nie dziwie ze zrezygnowal z walki, bo osobiscie nie wierze w prawdziwa przyjazn miedzy kobieta a facetem tym bardziej ze on chcial z toba byc.
10- zawsze to facet jest winny i swinia itp. coz lepiej zeby to byla wina faceta a nie kobiety bo jak to wtedy wyglada heh?

tyle od mnie
 

Predictable

Bywalec
Dołączył
7 Grudzień 2008
Posty
1 739
Punkty reakcji
60
Miasto
Wielkopolska
Każdy przechodzi to inaczej . Jedni po paru miesiącach potrafią się podnieść zebrać w sobie pozytywnego myślenia by brnąć dalej do przodu a u innych trwa to dłużej wciąż nie mogą dojść do siebie . U mnie trwa to nadal . Od tamtej pory minął już ponad rok a ja wciąż nie moge o tym zapomnieć ..nie ma dnia żebym o nim myślała ciągle mam w głowie jego uśmiech pewne momenty które się wydarzyły to jak się poznaliśmy , wszystkie nasze rozmowy . Ja nigdy nie czułam tego do żadnego innego chłopaka . Wyrzucenie jego numeru telefonu , gadu nic Ci nie da tyle że nie będzie Cie podkuszało żeby do niego napisać . Myślałam że mam serce z kamienia nie potrafie kogoś obdarzyć uczuciem może nie byłam wtedy gotowa na to .Nie utrzymujemy kontaktu ale ostatnio zaskoczył mnie w sumie to nic szczególnego dla mnie jednak znaczenie miało próbował traktować mnie jak powietrze przez ten czas nie odzywał się a nagle po połrocznej przerwie przywitał się ze mną . Uśmiechnął się . On mnie nie oszuka bo wiem że nadal to czuje dokładnie co ja a może to tylko sentyment dlatego czekam ... cierpliwie czekam .


Nie oszukuj się bo to uczucie nigdy tak poprostu nie minie . Zawsze będziesz wspominała o tym nawet jak minie parenaście lat . Najlepiej wziąć się mocno w garść próbować sobie wmawiać ze sobie poradzisz zacząć powoli budować wszystko od nowa . Ja straciłam kogoś naprawde wyjątkowego ale zorientowałam się po tym jak już było za późno ..
Pamiętaj żeby być szczerą mimo wszystko żeby nie mieć potem wyrzutów sumienia do samej siebie bo za takie drobnostki konsekwencje ponosi się bardzo długo :)
 

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
Przeeeeczytałaaaam ;) nieźle ;)

Kiedyś, 3 lata temu byłam z takim idiotą.. Idiota, bo zawsze to wiedziałam, a pomimo tego bardzo go kochałam.. Mi mówił co innego, innej też co innego. Nie wiem co mnie w nim kręciło. Użerałam się z tym uczuciem 2.5 roku :/ On wciąż do mnie pisał, bo stwierdził, że uwielbia ze mną rozmawiać; mieliśmy te same poczucie humoru, a takiego jak ja nie ma chyba nikt inny.. A ja jak głupia rozmawiałam z nim.. nie wiem po co :/ Płakałam, nie raz. Zwłaszcza, że miał dziewczynę; wszystkim na około mówił jak to ją kocha, ale mi co innego :/ Nie wiedziałam w co wierzyć. Ale jednego byłam pewna: że kurde i tak chce z nim być :/ Moment przełomowy; kiedyś wieczorem napisał mi, że wciąż o mnie myśli, że by chciał znów ze mną być, a ja usiadłam, pomyślałam: po co mi on? Nie myślałam, o tym, że jest idiotą, bo jego wad nie widziałam, dla mnie był miły, kochany, uprzejmy.. Tak to go chciałam, bardzo, ale jak sam ze mną chciał być: już nie..

Potem gdy mu napisałam ,,chyba ci lejce je**y'' więcej nie napisał.. Byłam z tego bardzo dumna, każdy kontakt z nim usunęłam.. i jestem wyleczona ;)

Wybacz ale muszę to napisać: najlepiej się poczujesz z kimś innym; zapomnisz o tym; nie mówię, że to minie szybko, ale minie napewno; teraz jesteś w szoku, ,,czas goi rany'' pamiętaj :)

Tylko że on nie jest idiotą. Najgorsze jest to że każda z was może powiedzieć "idiota, ale z niego s:cenzura:y***" Ja tak nie mogę powiedzieć bo to wszystko moja wina. On ma dziewczynę którą naprawdę kocha, nigdy nie widziałam go tak bardzo szczęśliwego. I dla mnie jego wady są nieistotne, ponieważ są to takie same wady które ja mam, byliśmy kiedyś tacy sami. Tak jak już pisałam; wiem że minie bo przecież nic nie trwa wiecznie.


po

1- stanowczo za dlugie mozna bylo to skrocic do 1/4
2- czego ty sie spodziewalas? dalas mu na poczatku kosza mimo ze sama nie wiedzialas czego tak naprawde chcesz
3- znalazl sobie inna a ty piszesz "on ja kocha tak jak ja jego" no sorry ale skad masz takie informacje? szkoda gadac
4- cierpisz przez niego a tak naprawde sama siebie jestes winna ze bylas taka niezdecydowana i nie potrafilasz postawic mu sprawe jasno zawsze mialas jakies watpliwosci
5- fakt ze facet tez powinnien postapic tak jak na dzeltelmena przystalo ale tego nie robi wiec olej go i nie rozpaczal jakby to byl koniec swiata
6- masz doswiadczenie i na przyszlosc nie popelnial tych samych bledow
7- i zle mi sie to czytalo wiec jak cos sie nie zgadza z tym co pisze to poprostu zmeczenie oczow mnie dopadlo jak to czytalem
8- zapomnij, baw sie, poznawaj ludzi obserwuj zachowanie bo nie trzeba zwracac na to co sie gada ale na to co sie robi
9- uwazam ze jak on do ciebie startowal a ty chcialas zeby on byl przyjacielem to sie nie dziwie ze zrezygnowal z walki, bo osobiscie nie wierze w prawdziwa przyjazn miedzy kobieta a facetem tym bardziej ze on chcial z toba byc.
10- zawsze to facet jest winny i swinia itp. coz lepiej zeby to byla wina faceta a nie kobiety bo jak to wtedy wyglada heh?

tyle od mnie

ad1. Nie, nie mogłam tego skrócić. Chciałam napisać tak żeby niczego nie pominąć, i żeby wszystko było jasne.
ad2. Nie dałam mu kosza bo byłam tylko jego PRZYJACIÓŁKĄ, sam tak twierdził. Jeżeli mnie okłamywał to już nie moja wina...Może nie wiedziałam czego chce i przyznaje się do tego, ale taka już jestem..."Kobiety zmienne są"
ad3. Tak mi się wydaje. Gdy z Nim rozmawiałam, słyszałam w jego głosie coś co sprawiało że od razu wiedziałam że nigdy przedtem nie był tak bardzo szczęśliwy jak z Nią.
ad4. Masz rację, jestem sobie w 100% winna, ale jestem tego świadoma, dlatego trudno mi się z tym pogodzić.
Jeżeli chodzi Ci o to że miałam wątpliwości do tego czy go kocham, to nigdy nie byłam tego tak pewna jak teraz lub wcześniej.
ad5. Jak Twoim zdaniem powinien postąpić? Wydaje mi się, że zrobił wystarczająco dużo by mi pomóc. Chociaż tylko pogorszył sprawę, ale wy macie inne rozumowanie. Z resztą doceniam to że się starał, a ja wiem że zawsze mogę liczyć na pomoc z jego strony.
ad6. No tak.
ad7. Skoro widziałeś jak dużo tego jest wcale nie musiałeś tego czytać.
ad8. Już nie mam ochoty na zabawy, na razie wole zająć się szkołą i żyć dniem.
ad9. Oj, nie znasz go więc wcale nie wiesz jakie miał zamiary. Ale może jest tak jak mówisz, tylko czemu mi tego nie powiedział i chciał żebyśmy byli tylko przyjaciółmi?! Wydawało mi się że skoro nam na kimś zależy to chyba takich rzeczy się nie mówi.
ad10. hym...gdzie ja napisałam że faceci to świnie?Niektórzy nimi są, a niektórzy nie, tak już jest. I wcale nie jestem na niego wściekła, czy bynajmniej zła. Jedynie na kogo mogę być zła i mieć żal to tylko do siebie.

A tyle ode mnie.

Każdy przechodzi to inaczej . Jedni po paru miesiącach potrafią się podnieść zebrać w sobie pozytywnego myślenia by brnąć dalej do przodu a u innych trwa to dłużej wciąż nie mogą dojść do siebie . U mnie trwa to nadal . Od tamtej pory minął już ponad rok a ja wciąż nie moge o tym zapomnieć ..nie ma dnia żebym o nim myślała ciągle mam w głowie jego uśmiech pewne momenty które się wydarzyły to jak się poznaliśmy , wszystkie nasze rozmowy . Ja nigdy nie czułam tego do żadnego innego chłopaka . Wyrzucenie jego numeru telefonu , gadu nic Ci nie da tyle że nie będzie Cie podkuszało żeby do niego napisać . Myślałam że mam serce z kamienia nie potrafie kogoś obdarzyć uczuciem może nie byłam wtedy gotowa na to .Nie utrzymujemy kontaktu ale ostatnio zaskoczył mnie w sumie to nic szczególnego dla mnie jednak znaczenie miało próbował traktować mnie jak powietrze przez ten czas nie odzywał się a nagle po połrocznej przerwie przywitał się ze mną . Uśmiechnął się . On mnie nie oszuka bo wiem że nadal to czuje dokładnie co ja a może to tylko sentyment dlatego czekam ... cierpliwie czekam .


Nie oszukuj się bo to uczucie nigdy tak poprostu nie minie . Zawsze będziesz wspominała o tym nawet jak minie parenaście lat . Najlepiej wziąć się mocno w garść próbować sobie wmawiać ze sobie poradzisz zacząć powoli budować wszystko od nowa . Ja straciłam kogoś naprawde wyjątkowego ale zorientowałam się po tym jak już było za późno ..
Pamiętaj żeby być szczerą mimo wszystko żeby nie mieć potem wyrzutów sumienia do samej siebie bo za takie drobnostki konsekwencje ponosi się bardzo długo :)

Też sądzę że każdy odczuwa to inaczej. Każdy również ma inne zdanie na ten temat.
Staram się nie oszukiwać samej siebie, ale czasami przychodzi taki moment że mam ochotę obudzić się i mieć nadzieję że to tylko zły sen. Tak na prawdę nigdy nie okazywałam chłopakowi to co do niego czuje, tak było i tym razem. Zawsze czekałam na ruch z jego strony. Tak jak już pisałam człowiek uczy się na błędach, a ja przynajmniej mam nauczkę.
 

oliviabonavista

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2008
Posty
491
Punkty reakcji
0
Był idiotą, ale nie dla mnie; mi nie robił złych rzeczy; dla mnie był idealny :) Większą krzywdę robił swojej wtedy obecnej dziewczynie; my również byliśmy tacy sami, ale tylko gdy byliśmy sami i rozmawialiśmy ze sobą jak z nikim innym;

Ja cię chciałam tylko wesprzeć :) Uwierz, to jest tak jak z bólem głowy: minie, jeśli przestaniesz o tym myśleć, a potem nawet nie zorientujesz się jak to się szybko stało;

Nie chciałam ci przecież pisać: to twoja wina, masz co chciałaś; Trudno, stało się. Rozumiem, że żałujesz, on też napewno rozumie, ale nic nie zrobi. Jak mówisz jest z nią szczęśliwy, więc niech tak zostanie (mi też było z tym trudo się pogodzić). Kiedyś będziesz się z tego śmiała :) Wspomnisz moje słowa, a raczej ten tekst :] Teraz jesteś załamana i możesz mówić, że nic nie ma sensu, że nie zapomnisz, że coś tam jeszcze.. To jeszcze potrwa, ale bedzie dobrze :) Zawsze jest :)

Trzymam za Ciebie kciuki :* :)

A jak nie, to chodź na drina :D :D
 

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
Był idiotą, ale nie dla mnie; mi nie robił złych rzeczy; dla mnie był idealny :) Większą krzywdę robił swojej wtedy obecnej dziewczynie; my również byliśmy tacy sami, ale tylko gdy byliśmy sami i rozmawialiśmy ze sobą jak z nikim innym;

Ja cię chciałam tylko wesprzeć :) Uwierz, to jest tak jak z bólem głowy: minie, jeśli przestaniesz o tym myśleć, a potem nawet nie zorientujesz się jak to się szybko stało;

Nie chciałam ci przecież pisać: to twoja wina, masz co chciałaś; Trudno, stało się. Rozumiem, że żałujesz, on też napewno rozumie, ale nic nie zrobi. Jak mówisz jest z nią szczęśliwy, więc niech tak zostanie (mi też było z tym trudo się pogodzić). Kiedyś będziesz się z tego śmiała :) Wspomnisz moje słowa, a raczej ten tekst :] Teraz jesteś załamana i możesz mówić, że nic nie ma sensu, że nie zapomnisz, że coś tam jeszcze.. To jeszcze potrwa, ale bedzie dobrze :) Zawsze jest :)

Trzymam za Ciebie kciuki :* :)

A jak nie, to chodź na drina :D :D

No tak masz pewnie w zupełności racje. Tylko zastanawiam się ile to potrwa, ale postaram się wytrzymać.
Dziękuje za pocieszenie ;)
Heh, gdyby była by taka możliwość chętnie bym poszła :p
 

Areq

Nowicjusz
Dołączył
3 Lipiec 2006
Posty
613
Punkty reakcji
10
Wiek
31
Miasto
z KOSMOSU
To ja mam pytanie które rzuci nieco więcej światła. W jakim wieku jesteś? Na pewno gdzieś to już napisałaś, a ja zbyt leniwy na czytanie jestem, albo znaleźć nie mogłem.

Zrozumieć Ciebie nie potrafię, a konkretnie twoich negatywnych odpowiedzi jak Ci zadawał pytanie na każdym spotkaniu. Krytykować nie mam zamiaru, bo sama wiesz co źle zrobiłaś. Znajdź coś co Ci pozwoli zapomnieć.
 

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
To ja mam pytanie które rzuci nieco więcej światła. W jakim wieku jesteś? Na pewno gdzieś to już napisałaś, a ja zbyt leniwy na czytanie jestem, albo znaleźć nie mogłem.

Zrozumieć Ciebie nie potrafię, a konkretnie twoich negatywnych odpowiedzi jak Ci zadawał pytanie na każdym spotkaniu. Krytykować nie mam zamiaru, bo sama wiesz co źle zrobiłaś. Znajdź coś co Ci pozwoli zapomnieć.


A czy to ma jakieś znaczenie ile mam lat? Jestem młoda, i tyle chyba wystarczy.
Mówiłam mu tak bo dla mnie bo nie wiedziałam jaka będzie jego reakcja, nie chciałam go stracić. Bardziej liczyło się dla mnie to że będziemy przyjaciółmi niż to ze kiedykolwiek mogłabym z Nim być.
 

uzzo

Małpiszon mądrości
Dołączył
24 Luty 2007
Posty
2 984
Punkty reakcji
26
Miasto
z piekła rodem
autorka moze miec pretenscje tylko do siebie

bo facet startowal do niej bylo kilka prob ale ona chciala tylko przyjazni a on pewnie tego nie respektowal i dlatego jest jak jest

nie miej zalu do niego tylko do siebie bo on nic zlego nie zrobil szuka sie dziewczyny i miala to byc ty ale przez te niezdecydowanie sobie zwyczajnie odpuscil - tez bym odpuscil

my inaczej rozumujemy to fakt

z tego co zrozumialem to pisalalas ze dla ciebie na poczatku wazniejsza byla przyjazn niz milosc itp wiec sprawa prosta nie wyszlo idz dalej a tu nic sie wielkiego nie wydarzylo tylko kobiety maja tendencje do nakrecania sobie emocji itp

facet jest wsporządku ba nawet sam ci proponuje rozwiazanie sama sie pogubilas i sama musisz sie postarac zyc dalej
 

uLA!!

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
257
Punkty reakcji
1
autorka moze miec pretenscje tylko do siebie

bo facet startowal do niej bylo kilka prob ale ona chciala tylko przyjazni a on pewnie tego nie respektowal i dlatego jest jak jest

nie miej zalu do niego tylko do siebie bo on nic zlego nie zrobil szuka sie dziewczyny i miala to byc ty ale przez te niezdecydowanie sobie zwyczajnie odpuscil - tez bym odpuscil

my inaczej rozumujemy to fakt

z tego co zrozumialem to pisalalas ze dla ciebie na poczatku wazniejsza byla przyjazn niz milosc itp wiec sprawa prosta nie wyszlo idz dalej a tu nic sie wielkiego nie wydarzylo tylko kobiety maja tendencje do nakrecania sobie emocji itp

facet jest wsporządku ba nawet sam ci proponuje rozwiazanie sama sie pogubilas i sama musisz sie postarac zyc dalej


Ty nic nie rozumiesz. Czuje się jakbym odpisywała ścianie ;/ Sam mi mówił ze nic do mnie nie czuje gdy się go o to pytałam, to co może on kłamał?
Wiesz co... i daruj sobie już z tymi komentarzami. Bo żal mi Cię słuchać.
 

uzzo

Małpiszon mądrości
Dołączył
24 Luty 2007
Posty
2 984
Punkty reakcji
26
Miasto
z piekła rodem
Witam!
Miłość. To o nią chodzi i w tym temacie. Zakochałam się, to nie jest zauroczenie, ani coś przelotnego. Pierwsza miłość ;/ Ta która najbardziej boli i rani. Jestem jeszcze młoda i nie spodziewałam się ze mnie to spotka.
Zanim opisze dokładnie chciałabym żebyście przeczytali to co napisze, oczywiście jeżeli ktoś ma zamiar mi pisać "Tego kwiatu jest pół światu" niech sobie daruje. Jest to pokręcona historia i będę sie jak najłatwiej przedstawić cała tą sytuację.

Więc tak...
Wszystko zaczęło się 3 lata temu, nie pamiętam już jak go poznałam (chyba przez koleżankę). Pisaliśmy tylko przez komunikator, ponieważ ja byłam jeszcze totalnym dzieckiem i bardzo wstydliwą dziewczyną. On jest ode mnie starszy o 3 lata. Bardzo fajnie się nam pisało przez rok, ale przez komunikator to nie jest to samo co na żywo, i przestaliśmy ze sobą z jakiś błahych powodów pisać. Minęło pół roku, napisałam do niego. Byłam starsza, bardziej dojrzalsza (chociaż wszyscy i tak mówili mi że jestem dojrzalsza od swoich rówieśników, zawsze wyróżniałam się w grupie) ale i tak nadal dzieckiem. W sumie to wszystko od tamtego czasu się zaczęło. Zaczęliśmy dużo ze sobą rozmawiać, coraz więcej. Byliśmy przyjaciółmi, ale innymi niż normalni przyjaciele. On mówił do mnie "SKARBIE" a mi to nigdy nie przeszkadzało, i tak samo mówiłam do niego. Z dnia na dzień on przestawał być mi obojętny, chociaż jeszcze się nie spotkaliśmy. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic, ja wiedziałam o nim wszystko a on o mnie. Rozmawialiśmy przez telefon, czasami potrafiliśmy rozmawiać kilka godzin. Mieliśmy plany żeby się spotkać, i tak się stało. Spotkaliśmy się, było super, nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Był on dla mnie kimś bardzo wyjątkowym, moją "bratnią" duszą, miał taki sam gust jak ja, słuchaliśmy takiej samej muzyki, mieliśmy takie same poglądy na te same tematy. Był cudowny. Nadal byliśmy przyjaciółmi, to jak się do mnie odnosił, mówiąc "SKARBIE" nie było dla mnie już takie obojętne, to było dla mnie coś ważnego.Po spotkaniu zakochałam się w nim. Sam nawet zapytał się mnie czy coś do niego czuje, odpowiedziałam "NIE" (wiem to był mój błąd) ale ja nadal byłam dla niego tylko przyjaciółką. Jedno czego nie wiedziałam to, to jak zareaguje gdy powiem mu że się w nim zakochałam, przyjaźń była dla mnie ważniejsza niż to że może moglibyśmy być razem, bo wiedziałam że nic nie trwa wiecznie oprócz przyjaźni. Robił mi nadzieję , słowa typu tęsknie i ze nie może beze mnie wytrzymać (ale i tak nigdy nie wiedziałam czy jako przyjaciółki czy dziewczyny) były dla mnie czymś ważnym. Spotkaliśmy się jeszcze chyba dwa razy. Po każdym spotkaniu zawsze się mnie pytał czy nic do niego nie czuje, zawsze mówiłam to samo, że NIE. Tak bardzo się bałam mu to powiedzieć. Był i jest dla mnie całym światem. Nastąpiło ostatnie spotkanie, było cudownie, jak w bajce. Pocałował mnie. Ale był to przyjacielski pocałunek... Po tamtym spotkaniu było miedzy nami tak samo dobrze jak zawsze, i znowu zadał to samo pytanie..czy coś do niego czuje i czy nadal był dla mnie tylko przyjacielem, po raz kolejny powiedziałam mu że nic nie czuje i ze jest moim przyjacielem. Od ostatniego spotkania pisaliśmy o tym że musimy się spotkać jeszcze raz, bo on juz beze mnie nie wytrzymuje. Pisał mi że gdybym na następnym spotkaniu się w nim zakochała żebym mu to powiedziała bo może moglibyśmy być razem(to dało mi wiele do myślenia), ale nigdy nie miał czasu by się spotkać, szkoła, treningi. Nadszedł dzień w którym powiedział mi że musi mi coś bardzo ważnego powiedzieć, chociaż sam jeszcze nie był pewien czy to czuje(każdy chyba domyśla się o co chodzi, ale ja udawałam że nie mam zielonego pojęcia) Mieliśmy tego samego dnia porozmawiać przez telefon, ponieważ przez komunikator nie rozmawialiśmy o takich rzeczach (dla nas obu jest to dziecinne). Jednak nie porozmawialiśmy. Przed rozmową miał dziwny opis "Moje życie zmieniło się o 180 stopni", zapytałam o co chodzi, odpowiedział że napisała do niego dziewczyna która mu się kiedyś podobała, twierdząc że go KOCHA. I nie dowiedziałam się co chciał mi wtedy powiedzieć ponieważ on "wybrał" ją. Zerwaliśmy kontakt na miesiąc, jednak miałam nadzieje że wróci nawet tylko jako przyjaciel. I wrócił, mówiąc że śniłam mu się i że gdy był z Nią nie mógł przestać o mnie myśleć. Ale to ona z nim zerwała. Wtedy miałam wielką nadzieje ale byliśmy tylko PRZYJACIÓŁMI. Mieliśmy się spotkać na początku czerwca. Od czasu spotkania gdy mnie pocałował minęło kilka miesięcy. W kwietniu zerwaliśmy kontakt. Pierwszy raz się pokłóciliśmy, o głupotę, twierdził "że za dużo czasu mu poświęcam, chociaż jesteśmy tylko przyjaciółmi" powiedziałam mu że inny chłopak by się cieszył a on ma do mnie o to pretensje, chciał załagodzić tą sytuacje mówiąc żeby było tak jak wcześniej ale ja powiedziałam ze nigdy już tak nie będzie, i to koniec oraz żeby już do mnie nigdy nie pisał. Popełniłam najgorszy błąd w moim życiu, gdy teraz o tym myślę chce mi się płakać. Minął rok, nie pisaliśmy do sobie, on znalazł sobie dziewczynę z którą jest też rok. Kocha ją tak bardzo jak ja jego. Nie było dnia żebym nie płakała. Byłam i jestem załamana, choć minęło tak dużo czasu ja nadal czuje to samo! Na dodatek miesiąc temu pisałam z jego przyjacielem który zapytał się mnie czemu ciągle jestem smutna, odpowiedziałam że zakochałam się w kimś rok temu (nie mówiąc ze chodzi o jego przyjaciela) i tak się jakoś złożyło że ten przyjaciel rozmawiał z nim o mnie i mu wszystko powiedział, pan M. (ten w ktorym się zakochałam) połączył fakty, i napisał do mnie z pytaniem czy to w nim się zakochałam. Minął rok, nie potrafiłam znowu kłamać, i powiedziałam że TAK. Oczywiście usłyszałam to czego się spodziewałam że nic z tego nie będzie i takie tam. Starał mi się pomóc, mówiąc że zawsze będę mogła do niego napisać i zadzwonić. 2 tygodnie temu napisałam do niego, ponieważ nie dałam rady. Znowu ciągle płakałam. Zaproponował rozmowę przez telefon, żebyśmy jeszcze raz na spokojnie sobie wszystko wyjaśnili. Tak się też stało. Po raz kolejny, kolejna osoba uświadomiła mi że nic, nigdy z tego nie będzie, że ma dziewczynę którą bardzo kocha, i jest szczęśliwy. Ja to wszystko wiedziałam, i nigdy nawet nie przyszło mi na myśl żeby próbować w jakikolwiek sposób rozdzielić ich. Mówił również o tym że powinnam zacząć od nowa żyć, zapomnieć o tym co było. Ale to nie jest łatwe! Nie da się tak po prostu zapomnieć. Tym bardziej to wszystko mnie zabolało, bo mieć świadomość tego a usłyszeć to od osoby którą się bardzo kocha, jest różnicą. "Jutro masz wstać z uśmiechem na twarzy i zacząć od nowa żyć" - jego słowa, tylko że on ma własne życie, dziewczynę którą kocha, przyjaciół, szkołę, plany na przyszłość. Ja nie mam własnego życia, bo to on nim zawsze był, on był moim życiem, był NAJWAŻNIEJSZĄ osobą na świecie. Mogłabym zrobić dla niego nawet teraz wszystko.Mówił że jestem tą samą super dziewczyną którą poznał, i ze znajdzie się kiedyś ktoś taki kto mnie pokocha. Ta rozmowa nie była mi obojętna, po roku czasu znowu mogłam usłyszeć jego głos i to czy się zmienił. Nie zmienił się, nadal był chłopakiem w którym się zakochałam...

Jestem z tym wszystkim sama, przyjaciele wiedzą o tym wszystkim chociaż nie potrafią mi już pomóc. Ja nie oczekuje od nikogo pomocy, staram się też nie użalać nad sobą, ponieważ inni też mają swoje problemy, nie chce sprawiać im kłopotów. Od Was też nie oczekuje pomocy, tylko zrozumienia. Nie mam co ze sobą zrobić, próbowałam wszystkich sposobów by zapomnieć: spotykałam się z innymi chłopakami, chodziłam na dodatkowe zajęcia , wychodziłam na imprezy i wiele innych rzeczy. Nic nie pomogło, a ta ostatnia rozmowa z nim jeszcze bardzej wszystko skomplikowała, nie wiem czy mam : nadal mieć nadzieje ze coś z tego może KIEDYŚ będzie i zapominać, czy może zapomnieć i już nigdy do tego nie wracać.
i BłAGAM nie piszcie, że to kiedyś minie i że kiedyś poznam innego lepszego chłopaka, który będzie odwzajemniał moje uczucia. Ja nie chce poznać innego chłopaka, ja nie chce zapomnieć! Jednak nie mam innego wyjścia, ale gdybym mogła to cofnęła bym czas nie licząc się z konsekwencjami.
Człowiek uczy się na błędach...

Przepraszam za to, że się tak rozpisałam, jeżeli ktoś znajdzie chwile czasu by przeczytać to byłabym bardzo wdzięczna. Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie, chętnie udzielę na nie odpowiedzi:)

naprawde?? a mnie sie wydaje ze nie chcesz tego sluchac co ci nie lezy

pogrubilem pare fragmentow twojego 1 posta widzisz roznice? jakbym chcial to bym znalazl o wiele wiecej ale mysle ze to wystarczy

czego ty sie spodziewasz? nie ma takiego czegos jak przyjazn po koszu? dostal od ciebie kosza ale mimo to nadal mial nadzieje ze cos sie zmieni i byl twoim przyjacielem bo tego chcialas.

wiec pisze jak to wyglada obiektywnie, nie bede cie glaskac bo to nie moja rola tylko ci pokazac ze sama siebie przeczysz piszesz ze kochasz ale chcialas sie przyjaznic wiec jest to ogromna roznica, balas mu pokazac ze ci na nim bardziej zalezalo niz na przyjacielu ale skad on to mial wiedziec?

wiec przestan sie robic wyrzuty

niestety zbyt niezdecydowana bylas i troche za dlugo to trwalo i facet wkoncu zrozumial i po ptakach

najbardziej mi sie podoba ostatnie zdanie z calego tego wypracowania- tego sie trzymaj i tyle
 
Do góry